Polski system „Szyłka” w Ukrainie. To prawdziwy niszczyciel
Ukraińcy do obrony nieba korzystają z polskiego systemu ZSU-23-4, potocznie zwanego „Szyłka”. Pojawiło się nowe zdjęcie dokumentujące jego użycie na wojnie. Dostarczony przez nas system to broń szczególnie niebezpieczna, która może dosłownie siekać wroga.
W sieci pojawiło się ciekawe zdjęcie systemu ZSU-23-4 w Ukrainie. Widać na nim, że popularna "Szyłka" ma specjalne malowanie naszego wojska, co oznacza, że musiała zostać przekazana przez Polskę.
Zdjęcie zostało zrobione dość dawno, prawdopodobnie nawet w 2022 roku. Już wcześniej istniały przesłanki, że Polska przekazała Ukrainie swoje "Szyłki", a Ukraińcy wykorzystują je na froncie. Nowe zdjęcie jest teraz tego najlepszym dowodem, które m.in. uznał portal Oryx, dokumentujący przekazaną Ukrainie pomoc militarną.
Nie wiadomo ile polskich ZSU-23-4 trafiło do tej pory na Ukrainę. W sieci pojawiły się spekulacje, że widoczny na zdjęciu wóz to polska modyfikacja ZSU-23-4MP Biała.
Na zdjęciu nie widać jednak charakterystycznych elementów modyfikacji np. zestawu pocisków GROM. Poza tym ZSU-23-4MP Biała szybko zostałaby rozpoznany na froncie nawet w ukraińskim malowaniu. Uznać więc należy, że Ukraińcy korzystają z podstawowych systemów "Szyłka", które wcześniej służyły w wojsku polskim. Nawet bez modyfikacji to zabójcza broń.
ZSU-23-4 "Szyłka". Szybkostrzelny niszczyciel
"Szyłka" to samobieżne działo przeciwlotnicze, którego głównym uzbrojeniem są cztery działka 2A7 kalibru 23 mm. Stąd zresztą nazwa. Pomimo faktu, że to sowiecka konstrukcja z lat 50., dalej może znaleźć zastosowanie na polu bitwy. "Szyłka" może strzelać z prędkością 3400 pocisków na minutę. W praktyce jednak załoga najczęściej strzela krótkimi seriami, aby nie przegrzać dział. Efekt dalej jest zabójczy.
Głównym celem mogą być helikoptery, drony czy obiekty naziemne. "Szyłka" może popsuć dzień szczególnie wrogiej piechocie czy lekkim pojazdom opancerzonym. A jeśli nieprzyjaciel wystawi czołgi, to 280-konny silnik W-6R pozwoli uciec z prędkością 50 km\h.
"Szyłka" ma jednak swoje problemy. Współcześnie jej radar 1RL33 to wręcz prehistoryczna konstrukcja. Może znaleźć samoloty w odległości do 20 kilometrów, jednak jego pracę potrafią zakłócić zwykłe warunki atmosferyczne. Ponadto nie posiada automatycznego dalmierza laserowego, co utrudnia celowanie. Tu "Szyłka" przegrywa z niemieckim Gepardem, który też jest systemem przeciwlotniczym opartym na sprzężonych działkach i jest używany przez Ukraińców.
Dlatego współcześnie "Szyłka" częściej jest wykorzystywana jako forma wsparcia naziemnego. Konflikt w Syrii czy teraz w Ukrainie pokazuje, że dalej jest bronią, której trzeba się bać. I Ukraińcy dobrze to wiedzą z powodzeniem wykorzystując swoje "Szyłki" oraz te, które przekazała im Polska.