5 niewiarygodnych rzeczy, które ekstremalny mróz robi z ludzkim ciałem

Jak jest zima, to musi być zimno! Niby tak, ale w ostatnich latach zdążyliśmy odzwyczaić się od dużych mrozów i zapomnieć, że niskie temperatury mogą być bardzo niebezpieczne, bo nasz organizm nie jest w stanie samodzielnie sobie z nimi poradzić. Co nam grozi, kiedy temperatura spada mocno poniżej 0?

Jak jest zima, to musi być zimno! Niby tak, ale w ostatnich latach zdążyliśmy odzwyczaić się od dużych mrozów i zapomnieć, że niskie temperatury mogą być bardzo niebezpieczne, bo nasz organizm nie jest w stanie samodzielnie sobie z nimi poradzić. Co nam grozi, kiedy temperatura spada mocno poniżej 0?
Idzie fala mrozów. Uwaga na ekstremalne zimno /123RF/PICSEL

Synoptycy ostrzegają o kolejnej fali mrozów zbliżających się do naszego kraju, za sprawą której temperatura może spaść w niektórych regionach do minus 20 stopni. I mimo że daleko tu jeszcze do rekordu dla Polski - ten padł w Siedlcach 11 stycznia 1940 roku i wynosił -41°C, to warto przypomnieć, co taki ekstremalny mróz może zrobić z naszym ciałem, które nie jest przystosowane do funkcjonowania w takich polarnych warunkach. Oczywiście, ludzkie ciało ma kilka mechanizmów obronnych, które próbują podnieść temperaturę naszego ciała, gdy robi się chłodno, choć część mocno się przeterminowała.

Reklama

Część naszych mechanizmów obronnych przed zimnem jest przeterminowana

Wystarczy spojrzeć na "gęsią skórkę", która jest pamiątką po pokrytych futrem przodkach, u których powodowała najeżenie futra w celu utrzymania ciepła ważnych narządów do czasu znalezienie schronienia, tyle że nasze włosy zupełnie się już do tego nie nadają. Niezmiennie jednak ciało utrzymuje swoją ciepłą krew blisko środka, ograniczając dopływ krwi w zewnętrznych obszarach, a za sprawą dreszczy próbuje wygenerować ciepło, aby zapobiec drastycznemu obniżeniu temperatury ciała. Co jeśli mu się nie uda? 

Odmrożenie kończyn

Jak już wspomnieliśmy, kiedy w grę wchodzi przetrwanie, organizm chroni kluczowe organy, dosłownie poświęcają kończyny i inne "odstające" części ciała - kojarzycie charakterystyczne uczucie kłucia i drętwienie? To właśnie skutki ograniczonego krążenia krwi, które może łatwo skończyć się odmrożeniem, szczególnie jeśli skóra nie jest chroniona tłustym kremem czy ubraniem. To czasowe lub permanentne uszkodzenie tkanek powłoki właściwej (miejsca szczególnie narażone to nos, uszy, policzki oraz palce rąk i stóp), którego ciężkość i rozległość zależy od temperatury otoczenia oraz czasu, w jakim skóra była poddana działaniu niskiej temperatury. Wyróżniamy cztery stopnie odmrożenia, z których te III i IV stopnia przebiegają już z martwicą skóry, w której może dojść do... samoistnej amputacji odmrożonej części ciała albo konieczności jej chirurgicznego usunięcia.

Zamarzające rogówki oka

Chociaż oczy nie są narażone na odmrożenia, bo za sprawą łzawienia i mrugania są nieźle chronione, i tak należy uważać na duże mrozy. Jak bowiem wyjaśniają naukowcy Uniwersytetu Princeton, kiedy temperatura mocno spada, a my narażamy oczy na jej działanie, zwłaszcza połączone z silnym wiatrem, to ryzykujemy... zamarznięciem rogówki oka! W większości przypadków stan ten jest odwracalny, poleca się po prostu ciepłe kompresy czy "okłady" z dłoni, ale skutkuje niewyraźnym widzeniem, a czasami również uszkodzeniem oka i wzroku, zwłaszcza jeśli zamarzną nam też szkła kontaktowe. Jest to informacja szczególnie ważna dla osób spędzających dużo czasu w trudnych warunkach, czy to zawodowo, czy to uprawiając sporty zimowe, które zawsze powinny pamiętać o goglach. 

Organizm zaczyna się wyłączać

Sytuacja wygląda zdecydowanie gorzej, jeśli działanie chłodu zaczyna dotykać narządów wewnętrznych, dlatego jeśli słyszymy komunikaty ostrzegające przed falami mrozów, powinniśmy traktować je poważnie. Bo kiedy temperatura ciała zaczyna spadać poniżej typowych 36°C, pojawia się ryzyko hipotermii - początkowo łagodnej (35-32°C), później umiarkowanej (32-28°C) i ciężkiej (poniżej 28°C), która prowadzi do letargu i zgonu. Typowe dla wychłodzenia objawy, jak dreszcze, zmęczenie, przyspieszony oddech czy dezorientacja stopniowo ustępują miejsca zobojętnieniu, utracie świadomości i przytomności, skóra przybiera sinozielony kolor, a organizm zaczyna się po prostu wyłączać - ofiara zapada w sen, podczas którego mózg i serce przestają działać. Jak twierdzą specjaliści, aby osoba wychłodzona miała szansę na przeżycie, reanimacja musi nastąpić najpóźniej przy temperaturze ciała na poziomie 25°C.

Paradoksalne rozbieranie

Chociaż człowiek w stanie hipotermii cierpi z powodu wychłodzenia, to wspomniana dla fazy umiarkowanej dezorientacja może prowadzić do szeregu przedziwnych zachowań, a jednym z nich jest tzw. paradoksalne rozbieranie się. I chodzi tu dokładnie o to, co sugeruje nazwa - osoby w stanie hipotermii zamiast się ubierać, zaczynają ściągać z siebie ubrania, co wynika z uszkodzenia podwzgórza.

Wychłodzony organizm niewłaściwie interpretuje sygnały pochodzące z termoreceptorów, tzn. nagły dopływ ciepłej krwi powoduje wysłanie sygnału "gorąco", na który człowiek reaguje rozbieraniem się. I nie jest to wcale rzadkie zjawisko, bo badania Freie Universitat Berlin wskazują, że dotyka nawet 25 proc. ofiar hipotermii!

Mumifikacja 

A jeśli mamy pecha i hipotermia dosięgnie nas w miejscu, gdzie nikt nie będzie w stanie nam pomóc, to mróz zadba też o... mumifikację naszych zwłok. Jako jeden z przykładów tego procesu często podaje się brytyjskiego alpinistę George’a Mallory’ego, który zginął podcza próby zdobycia Mount Everest w 1924 roku - udało się go odnaleźć dopiero w 1999 roku i ku zaskoczeniu wielu osób, chociaż jego ubrania były postrzępione i zniszczone, ciało zachowało się w świetnym stanie. I jak pokazuje przypadek znalezionych w 2004 roku zamrożonych w lodowcu ciał trzech żołnierzy austro-węgierskich, pewnie zostałoby takie jeszcze długo.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: mróz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy