"Orka" na ugorze. Okręty podwodne niczym święty Graal
W planie przekazywania Agencji Mienia Wojskowego trwale zbędnych rzeczy ruchomych pojawiły się ostatnie okręty typu Kobben. Oznacza to, że dywizjon Okrętów Podwodnych skurczy się do jednej jednostki będącej od lat w remoncie. Jak wyglądał program zakupu okrętów w ostatnich latach?
Niedługo może się okazać, że jednostka, istniejąca nieprzerwanie od 1932 roku pozostanie jedynie na papierze, albo będzie musiała zostać rozformowana. Winna temu jest polityka kolejnych polskich rządów, które, zdaje się, że zapominają o istnieniu Marynarki Wojennej i jej roli w systemie obrony państwa.
Dość powiedzieć, że większym budżetem dysponują Wojska Obrony Terytorialnej. Jednak prócz budżetu na dany rodzaj sił zbrojnych, rząd przeznaczył dodatkowe pieniądze na program celowy "zwalczanie zagrożeń na morzu". Niestety nie wiemy, co kryje się pod tym określeniem. Jest to niejawne.
Najmłodszym okrętem podwodnym na stanie Marynarki Wojennej RP jest obecnie ORP "Orzeł", który od lat znajduje się w remoncie. Został zwodowany w 1986 roku. Prócz niego w dywizjonie OP służą jeszcze ponad pięćdziesięcioletnie jednostki typu Kobben, które nie posiadają już właściwie żadnych zdolności bojowych.
Do tego stopnia przestarzałe i w złym stanie technicznym, że MON, w odpowiedzi na poselską interpelację, chwaliło się, że posiadają zdolność do zanurzania się. Jak poinformował MON, ostatnie zanurzenie wykonano we wrześniu 2020 roku podczas ćwiczeń z okrętami ratowniczymi Marynarki Wojennej. Bojowe znacznie wcześniej. Kobbeny są obecnie najstarszymi europejskimi okrętami podwodnymi pozostającymi w linii.
W tym roku kobbeny mają zostać wycofane, co znalazło odzwierciedlenie w planach opublikowanych wczoraj przez ministerstwo, a udostępnionych przez publicystę Marka Świerczyńskiego. Każdy z nich trafi do Agencji Mienia Wojskowego. Wyceniane są na 745 - 755 tys. złotych. "Orzeł", nawet jeśli wróci do służby, sytuacji nie zmieni - w ciągu ostatnich 30 lat nie przeszedł bowiem żadnej poważnej modernizacji wyposażenia.
- Dywizjon Okrętów Podwodnych to właściwie wyłącznie struktura organizacyjna, pozbawiona sprzętu i realnych możliwości bojowych - mówi Marcin Ogdowski, dziennikarz i ekspert ds. wojskowości.
- Trudno mówić o tych ostatnich, gdy w linii utrzymywany jest jeden wiekowy Kobben, zaś drugi z okrętów, Orzeł, nie może się nawet zanurzać. Rzekome okręty, gdyż tak należy mówić o sprzęcie pozbawionym swoich militarnych cech, jeszcze nie trafiły na żyletki z jednego powodu: na czymś trzeba podtrzymywać podstawowe umiejętności personelu dywizjonu - dodaje ekspert.
Brak okrętów podwodnych znacząco odbije się na potencjale obronnym Polski. Bałtyk jest idealnym miejscem do ich działania. Specyfika tego akwenu sprawia, że choć nie jest on głęboki, okręty tego typu naprawdę trudno wykryć. Wszystko dzięki licznym termoklinom, pod którymi okręt może się skutecznie skryć.
Orka na ugorze
W ramach programu "Orka" Polska ma zamiar kupić trzy okręty podwodne. Dotychczas pojawiło się kilka koncepcji zakupu okrętu. Zwłaszcza za rządów min. Antoniego Macierewicza. Wówczas pod uwagę były brane oferty szwedzka, niemiecka, francuska i norweska.
Obecnie Ministerstwo Obrony Narodowej, zamiast rozpocząć program zakupu w rzeczywistości zamierza nabyć jedną używaną jednostkę, drugą zaś w ramach ewentualnej opcji.
Pisał o tym wiceminister obrony Wojciech Skurkiewicz w odpowiedzi na interpelację posłów: "Program pozyskania okrętów podwodnych nowego typu "ORKA" pozostaje na etapie fazy analityczno-koncepcyjnej. Dodatkowo, jest realizowane zadanie związane z pozyskaniem okrętów podwodnych w formie rozwiązania pomostowego, tj. zakupu od partnera zagranicznego jednego okrętu podwodnego (z opcją rozszerzenia o kolejną jednostkę)".
Faza analityczno-koncepcyjna trwa już od czasów rządów PO-PSL, które zapoczątkowały program. Nie wiadomo, jak długo potrwa. Jest to informacja niejawna. Rozpoczęła się natomiast procedura wydzierżawienia okrętów podwodnych ze Szwecji.
- Trudno zwalać całą winę na obecne władze, bo zapaść w marynarce wojennej trwa od 1989 roku - przestrzega Ogdowski. - A jeśliby sięgać głębiej, to czasy swojej świetności przeżywała ona na przełomie lat 60. i 70.
- Dekad zaniedbań nie sposób nadrobić w kilka lat - podkreśla. - Tyle że już co najmniej od 2013 roku sytuacja budżetowa wojska pozwalała na rozpoczęcie programów modernizacyjnych tego rodzaju sił zbrojnych. Tak naprawdę dziś powinniśmy być przy końcówce realizacji programu "Orka" i fakt, że jest inaczej, wynika przede wszystkim z fatalnego zarządzania ministerstwem obrony narodowej.
Cóż, że ze Szwecji?
W tej chwili, jak informuje min. Skurkiewicz, trwają procedury zmierzające do wydzierżawienia okrętu podwodnego. Szwedzki rząd wystąpił o zgodę na sprzedaż Polsce dwóch używanych okrętów podwodnych typu A17 - "Södermanland" i "Östergötland", które weszły do służby w 1989 roku. Są więc niewiele młodsze od "Orła". Ich przewagą jest to, że zostały i ponownie zostaną poddane gruntownej modernizacji, czego "Orzeł" nie może się doczekać od chrztu.
Prawdopodobnie najpierw wydzierżawiony, a potem kupiony zostanie "Södermanland". Jest w niezłym stanie, choć Szwedzi planowali wycofać go w 2021 roku. W przypadku zakupu tej jednostki przez Polskę, przejdzie ona prawdopodobnie modernizację taką, jaką przeprowadzono na "Gotlandzie".
"Gotland" jest pierwszym z dwóch okrętów podwodnych, które zostały zmodernizowane w ramach obecnego programu modernizacji szwedzkiej Marynarki Wojennej. Modernizacja polegała na ulepszeniu systemu napędowego niezależnego od powietrza, jakim są generatory Stirlinga, usprawnieniu systemów łączności i rozpoznania, świadomości taktycznej.
Na "Gotlandzie" zainstalowano, w miejsce tradycyjnego peryskopu, nowy maszt optoelektroniczny dla zwiększenia możliwości obserwacyjnych. Na takie rozwiązanie narzeka jednak wielu oficerów podwodniaków, zarówno Szwedów, jak i Niemców, którzy na nowych okrętach również będą mieć jedynie maszt nowego typu. Tak też mogą i powinny zostać zmodernizowane okręty dla Polski. Czy tak się stanie? Nie wiemy. Od początku rządów PiS właściwie wszystko jest niejawne.
Dzierżawa i zakup używanych okrętów podwodnych, jako rozwiązania pomostowego przed zakupem nowych jednostek, jest właściwie jedynym sposobem, aby zatrzymać elitarnych specjalistów w służbie. Choć należy pamiętać, że kobbeny również miały stanowić rozwiązanie pomostowe na kilka lat. A pływają pod biało-czerwoną banderą już od 18 lat...