Tureckie Leopardy w Syrii. Jakie wnioski dla Polaków?
W Syrii armia turecka straciła bezpowrotnie już około 10 Leopardów 2A4. W wielu polskich mediach, zwłaszcza „narodowych”, pojawiły się negatywne opinie o Leopardach w kontekście używania ich przez Wojsko Polskie.
W sieci co jakiś czas pojawiają się filmy i zdjęcia zniszczonych, czy zdobytych przez islamskich terrorystów Leopardów. To, co powinno zainteresować Wojsko Polskie, to broń, jaką do ich niszczenia Leopardów użyli bojownicy. 6 z 10 opisanych, w opublikowanym w sieci, raporcie czołgów zostało unieruchomionych przez rosyjski ppk Kornet-E. Część z nich zostało dobitych przez lotnictwo tureckie, aby nie wpadły w ręce wroga.
9M133 Kornet to rosyjski przeciwpancerny pocisk rakietowy kierowany laserowo, którego pierwsze wersje zostały opracowane w połowie lat 90. XX wieku. Kornety-E, używane przez Daesh pochodzą z zapasów armii syryjskiej. W 2013 roku rząd syryjski zakupił 100 wyrzutni z zapasem 1000 pocisków. W następnych latach dokupiono około 1500 kolejnych. Część z nich dostała się w ręce bojowników.
Kiedy w grudniu 2016 roku została opublikowana dokładna lista strat bojowych wojsk pancernych Turcji, niemiecki Die Welt pisał, że "Bojownicy Państwa Islamskiego zniszczyli niemieckie mity pancerne". Ton ten podchwyciła i polska prasa. Zwłaszcza prawicowa, załamując ręce nad Leopardami i porównując je z amerykańskimi Abramsami.
Według opinii portalu niezależna.pl "Pancerz czołgu jedynie z przodu posiada wystarczającą grubość dającą ochronę natomiast po bokach i z tyłu jest znacznie cieńszy w porównaniu chociażby do amerykańskiego M1A2 Abrams, czy brytyjskiego Challenger 2 przez to jest bardziej wrażliwy na ataki z broni przeciwpancernej. Ponadto Leopardy nie posiadają pancerza reaktywnego ani systemu aktywnej obrony, dzięki której byłby w stanie likwidować zagrożenie jakie stanowią chociażby pociski przeciwpancerne, oraz wyrzutnie rakietowe."
Nikt jednak nie wspomniał, że w Iraku Abramsy też były tracone. Od końca 2014 roku Irakijczycy stracili ponad 30 M1A1-SA, przekazanych z amerykańskich zapasów. Większość z nich zostało straconych w wyniku ostrzału z Kornetów.
Taktyka
Stare wojskowe powiedzenie mówi, że czołg jest na tyle dobry, na ile wyszkolona jest jego załoga. O załogach czołgów tureckich nie można tego powiedzieć. Na opublikowanych w sieci filmach wyraźnie widać, że Turcy prowadzą ogień z nieprzygotowanych odsłoniętych pozycji, nie zmieniają pozycji po oddanym strzale, narażając się na zniszczenie pojazdu.
W dodatku, jak podkreślają eksperci, załogi czołgów pozbawione były jakiegokolwiek wsparcia i osłony piechoty, co jest wręcz niedopuszczalne. Umożliwiło to podejście przeciwnikowi na niewielką odległość i odpalenie pocisku przeciwpancernego wprost w najsłabiej chronione boki i tył.
Należy też pamiętać, że obecnie w armii tureckiej brakuje doświadczonych dowódców. Po nieudanej próbie puczu w siłach zbrojnych przeprowadzono serię czystek. Aresztowano wielu dowódców, w tym sił pancernych. W dodatku kilka lat temu w armii doszło do serii dymisji i odejść oficerów, którzy "nie spełniali oczekiwań" nowej władzy. Przełożyło się to na jakość wyszkolenia i poziom planowania. Nie tylko na poziomie strategicznym, ale i technicznym.
Polska
Jakie wnioski mogą wyciągnąć z działań w Syrii polskie wojska pancerne? Przede wszystkim, że należy modernizować własne czołgi. Wszystkie utracone przez Turków czołgi były wersjami niezmodernizowanymi. Polskie Leopardy 2A4 mają dość spore możliwości modernizacyjne.
W ubiegłym roku podpisano umowę dotyczącą współpracy w ramach programu modernizacji polskich czołgów do standardu Leopard 2PL. Do 2020 roku ma zostać zmodernizowanych 128 czołgów.
Modernizacja ma objąć zwiększenie odporności balistycznej wieży poprzez zainstalowanie pancerza modułowego firmy IBD Deisenroth Engineering i wykładzin przeciwodłamkowych. Ma zostać wymieniony układ stabilizacji armaty i napędów wieży z hydraulicznych na elektryczne. Mają ulec modernizacji również przyrządy obserwacyjno-celowniczych działonowego i dowódcy.
Niestety ze względu na braki budżetowe w MON, Instytut Uzbrojenia zrezygnował z aktywnych systemów ochrony, wzmocnienia dna kadłuba oraz instalacji systemu zarządzania polem walki. Być może ten ostatni zostanie zainstalowany w przyszłości na podstawie aneksu do umowy.
Szkoda natomiast, że nie będą zainstalowane aktywne systemy ochrony, takie jak niemiecki ADS, które są w stanie zestrzelić praktycznie każdy przeciwpancerny pocisk kierowany. W tym wszystkie poradzieckie.
Jak napisali eksperci Zespołu Badań i Analiz Militarnych: "Nie są to też już czołgi pierwszej młodości, ale szczęśliwie, polskie Leopardy zostaną zmodernizowane do jednej z najlepiej osłoniętych wersji (Leopard 2PL). Korzystnym rozwiązaniem byłoby wsparcie osłon pasywnych za pomocą aktywnego systemu ochrony pojazdu, co oczywiście rozwiązałoby także część tureckich problemów."
Prace nad takim systemem trwają. Nie wiadomo jednak, czy MON znajdzie pieniądze na jego wdrożenie do wozów bojowych.
Kolejnym aspektem jest wyszkolenie jednostek pancernych i piechoty zmechanizowanej. W operacjach prowadzonych przez Turków widać brak zgrania i współpracy pomiędzy piechotą a czołgami, które mają osłaniać. Powoduje to, że potencjał czołgów jest praktycznie marnowany.
W Polsce w Leopardy wyposażona jest 11. Lubuska Dywizja Kawalerii Pancernej z Żagania. Dysponuje ona czterema batalionami czołgów. Dwoma w 10. Brygadzie Kawalerii Pancernej (Leopard 2A4, które będą modernizowane) i dwoma w 34. Brygadzie Kawalerii Pancernej (Leopard 2A5). Niestety jeden z batalionów Leopardów rotacyjnie będzie stacjonował w Wesołej pod Warszawą, pozbawiony zaplecza szkoleniowego i warsztatowego.
Wielu specjalistów jest zdania, że może znacznie osłabić to zdolność bojową jednostki. Z drugiej strony w kręgach wojskowych można słyszeć głosy, że MON przesunął Leopardy do Wesołej, ponieważ znacznie lepiej wyglądają na pokazach i defiladach niż PT-91 "Twardy", które stacjonują tam na co dzień. Jednak czy taka powinna być rola batalionu pancernego?