Rosja wyśle na front specjalne roboty prosto z Chin

Armia Kremla dwoi się i troi, by w tym roku zdobyć jak najwięcej terytoriów Ukrainy. Władze postanowiły sięgnąć po egzotyczne technologie, a mianowicie robo-zabójców, dzięki którym będzie można efektywniej wykorzystywać siły i środki.

Armia Kremla dwoi się i troi, by w tym roku zdobyć jak najwięcej terytoriów Ukrainy. Władze postanowiły sięgnąć po egzotyczne technologie, a mianowicie robo-zabójców, dzięki którym będzie można efektywniej wykorzystywać siły i środki.
Rosja wyśle na Ukrainę robo-zabójców prosto z Chin /Vitaly V. Kuzmin /Wikipedia

Rosyjskie media propagandowe szeroko rozpisują się o potrzebie wykorzystania w wojnie na Ukrainie nowych technologii. Chodzi o jeszcze bardziej zaawansowane wszelkiej maści roboty. Dotychczas pojawiały się one w działaniach wojennych, ale głównie były to zdalnie sterowane platformy transportowe do ewakuacji rannych żołnierzy czy dostarczania min przeciwpiechotnych.

Teraz jednak armia Kremla chce uczynić o wiele większy krok. Ma to nastąpić z wielką pomocą Chin. Otóż w mediach pojawił się film, na którym Walerij Gierasimow, szef Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej, uczestniczy w testach nowych robotów militarnych.

Reklama

Rosja stawia na robo-zabójców. Pojadą na Ukrainę

Nie mówimy tutaj o zwykłych robotycznych i zdalnie sterowanych platformach, tylko o prawdziwych robo-zabójcach. Chociaż nie kroczą niczym terminator, bo poruszają się na kołach czy gąsienicach, to jednak budzą przerażenie zainstalowaną bronią maszynową. W kilka sekund może ona zgotować piekło całemu oddziałowi wroga i go z dziecinną łatwością zdziesiątkować.

Jeden z robotów został wyposażony w wielokalibrowy karabin maszynowy NSW lub Kord kal. 12,7x108 mm z zamontowanym tłumikiem dźwięku. Analitycy militarni natychmiast dostrzegli w nim podobieństwo do chińskiego wynalazku o nazwie TR600. Można go nabyć za jedyne 4 tysiące dolarów. Maszyna może pracować na baterii do dwóch godzin i przenosić ładunki do 120 kilogramów.

Rosyjskie roboty prosto z Chin

Przy okazji tematu broni, nie można nie wspomnieć, że Pekin oficjalnie nie dozbraja Moskwy w jej agresji na Ukrainę, ale pewne jest, że z Chin do Rosji każdego dnia docierają ogromne transporty elektronicznych podzespołów, z których Rosjanie mogą później budować drony, roboty czy pociski.

Co ciekawe, rosyjskie robo-zabójcy mają posiadać wysoki poziom autonomii. Jest to bardzo ważna kwestia, ponieważ na froncie zarówno po jednej, jak i drugiej stronie działają coraz potężniejsze systemy walki radio-elektronicznej. Gdyby taki system zakłócił misję robota, to mógłby on być przejęty przez wroga lub po prostu szybko zlikwidowany.

Rosyjskie roboty to wielki żart

Pokaz działania robo-zabójców dla Walerija Gierasimowa nie przebiegł jednak po myśli organizatorów. Urządzenia kilka razy poległy przy wykonywaniu najprostszych zadań. Jeden z nich nie był w stanie pokonać małego progu. Dla Rosjan to porażka, ale bardzo dobry znak dla ukraińskich żołnierzy, bo w przypadku starcia z takimi maszynami na froncie, mają o wiele większą szansę na przeżycie.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Ukraina | Robot
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy