Globalne skutki lokalnej wojny nuklearnej
Globalna apokalipsa jądrowa jest przerażającą wizją. Jej niezwykle sugestywny obraz przedstawiono m.in. w wyprodukowanym przez BBC filmie Threads z 1984 r. Ogólnoświatowy konflikt nie byłby jednak potrzebny. Ogromnym zagrożeniem stałby się także lokalny konflikt nuklearny. Tak wynika przynajmniej z nowych symulacji opracowanych w NASA.
Sto Hiroszim
Naukowcy z NASA opracowali symulację komputerową, która miała pokazać, jakie konkretne skutki przyniosłaby lokalna wojna nuklearna. Z amerykańskich analiz wynika, że atomowy grzyb wznoszący się w Kaszmirze wyżej niż najwyższe szczyty Himalajów bezpośrednio wpłynąłby na życie m.in. mieszkańców środkowej Europy.
Ogólnoświatowe rezerwy broni jądrowej wystarczyłyby do kilkukrotnego zniszczenia całej planety. - Opieraliśmy się na tym, że podczas konfrontacji jądrowej ograniczonej do konkretnego miejsca, zostałaby wykorzystana siła odpowiadająca 100 bombom zrzuconym na Hiroszimę - uściślił amerykański naukowiec Luke Oman z NASA. Wspomniana "setka" odpowiada mniej więcej potencjałowi jądrowemu Indii i Pakistanu.
Globalna zima nuklearna
Ilość ta uwolniłaby się z potężnych pożarów w miastach a poza węglem do atmosfery trafiłyby także inne substancje trujące. Drobne cząsteczki uniosłyby się do wyższych warstw atmosfery, gdzie utworzyłyby chmury. Te stopniowo rozciągnęłyby się wokół całej planety. Owo nienaturalne zachmurzenie uniemożliwiałoby promieniom słonecznym docieranie do powierzchni Ziemi.
Jakie byłyby tego efekty? Globalna temperatura spadłaby średnio o 1,25 stopnia C. Wiele osób mogłoby to uznać za nieznaczną różnicę, jednak wahania termiczne w poszczególnych częściach planety byłyby zdecydowanie wyższe. Ze względu na przepływ powietrza największe zmiany dotknęłyby Azję, Europę oraz strefę tropikalną. Tu średnia temperatura spadłaby o cztery stopnie.
Fakt, że Europejczycy nie mogliby się cieszyć urokami lata, byłby tylko najmniej znaczącym skutkiem katastrofy. Znacznie gorszy byłby wpływ zmiany klimatu na rolnictwo. Rośliny uprawne, na przykład zboża, nie zdążyłyby dojrzeć, produkty spożywcze stałyby się towarem deficytowym, gwałtownie wzrosłaby ich cena i pojawiłby się głód, z jakim Europa po raz ostatni zetknęła się podczas II wojny światowej...
Choć konflikt jądrowy nie miał jeszcze w naszej historii na szczęście miejsca, znajdujemy w niej wydarzenia, które pozwalają nam przypuszczać, jakie byłyby jego dalekosiężne konsekwencje. Podczas pierwszej wojny w Zatoce Perskiej w 1991 r. uciekające wojska irackie podpaliły 526 kuwejckich odwiertów ropy naftowej. W konsekwencji tego do atmosfery zaczęły się ulatniać ogromne ilości dymu i aerozoli. Późniejsze pomiary pokazały, że okoliczna temperatura spadła o ok. 10 stopni C. Kolejne efekty w postaci kwaśnych deszczów stwierdzono nawet w odległości 1000-2000 m od pożarów.
Głód, susza, choroby
Olbrzymia dziura ozonowa oznaczałaby też ogromne zmiany w morzach i oceanach. Zbiorowiska fitoplanktonu, od których uzależnionych jest życie wielu zwierząt morskich, są bardzo wrażliwe. W ten sposób nieodwracalnie zaburzony zostałby ekosystem morski.
Stan, w którym panowałaby zima nuklearna, utrzymałby się przynajmniej 3 lata, ale nawet po 10 latach średnia temperatura byłaby nadal o pół stopnia niższa niż dziś. Produkty odpadowe pożarów w wyższych warstwach atmosfery unosiłyby się jeszcze dalej. Z globalnego punktu widzenia suma opadów obniżyłaby się przynajmniej o połowę.
Głód, susza, choroby... Taki byłby efekt tylko jednego, lokalnego konfliktu jądrowego.