Czym są dziwne kosmiczne nitki? Badacze od 40 lat próbują poznać ich sekret

Pionowe nitki światła wychodzące z centralnej czarnej dziury naszej galaktyki spędzają sen z powiek naukowców już od lat 80. ubiegłego wieku, a teraz okazuje się, że jest ich jeszcze więcej, niż się nam wydawało.

Pionowe nitki światła wychodzące z centralnej czarnej dziury naszej galaktyki spędzają sen z powiek naukowców już od lat 80. ubiegłego wieku, a teraz okazuje się, że jest ich jeszcze więcej, niż się nam wydawało.
Jeszcze więcej tajemniczych filamentów. Naukowcy zdumieni /Farhad Yusef-Zadeh/Northwestern University /domena publiczna

W samym sercu Drogi Mlecznej zlokalizowane są tajemnicze nitki, które tworzą pary oraz grupy (w ramach których często rozmieszczone są w równych odległościach, niczym struny w harfie), rozciągają się na odległość do 150 lat świetlnych, uformowały się najpewniej kilka milionów lat temu i... to niemal wszystko, co o nich wiemy. Po raz pierwszy dostrzegł je Farhad Yusef-Zadeh, profesor fizyki i astronomii Northwestern University, a było to w latach 80. ubiegłego wieku - przyjął wtedy, że to cienkie strumienie pola magnetycznego, tworzone przez elektrony poruszające się z prędkością bliską prędkości światła.

Reklama

Na wyjaśnienie tej zagadki czekamy ponad 40 lat

Niestety dopiero teleskop MeerKAT należący do South African Radio Astronomy Observatory (SARAO) pozwolił na dokładną obserwację zjawiska oddalonego od nas o 25 tys. lat świetlnych. Przez 3 lata bacznie przyglądając się centrum naszej galaktyki, a wyniki opublikowane półtora roku temu pokazały, że nitek jest 10 razy więcej niż pierwotnie sądził Yusef-Zadeh, a mianowicie ok. 1000. Udało się też ustalić, że emitowane przez nie promieniowanie różni się od tego towarzyszącego innym kosmicznym zjawiskom, np. pozostałości po supernowej i są one raczej pozostałością przeszłej aktywności supermasywnej czarnej dziury w centrum naszej galaktyki niż wybuchu gwiazd.

Jeszcze więcej tajemniczych filamentów. Naukowcy zdumieni

Teraz zaś dowiadujemy się, że i te wyliczenia były niedoszacowane, bo po zmniejszeniu szumów na obrazach z teleskopu MeerKAT, udało się zlokalizować kolejne filamenty. Nie tylko są one zorientowane na tej samej płaszczyźnie, co Sagittarius A*, czyli supermasywna czarna dziura w centrum Drogi Mlecznej, a nie prostopadle do niej, ale i znacznie krótsze, w sumie mają około 5 do 10 lat świetlnych długości.

Ponadto wydaje się, że nowe włókna składają się z energii cieplnej, podczas gdy włókna pionowe składają się z cząstek poruszających się z prędkością światła. Inną kluczową różnicą jest to, że włókna poziome sięgają w kierunku Sagittarius A* tylko po jednej stronie czarnej dziury, w przeciwieństwie do włókien pionowych.

Zespół nie wyklucza też możliwości, że nitki związane są z innym odkryciem profesora Yusef-Zadeha, a mianowicie gigantycznymi emitującymi promieniowanie radiowe balonowymi strukturami z 2019 roku, co czyni sprawę jeszcze bardziej skomplikowaną.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: astronomowie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama