Lawinowy wzrost rosyjskich strat. Kreml masowo traci artylerię
Pogłębiają się problemy wśród Rosjan, którzy walczą teraz z szybko rosnącymi stratami wśród swojej artylerii - jednego z kluczowych elementów rosyjskiej doktryny. W jaki sposób Ukraińcy tego dokonali? I czy Rosjanom może niedługo zabraknąć artylerii?
Bardzo możliwe, że Ukraińcom udało się odnaleźć kolejną skuteczną formę przeciwdziałania rosyjskiej artylerii, gdy poprzednie stały się mniej skuteczne. W ciągu ostatnich kilku miesięcy Ukraińskie Siły Zbrojne znacząco zwiększyły dotkliwość swoich ataków na pozycje rosyjskich artylerzystów.
Artyleria jest podstawowym elementem, na którym opierają się rosyjskie działania wojenne na terytorium Ukrainy. Wzrost jej użycia mogliśmy zaobserwować, gdy tylko Ukraińcy zatrzymali pierwotny rosyjski atak, który w założeniu miał szybko przejąć najważniejsze ośrodki ukraińskiej władzy. Rosjanom ten ruch nie udał się w zasadzie nigdzie poza południową częścią Ukrainy, gdzie prawdopodobnie doszło do zdrady na szczeblu ukraińskiego dowództwa.
Gdy front się ustabilizował, zmieniła się także taktyka Rosjan, którzy z czasem, zamiast kolumn wojsk zmechanizowanych, zaczęli stosować szturmowe grupy piechoty wspierane masowym ogniem artylerii. Metoda ta od czasów pierwszej wojny światowej chyba na stałe zakorzeniła się w rosyjskiej myśli taktycznej.
Raport think-tanku RUSI z lutego 2024 roku mówił, że Rosjanie posiadali wtedy w linii około 5 tys. egzemplarzy artylerii, z których 1 tys. stanowiła artyleria samobieżna, a resztę holowana.
Rosyjskie straty zastępowane są przede wszystkim sprzętem pochodzącym z licznych składowisk rozsianych po całym kraju. Wielu analityków tzw. białego wywiadu postawiło sobie za cel policzyć i monitorować stany tych magazynów na podstawie zdjęć satelitarnych.
Jednym z analityków, który podjął się tego zadania, a jego informacje uważane są za jedne z dokładniejszych, jest HighMarsed. W rozmowie z Forbesem ujawnił on, że prawdopodobnie Rosjanom pozostało około 40 proc. przedwojennych stanów magazynów artylerii. Jak sam zaznacza, są to jednak dane, które mogą ulec zmianie, gdyż niektóre ze sprzętów początkowo uważanych za bezużyteczne ostatecznie trafia na linię frontu. Mowa tutaj chociażby o holowanej armacie polowej M-46 kalibru 130 mm, do której Rosjanie prawdopodobnie otrzymali amunicję z Korei Północnej bądź Iranu.