ODAB-9000 czy propaganda? Co naprawdę spadło na Ukrainę?

Od wczoraj w sieci głośno jest o jednym z rosyjskich ataków, w ramach którego Kreml sięgnąć miał po ODAB-9000, czyli najpotężniejszą niejądrową bombę na świecie. Ale czy to w ogóle możliwe? Eksperci mają poważne wątpliwości, czy użycie "ojca wszystkich bomb" jest w ogóle wykonalne w obecnej sytuacji na froncie.

Od wczoraj w sieci głośno jest o jednym z rosyjskich ataków, w ramach którego Kreml sięgnąć miał po ODAB-9000, czyli najpotężniejszą niejądrową bombę na świecie. Ale czy to w ogóle możliwe? Eksperci mają poważne wątpliwości, czy użycie "ojca wszystkich bomb" jest w ogóle wykonalne w obecnej sytuacji na froncie.
Atrapy bomb termobarycznych ODAB. Takie, tylko większe, Rosja zrzuca ostatnio na Ukrainę /Telegram/ Severen Veter [North Wind] i Wikimedia Commons/Alexander Sergeevich Petrov /materiały prasowe

Rosyjskie źródła wojskowe twierdzą, że w ramach jednego z ostatnich ataków zrzuciły na Ukrainę bombę próżniowa ODAB-9000, nazywana również "ojcem wszystkich bomb". Jest to broń, która jest uznawana za najpotężniejszą nienuklearną amunicję na świecie, z siłą wybuchu równoważną 44 000 kg TNT. Gdyby te informacje się potwierdziły, byłby to pierwszy odnotowany przypadek użycia tego rozwiązania w walce, bo ODAB-9000 to eksperymentalna broń, która była testowana tylko raz, w 2007 roku.  

Nie da się jednak ukryć, że od samego początku w temacie pojawiają się poważne wątpliwości. Jako pierwszy zgłosił je pułkownik Witalij Sarantsew, rzecznika Charkowskiej Grupy Operacyjno-Taktycznej. Wyjaśnił on, że siły rosyjskie najprawdopodobniej użyły amunicji o mniejszej mocy i wadze, a eksplozja została wyolbrzymiona przez rosyjskie media, aby stworzyć bardziej dramatyczny przekaz. Nie oznacza to jednak, że atak nie miał znaczenia, bo ODAB to seria bomb termobarycznych, która niezależnie od wagomiaru niesie ze sobą śmierć. 

Reklama

Przed bombą termobaryczną nie ma ucieczki

Bomba termobaryczna to rodzaj broni charakteryzujący się tworzeniem fali wybuchu o niższej amplitudzie nadciśnienia, ale o znacznie dłuższym czasie trwania w porównaniu do punktowego wybuchu materiału wybuchowego oraz wytworzeniem wysokiej temperatury w dość dużym obszarze. Po uderzeniu takiej bomby następują dwa wybuchy - pierwszy rozprasza chmurę paliwa z toksycznymi materiałami, a drugi ją rozpala, tworząc ognistą eksplozję. 

Bo siłą niszczenia bomby termobarycznej, zwanej też bombą próżniową, nie jest ładunek wybuchowy, lecz temperatura oraz ciśnienie i to najczęściej właśnie skok tego ostatniego zabija. W trakcie zderzenia z celem powstają także kula ognia powodująca rozległe oparzenia oraz długo trwająca fala uderzeniowa, która wnika do wnętrz budynków i wędruje korytarzami, co jest zabójcze dla ludzi chroniących się w domach, piwnicach czy w bunkrach.

ODAB już spadał na Ukrainę

Moskwa już wcześniej zrzucała na Ukrainę bomby termobaryczne ODAB, ale takie o masie od 170 do 1500 kilogramów. Największa z nich, czyli ODAB-1500, jak sama nazwa wskazuje ma masę 1500 kg i tym samym, jak wyjaśniał po marcowym ataku ukraiński komentator wojskowy Ołeksandr Kowałenko w rozmowie z agencją UNIAN, razi obszar o powierzchni 500 metrów kwadratowych. W miejscu uderzenia takiej bomby pojawia się potężna chmura ognia i dymu, przypominająca grzyb towarzyszący wybuchom nuklearnym, a ciśnienie w epicentrum może gwałtownie wzrosnąć do 90-120 atmosfer, co czyni tę broń szczególnie niszczycielską. ODAB-1500 ma 4,5 m długości, ok. 0,58 m średnicy i waży 1500 kilogramów, co czyni z niej narzędzie skuteczne do atakowania nawet ufortyfikowanych konstrukcji, jak bunkry. 

W tym kontekście nietrudno więc wyobrazić sobie, jak śmiercionośna może być ODAB-9000, ale obserwatorzy skłaniają się raczej ku temu, że na opublikowanych nagraniach oglądamy właśnie ODAB-1500, zrzuconą po nieudanym ataku w stylu "maszynki do mielenia mięsa". Dlaczego? ODAB-9000 początkowo zaprojektowano z myślą o strategicznych bombowcach typu Tu-160, Tu-95 i Tu-22M3, które miały zrzucać ją bezpośrednio nad celem. 

Jednak jak zauważają eksperci Defense Express, w nowoczesnych warunkach bojowych, szczególnie z uwagi na zagrożenie ze strony ukraińskich systemów przeciwlotniczych, takie użycie tej broni jest praktycznie niemożliwe. Operacje tego typu niemal na pewno skończyłyby się zestrzeleniem samolotu, co czyni tę broń niepraktyczną do użycia w obecnej sytuacji - co więcej, strona ukraińska informuje, że w czasie ataku nie odnotowano żadnych ruchów jednostek tego typu. 

ODAB-9000? Raczej propaganda

Nie można też zapominać, że tak jak wspominaliśmy, dotąd miały miejsce tylko jedne testy z użyciem ODAB-9000 i Tu-160, w których bomba była zrzucona z samolotu na spadochronie, więc Rosja musiałaby na szybko "poćwiczyć" integrację. A co z Tu-16, które zrzucały FAB-9000 w Afganistanie w latach 1979-1989 i coraz częściej przewijają się w dyskusjach? Owszem, związek między tym bombowcem i "ojcem wszystkich bomb" wydaje się przez to logiczny, ale Rosja nie dysponuje już tymi samolotami. 

Wycofała swoją flotę Tu-16 w latach 90., podobnie jak Ukraina, złomując te samoloty lub przekształcając je na cele doświadczalne. W związku z tym jest wysoce nieprawdopodobne, aby posiadała jakiekolwiek operacyjne jednostki, które mogłyby być wykorzystane w trwającej wojnie. 

I chociaż z wypowiedzi wielu wysoko postawionych rosyjskich urzędników wynika, że Kreml poszukuje potężniejszych rozwiązań do atakowania ukraińskich miast, większość pomysłów jest niemożliwa do realizacji (wystarczy tylko przypomnieć Dmitrija Rogozina, który sugerował możliwość wykorzystania rakiety Sojuz z bombą FAB-9000 jako głowicy). Z dużym prawdopodobieństwem należy więc założyć, że Rosja zaatakowała mniejszą bombą i... propagandą, bo postanowiła wykorzystać tę okazję do siania dezinformacji, podkopania morale ukraińskich żołnierzy, zastraszenia ludności cywilnej oraz destabilizacji regionu.

***

Bądź na bieżąco i zostań jednym z 90 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Geekweek na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Rosja | broń termobaryczna | Ukraina
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy