Ukraińcy produkują je setkami. Rosjanie dają się oszukiwać jak dzieci

Rosjanie masowo marnują drony-kamikadze i pociski artyleryjskie, atakując ukraińskie "haubice i systemy artylerii rakietowej". Wszystko dlatego, że Kijów wyspecjalizował się w produkcji hiperrealistycznych wabików, które trudno odróżnić od prawdziwej broni.

Rosjanie masowo marnują drony-kamikadze i pociski artyleryjskie, atakując ukraińskie "haubice i systemy artylerii rakietowej". Wszystko dlatego, że Kijów wyspecjalizował się w produkcji hiperrealistycznych wabików, które trudno odróżnić od prawdziwej broni.
Ukraińscy żołnierze na froncie (zdj. ilustracyjne) /YASUYOSHI CHIBA /AFP

Na początku września w mediach społecznościowych pojawiło się nagranie, na którym mogliśmy zobaczyć atak rosyjskiego drona Lancet na ukraiński system obrony powietrznej Buk-M1. A przynajmniej tak się wydawało się rosyjskiemu operatorowi, bo szybko okazało się, że dał się nabrać na ukraińską zmyłkę. Trafił tani wabik, co kosztowało Kreml ok. 35 tys. dolarów, bo taka jest cena tego drona-kamikadze. I jak się okazuje, nie jest to odosobniony przypadek, bo sztuczne wabiki to prężnie działający ukraiński biznes, o czym dowiadujemy się z najnowszej publikacji Financial Times.

Reklama

Ukraińcy oszukują Rosjan. Wabiki czekają na każdym kroku

Możemy w niej przeczytać, że pracownicy Metinvest, największej huty stali w Ukrainie, wyprodukowali dla ukraińskich żołnierzy ponad 250 sztuk broni-wabików, dzięki którym siły rosyjskie marnują cenne amunicję na niszczenie dosłownie śmieci. Do produkcji wabików wykorzystywane są głównie złom, drewno czy zużyte opony - to wystarczy, aby skutecznie i niskim kosztem imitować zaawansowane systemy obronne, jak haubice, radary czy wyrzutnie.

Jak dowiadujemy się z publikacji, rozpoczęli swoją działalność w lutym ubiegłego roku, kiedy wojska rosyjskie zbliżyły się do ich fabryki w środkowo-wschodniej Ukrainie. Nie mając żadnej broni do obrony przed wrogiem, połączyli materiały, które mieli pod ręką, w konstrukcje imitujące "oryginały" i metoda zadziałała.

Śmieci chronią cenne wyposażenie i życie żołnierzy

W efekcie placówka rozszerzyła swoją działalność, z jednej strony ciągle pracuje nad nowymi wabikami, a z drugiej na bieżąco dostarcza je ukraińskim siłom zbrojnym. Jak podkreśla, to idealny sposób, by wydając ok. 1000 euro, zmusić wroga do zmarnowania broni wycenianej na ponad milion dolarów.

A miarą skuteczności tego rozwiązania jest fakt, jak szybko zostaje zniszczone - jeśli niemal natychmiast, pracownicy wiedzą, że wykonali dobrą robotę, oszukali Rosjan i ocalili życie swoich żołnierzy. A jeżeli wabiki stoją w polu zbyt długo, to znak, że czas zmienić i udoskonalić projekt.

Co warto podkreślić, siły zbrojne od dawna używają broni-wabików, aby przechytrzyć swoich przeciwników - wystarczy tylko przypomnieć nadmuchiwane czołgi podczas II wojny światowej i manekiny spadochronowe, które miały symulować inwazję powietrzno-desantową poprzedzającą D-Day. Niemniej współczesne systemy dużo trudniej oszukać, dlatego wabiki muszą być zdecydowanie bardziej realistyczne - wygląda jednak na to, że Ukraińcy znaleźli na to dobry patent.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Ukraina | Rosja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy