Lód morski na Antarktydzie najmniejszy od 45 lat. Naukowcy załamani

Antarktyczny lód dosłownie znika w oczach. Amerykańscy naukowcy z przerażeniem zauważyli na podstawie zdjęć wykonanych przez satelity, że padł kolejny rekord. Jest najgorzej od 45 lat.

To, że lód na biegunach topnieje błyskawicznie, wiemy od dawna, ale ten proces i tak znacznie przyspieszył. Amerykańscy naukowcy z National Snow and Ice Data Center (NSIDC) przedstawili wstrząsający raport oparty o zdjęcia satelitarne. 

Lód morski na Antarktydzie spadł do poziomu 1,79 milionów kilometrów. Taki wynik podano 21 lutego, ale naukowcy już zastrzegli, że z każdym dniem ta liczba się zmniejsza. Kolejne informacje dotyczące zasięgu lodu zostaną podane na początku marca i już wiadomo, że będzie gorzej.

Reklama

Topniejący lód morski sprawia, że woda z oceanów dociera do tzw. lodowych szelfów, które wydostają się na powierzchnię. - To grozi katastrofalnym wzrostem poziomu mórz i oceanów w ciągu najbliższych stuleci - alarmują w swoim raporcie naukowcy. Wpływ na tak wysokie tempo topnienia lodu ma globalny wzrost temperatury na Ziemi.

Gwałtowne zmniejszenie się pokrywy lodowej na Antarktydzie ma wpływ także na tzw. cykl antarktyczny. Kolejne topnienie lodu w czasie lata i jego zamarzanie zimą nie przebiega tak, jak kiedyś. Naukowcy nie ukrywają, że coś bardzo złego zaczęło się dziać od 2016 roku, kiedy szybkość topnienia lodu gwałtownie wzrosła. 

Zachodzi tutaj bardzo niepokojące zjawisko - globalne ocieplenie wpływa na zmniejszanie się pokrywy lodowej. To z kolei sprawia, że podwyższa się temperatura wody w morzach i oceanach. To rodzaj zabójczego samonapędzającego się 'perpetuum mobile' dla całej naszej planety.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Antarktyka | lód | globalne ocieplenie | zagłada
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy