Rambo przy nich to osesek

Ponad dwudziestu żołnierzy zmagało się z ekstremalnie dziką przyrodą i trudnymi warunkami terenowymi pojezierza drawskiego. Najtrudniejszym etapem ćwiczenia były trwające trzy doby zajęcia, podczas których wojskowi spędzali na poszczególnych punktach 24 godziny.

Na szkoleniu SERE /fot. Adam Roik
Na szkoleniu SERE /fot. Adam Roik

Uciec i przetrwać

Podczas "Survivalu" żołnierze doskonalili umiejętności z zakresu budowy szałasów i legowisk na platformach przydatnych na terenie bagiennym, pozyskiwali i oczyszczali wodę oraz żywność, rozpalali ogień za pomocą łuku i świdra, jak również krzesiwa magnezowego. Poznawali także metody budowy pułapek na drobną zwierzynę i broni z materiałów dostępnych na terenie, w którym się znajdowali. W końcowej fazie przygotowywali posiłki z tego co pozyskali, popijając je wywarem z igliwia.

Nie dać się złapać

Na szkoleniu SERE /fot. Adam Roik

Przejście kilkudziesięciu kilometrów w nieznanym terenie wymagało posiłkowania się mapą, kompasem i przysłowiowym "nożem w zębach". Najtrudniejszym etapem 72-godzinnych zajęć był punkt o nazwie 'Resistance" (opór przeciw wykorzystaniu).

Nie dać się złamać

Na szkoleniu SERE /fot. Adam Roik

Ten etap zarówno kursanci jak i instruktorzy zgodnie uznali za najtrudniejszy do przejścia w czasie całego kursu. Najtwardsi w tych ekstremalnych dla organizmu i psychiki warunkach wytrzymali nawet kilkanaście godzin.

Nie pomagać

Na szkoleniu SERE /fot. Adam Roik

Często w realnych działaniach odbijania zakładników dochodzi do nieszczęśliwych wypadków postrzeleń, a nawet śmierci odbijanych, którzy nie potrafią się właściwie zachować w tej sytuacji. Często sami, niepotrzebnie, próbują pomóc członkom grupy realizacyjnej, co wprowadza dodatkowe zamieszanie we wcześniej opracowanym planie działania.

Specjaliści od przetrwania

Kurs SERE na poziomie "B" zaplanowany i zorganizowany był w całości przez Zarząd Rozpoznania i Walki Elektronicznej G-2 Wojsk Lądowych. Głównym wprowadzającym to szkolenie w naszym rodzaju Sił Zbrojnych jest pułkownik Tomasz Łysek, Szef Oddziału Rozpoznania i pomysłodawca, słynnego już w całym kraju, równie trudnego i wymagającego, kursu "Patrol".

Na szkoleniu SERE /fot. Adam Roik

Wśród instruktorów kursu SERE znaleźli się profesjonaliści z CSAT (Centrala Szkoleń Antyterrorystycznych), głównie byli szkoleniowcy jednostki GROM i najlepsi funkcjonariusze Straży Granicznej. Największą pracę (planowanie i organizacja zajęć) wykonali kapitan Waldemar Niwald i chorąży Grzegorz Kaczmarek, instruktorzy z poznańskiego Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych wspomagani przez chorążego Dariusza Aleksiuka i kaprala Macieja Dardzikowskiego z 22. batalionu piechoty górskiej z Kłodzka, specjalistów od przetrwania.

kpt. Marcel Podhorodecki

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas