Na granicy z Ukrainą przybywa białoruskich wozów z tajemniczym oznaczeniem

Dziwne oznakowanie białoruskiego sprzętu wojskowego przy granicy z Ukrainą od jakiegoś czasu budzi sporo pytań. Jak się okazuje, wozów z nietypowym znakiem wciąż przybywa. Jaki to sprzęt? I co może planować Białoruś?

Władze Białorusi ogłosiły, że ich wojsko zostało wysłane na granicę, aby zapobiec ewentualnemu niespodziewanemu atakowi na kraj z terytorium Ukrainy. Ogłoszenie to miało miejsce niedługo po zestrzeleniu ukraińskiego drona nad Białorusią, zdarzenie to zostało nazwane przez Mińsk "prowokacją".

Reklama

Z białoruskich raportów wywiadowczych wynika, że Ukraina rozmieściła w pobliżu granicy z Białorusią ponad 14 tys. żołnierzy. Dla porównania, siły białoruskie w rejonach Mozyrza i Homla mają liczyć mniej niż 4 tys. żołnierzy, choć liczba ta w ciągu ostatniego miesiąca zaczyna wzrastać.

Teren przygraniczny po stronie ukraińskiej został intensywnie ufortyfikowany poprzez zaminowanie dróg, ustawienie przeszkód dla pojazdów opancerzonych oraz inżynieryjne przygotowanie terenu do obrony.

Tajemniczy symbol na białoruskich wozach

Na białoruskich wozach zauważono nietypowy symbol. Litera "B", która pojawiła się na wozach stacjonujących nieopodal granicy, budzi skojarzenia z rosyjskimi znakami (niesławne "Z" lub "V") ułatwiającymi identyfikację wozów atakujących na poszczególnych kierunkach inwazji na Ukrainę.

Oznaczenia te doprowadziły do powstania teorii, jakoby wozy te miały przygotowywać się do ataku na teren Ukrainy, choć ukraińskie raporty sugerują, że siły białoruskie w regionie nadal są zbyt małe, aby być w stanie skutecznie zaatakować. Możliwe więc, że jest to kolejny element gry psychologicznej mający na celu odciągnięcie ukraińskich sił od ważniejszych kierunków frontu.

Analiza opublikowana w lutym 2024 roku przez Rochan Consulting oraz Frontelligence Insight pokazuje, że jednostki armii białoruskiej realnie obsadzone są w około 30-40 proc. stanów osobowych. Pozostała większość stanowisk polega na powszechnej mobilizacji. Z tego powodu analitycy uważają, że jeśli Białoruś rzeczywiście planowałaby atak, to bylibyśmy świadkami mobilizacji na dużą skalę, a nic takiego nie miało miejsca.

Jaki sprzęt Białoruś wysyła na granicę z Ukrainą?

Wśród wozów dostarczanych ostatnio nad granicę z Ukrainą obserwatorzy zauważyli m.in. haubice samobieżne 2S5 Hiacynt i 2S1 Goździk. Wszystkie z nich posiadały namalowane oznaczenia "B".

2S1 Goździk jest haubicą samobieżną kalibru 122 mm, której w latach 1971-1991 wyprodukowano ponad 10 tys. sztuk. Bazuje ona na podwoziu transportera MT-LB. Donośność Goździka to około 15 kilometrów przy zastosowaniu podstawowej amunicji. Jego szybkostrzelność wynosi maksymalnie 5 strzałów na minutę. Goździk użytkowany jest przez kilkadziesiąt państw na świecie w tym przez Polskę, Ukrainę, Finlandię, Białoruś i Rosję.

2S5 Hiacynt to haubica samobieżna kalibru 152 mm konstrukcji radzieckiej produkowana w latach 1976-1991. W porównaniu do liczniej produkowanego Goździka, Hiacynt ma większy zasięg rażenia (28 km w przypadku standardowej amunicji) oraz jest bardziej szybkostrzelny (do 6 strzałów na minutę). Pojazd bazuje na zmodyfikowanym podwoziu systemu przeciwlotniczego Krug. Białoruś posiada na stanie armii 107 egzemplarzy tego wozu

Poza artylerią Białorusini wysyłają również na granicę swoje główne czołgi, czyli T-72B wyprodukowane w latach 80. Widoczne były także eszelony transportujące bojowe wozy piechoty BMP-2.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Białoruś | Ukraina | sprzęt wojskowy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy