Prawie każdy ma tego pasożyta. To prawdziwa choroba cywilizacyjna
Czy to możliwe, że prawie cały świat został owładnięty przez pasożyta i to w dodatku na własne życzenie? Biolodzy ewolucyjni i filozofowie przekonują, że tak właśnie jest. Do tej pory za pasożyta uznawano raczej organizmy biologiczne bytujące na gospodarzu bez odwdzięczania się mu jak w przypadku symbiozy. Natura tego zjawiska może jednak iść w parze z czasami współczesnymi. Taki syntetyczny pasożyt znajduje się prawdopodobnie teraz tuż przed twoim nosem. Właśnie na niego patrzysz.

Spis treści:
Kiedyś to było. Jak smartfony zmieniły nasze życie?
Filozofowie opublikowali nowy artykuł naukowy, w którym zastanawiają się, czy smartfony są częścią naszego umysłu, czy raczej pasożytami. Z jednej strony stanowią one jak gdyby przedłużenie naszych umysłów i ciał - podobnie jak inne narzędzia, np. młotek jako przedłużenie ręki. Choć to wynalazki syntetyczne, niewystępujące w naturze, to człowiek jest de facto częścią natury, więc podział na naturę i kulturę może być złudzeniem. Tak samo jak zwierzęta posługują się narzędziami, przetwarzają substancje i budują skomplikowane struktury, tak samo człowiek wytwarza różne pomoce z materiałów, które znajduje na Ziemi. A że robi to w bardziej zaawansowany sposób niż jakikolwiek inny znany gatunek - to nadal nie wyklucza naturalności całego przedsięwzięcia. Jest ono po prostu o wiele bardziej dziwne.
Smartfon wydaje się jednak szczególnym wynalazkiem. Należy on do gatunku tych, które powstały, aby ułatwiać nam życie, a coraz częściej utrudniają. Faktycznie, załatwianie spraw, zdobywanie informacji czy poruszanie się w nieznanej przestrzeni to dziś czynności niewiarygodnie łatwiejsze niż przed erą cyfryzacji. Z drugiej strony płacimy za to ogromną cenę. Uzależnienie od telefonu to niestety przypadłość, która ukształtowała się u milionów użytkowników tego narzędzia. Zamiast służyć jako pomoc, smartfon stał się celem samym w sobie. Bezmyślny doomscrolling potrafi nam wykradać długie godziny, a ostatecznie wcale nie jesteśmy szczęśliwsi, niż byliśmy wcześniej. U wielu osób pod wpływem szkodliwych trendów w mediach społecznościowych i oglądanych treści wykształcają się zaburzenia lękowe i depresyjne, zaburzenia odżywiania, dysmorfofobia czy obniżone poczucie własnej wartości.
Cyfrowy świat informacji możemy traktować jako rozszerzenie świata, w którym żyliśmy przez ostatnie miliony lat - aż do końcówki XX wieku. Gdy pojawiły się komunikatory i media społecznościowe, były one raczej dodatkiem. Aż tu nie wiedzieć kiedy, stały się centralnym miejscem naszej socjalizacji, co sprawiło, że rzeczywiste kontakty międzyludzkie (IRL) twarzą w twarz stały się większą rzadkością. Swój niewątpliwy udział w tym miała pandemia, gdy miliony ludzi przyzwyczaiły się do izolacji.
Początkowo internet był raczej fenomenem, którego doświadczaliśmy tylko tymczasowo. W domu stał komputer, który trzeba było włączyć, a następnie połączyć się z siecią, uruchomić przeglądarkę oraz komunikatory i dopiero mogliśmy sprawdzić, co ktoś do nas napisał albo co się dzieje na świecie. Od wybuchu ery mobile-first, którą na dobre zapoczątkował Apple, wydając w 2007 roku pierwszego iPhone'a, wszystko zaczęło się zmieniać.
Tanie smartfony z tanim internetem sprawiły, że jesteśmy online 24 godziny na dobę. Urządzenia mobilne są zwykle cały czas włączone i nie trzeba się tak martwić zużyciem prądu jak w przypadku komputera PC. Powiadomienia dochodzą do nas stale. A żeby dostarczyć sobie dopaminy, wystarczą dwie sekundy, bo wszystko jest dostępne pod ręką - odblokowujemy ekran, klikamy aplikację i zaczynamy scrollować. I przepadamy.
Filozofowie doszli do wniosku, że smartfony to pasożyty
Co na to naukowcy? Filozofowie w niedawno opublikowanym artykule naukowym twierdzą, że smartfony nie są "przedłużeniem kognitywnym", za jakie uważa je część badaczy specjalizujących się w mediach cyfrowych czy antropologii współczesności. Skłaniają się oni bardziej ku perspektywie biologii ewolucyjnej. Argumentują oni, że nowoczesne smartfony wraz z zainstalowanymi na nich aplikacjami przypominają raczej pasożyty.
Nowoczesne smartfony są zaprojektowane, by manipulować uwagą i zachowaniem użytkowników w sposoby, które służą interesom korporacji, które je zbudowały. Tym sposobem są one w istotny sposób różne od zasobów, które zwykle kojarzone są z rozszerzonym umysłem - takimi jak notesy, zestawy Scrabble czy mapy - które nie zostały zaprojektowane do manipulowania ani eksploatowania użytkowników (nawet jeśli w niektórych przypadkach mogą być do tego wykorzystane)
Trudno zatem mówić o symbiozie człowieka ze smartfonem - zwłaszcza tego uzależnionego - albo o zwykłym korzystaniu z narzędzia. Oglądanie kolejnych brainrotów czy TikToków może dawać chwilę wytchnienia, ale możemy mieć do czynienia z eskapizmem, czyli ucieczką od szarej rzeczywistości w kolorowy świat krótkich przekazów, które podrzuca nam algorytm zaprojektowany przez którąś z wielkich korporacji. To psychologiczna strategia radzenia sobie z gatunku tych, których nadmiar zaczyna szkodzić i wcale nie rozwiązuje problemu. Oglądając dużo rozrywkowych treści na telefonie, w naszym mózgu dochodzi do nienaturalnie wysokiej produkcji dopaminy. Układ nagrody przyzwyczaja się do takich bodźców, dlatego trudno się oderwać od ekranu. Zwykłe rzeczy przestają cieszyć, więc wracamy do tego, co jeszcze jest w stanie nas stymulować. W ten sposób oddajemy znaczną część naszej uwagi pasożytowi.
"Nie jest prawdopodobne, by część systemu poznawczego została zaprojektowana, aby udaremniać cele i pragnienia użytkownika w taki sposób, w jaki robi to smartfon. Mając to na uwadze, argumentujemy, że nowoczesne smartfony można lepiej rozumieć jako zewnętrzne, ale symbiotyczne, wobec naszego umysłu, a czasem nawet pasożytujące na nas - bardziej niż jako rozszerzenia poznawcze. Myślenie o nich w ten sposób lepiej odzwierciedla prawdziwą naturę naszej relacji z nimi oraz sposoby, w jakie ta relacja może zarówno przynosić nam korzyści, jak i nam szkodzić" - przekonują filozofowie.
Nie udało się to telewizji ani komputerom. Zdominowały nas dopiero smartfony
To my używamy smartfonów czy one nas? O tym, czy telefon jest bardziej pasożytem czy symbiontem człowieka, mogą decydować poszczególne przypadki użycia. Demonizowanie narzędzia o ogromnej przydatności byłoby naiwne w równym stopniu, co jego bezrefleksyjne ubóstwianie. Jak jednak zauważyli uczeni, smartfon jest narzędziem szczególnego rodzaju, jednym z niewielu, które w takim stopniu potrafią sabotować przekonania i dążenia człowieka. Młotkiem można sobie zrobić krzywdę, ale nie zrobi on nam prania mózgu - w przeciwieństwie do pozornie atrakcyjnych treści, które co chwilę podrzucają nam algorytmy stworzone przez wielkie korporacje.
Pasożyt jest z definicji organizmem, który żyje wewnątrz lub na zewnątrz innego organizmu - gospodarza - zwykle mu szkodząc. Nie dochodzi tu do równej wymiany dóbr. Żywiciel jedynie na tej relacji traci. Ta metafora (nieco podobnej użył Agent Smith z Matrixa, porównując ludzkość do wirusa) może odzwierciedlać wiele takich właśnie relacji człowieka z telefonem i tym, co on wyświetla. Ceną jest nasza uwaga, nasz czas, nasz dobrostan psychiczny i to, co tracimy z prawdziwego życia - cały szereg doświadczeń, zaczynając od wyjścia na zakupy, kończąc na zwiedzaniu świata, nie mówiąc już o autentycznych relacjach międzyludzkich. Co dostają mityczni oni? Telefon nie jest świadomy, więc jest mu obojętne, czy go ładujemy. Chodzi więc raczej o reklamy, które oglądamy, i o dane, które o nas zbierają, aby nimi handlować i profilować nam jeszcze skuteczniejsze reklamy. Niejednokrotnie kupujemy też subskrypcje premium, żeby mieć dostęp do jeszcze bardziej atrakcyjnych treści. Ogółem - konsumujemy więcej i to niekoniecznie przydatnych rzeczy.
Smartfon nie jest więc zwykłym narzędziem, jakich miliony pojawiło się w historii ludzkości. Chyba jako pierwsze w takim stopniu nas zdominowało. Nie udało się tego dokonać ani czasopismom, ani radiu, ani telewizji, ani komputerom osobistym. Zapewne ta integracja człowieka ze światem cyfrowym będzie postępować za sprawą kolejnych wynalazków, takich jak okulary rozszerzonej rzeczywistości czy chipy mózgowe. Wyobrażanie sobie reklamy w głowie, których nie sposób wyłączyć? To koszmar jak z Black Mirror. Dobrze jest więc od czasu do czasu - a najlepiej jak najczęściej - dotknąć przysłowiowej trawy.
Zobacz również:
- Czy media społecznościowe stosują pranie mózgu na użytkownikach?
- Jak sprawdzić czas spędzony na telefonie i czy to już uzależnienie?
- W pułapce TikToka. Czy krótkie treści niszczą naszą mowę?
- Spędzasz w internecie za dużo czasu? Tu sprawdzisz poziom uzależnienia
- Smartfony rujnują zdrowie psychiczne dzieci. Są nowe wyniki badań
Źródło: Brown, R. L., & Brooks, R. C. (2025). Smartphones: Parts of Our Minds? Or Parasites? Australasian Journal of Philosophy, 1-16. https://doi.org/10.1080/00048402.2025.2504070