Korea Południowa została zaatakowana... papierem toaletowym
Korea Północna rozpoczęła dość nietypową ofensywę przeciwko swemu sąsiadowi z południa. Tym razem pod balony podwiesili… papier toaletowy.
Jak poinformował brytyjski The Telegraph, władze Korei Południowej poważnie zaniepokoiły się ilością balonów, które przekraczają granicę między zwaśnionymi krajami. Żołnierze służący w silnie ufortyfikowanej strefie zdemilitaryzowanej początkowo obawiali się, że północni sąsiedzi rozpoczęli atak biologiczny. Jednak ładunek okazał się bardziej prozaiczny.
Jako pierwsza swe balony zaczęła wysyłać Korea Południowa. Zarzuciła komunistów ulotkami propagandowymi po udanej próbie jądrowej Phenianu z 6 stycznia 2016 roku. Również wówczas uruchomiono umieszczone wzdłuż granicy głośniki nadające audycje propagandowe i muzykę pop.
Na odpowiedź Koreańczyków z północy nie trzeba było długo czekać. Już wkrótce co jakiś czas zaczęły się nad granicą pojawiać balony wysyłane z północy, które również miały na pokładzie tysiące ulotek propagandowych. Balony te były wyposażone w zapalnik czasowy i niewielki ładunek, który rozrzucał ulotki na dużej przestrzeni.
Wydziały propagandy obu stron zarzucały się coraz to wymyślniejszymi epitetami. W końcu chyba północnym Koreańczykom zabrakło weny. W ostatnich dniach pojawiły się balony, które nie eksplodowały w powietrzu rozsypując swą zawartość, a zaczęły grzecznie lądować tuż za linią granicy.
Żołnierze południowokoreańscy początkowo byli przekonani, że zostali zaatakowani bronią biologiczną lub chemiczną. Kiedy jednak odpowiednio wyposażony zespół chemików otworzył jeden z pojemników okazało się, że są w nim... śmieci.
- W niektórych były brudne chusteczki, niedopałki papierosów, zwykłe śmieci - powiedział rzecznik prasowy armii.
W innych znajdowały się duże ilości papieru toaletowego. Właściwie Korea Południowa została zbombardowana papierem.
Rzecznik rządu w Seulu stwierdził, że metody Północnej Korei są "niedojrzałe".