Ma 150 mln lat i za pół miliona dolarów może stanąć w twoim salonie

Szkielet dinozaura zamiast obrazu na ścianę? Paleontolodzy ostrzegają przed niebezpiecznym trendem kupowania cennych okazów do domu, wskazując, że ich miejsce jest w muzeach albo ośrodkach naukowych, gdzie pozostają do dyspozycji badaczy.

Szkielet dinozaura zamiast obrazu na ścianę? Paleontolodzy ostrzegają przed niebezpiecznym trendem kupowania cennych okazów do domu, wskazując, że ich miejsce jest w muzeach albo ośrodkach naukowych, gdzie pozostają do dyspozycji badaczy.
Macie pół miliona dolarów na zbyciu? Zephyr może stanąć w waszym salonie /AP/Associated Press /East News

Kolejny tydzień, kolejny dinozaur do sprzedania... w taki sposób można podsumować coraz popularniejsze zjawisko sprzedaży odrestaurowanych szkieletów dinozaurów osobom prywatnym. W 2020 roku ktoś zapłacił 30 mln USD za niemal kompletny szkielet tyranozaura imieniem Stan, pod koniec ubiegłego roku szczątki największego triceratopsa, znanego jako Big John, zostały sprzedane za 6,6 mln EUR, w maju tego roku za 12,4 mln USD sprzedał się szkielet imieniem Hector, pod koniec lipca anonimowy nabywca sprawił sobie liczący 77 mln lat szkielet gorgozaura za 6 mln USD, a teraz dołącza do nich jeszcze iguanodon Zephyr, który z pewnością będzie cieszył się dużym zainteresowaniem, bo i jego cena jest zdecydowanie przystępniejsza.

Reklama

Masz pół miliona dolarów? Zephyr może zostać ozdobą twojego salonu

I choć Zephyr nie jest tak ogromny jak jego słynni koledzy sprzedani na wspomnianych aukcjach, to wciąż mówimy o bardzo wyjątkowym szkielecie, bo liczącym 150 milionów lat. Szczątki tego iguanodona zostały odkryte w 2019 roku na prywatnym terenie w Kolorado podczas budowy drogi, a następnie odrestaurowane przez włoskich paleontologów - 20 października trafią zaś na aukcję w Paryżu, gdzie według szacunków ekspertów osiągną cenę pół miliona dolarów.

Jak przekonuje Alexandre Giquello z domu aukcyjnego Giquello, mierzący 1,3 m wysokości i 3 metry długości dinozaur Zephyr jest wręcz idealną ozdobą salonu, ale nie wszyscy podzielają ten entuzjazm.

Z niepokojem trend ozdabiania prywatnych domów cennymi eksponatami obserwują naukowcy, bo jak komentuje w wypowiedzi dla Business Insidera paleontolog Steve Brusatte z University of Edinburgh, miejsce szkieletów jest w muzeum. Tyle że muzea często nie dysponują takimi środkami, jakie potrzebne są do zakupów na aukcjach, więc, zamiast być dostępne dla wszystkich, nasze naturalne dziedzictwo trafia do prywatnych kolekcji i często przepada na zawsze

W podobnym tonie wypowiadali się też członkowie Society of Vertebrate Paleontology (SVP) po październikowej aukcji Stana, wskazując, że tak cenne okazy trafiające w prywatne ręce są  potencjalnie utracone dla nauki, bo nawet jeśli naukowcy mają do nich dostęp, to w przyszłości nikt nie jest w stanie tego zagwarantować, a prowadzenie potrzebnych badań w takich warunkach też jest najczęściej niemożliwe. Czy te argumenty wystarczą, żeby przekonać sławnych i bogatych? Szczerze wątpimy...

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy