Marsjańskie próbki dotrą na Ziemię dzięki Polakom

Próbki zgromadzone przez łazika Perseverance na powierzchni Marsa mają dotrzeć na Ziemię już w 2031 roku. Umożliwią to między innymi Polacy.

Łaziki badające powierzchnię Marsa, jak Perseverance, mają instrumenty umożliwiające zbieranie próbek i ich podstawową analizę. Zaawansowane badania skał z Czerwonej Planety trzeba będzie wykonać w laboratoriach na Ziemi. 

Program Mars Sample Return to wspólne przedsięwzięcie NASA i Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA), które dostarczy próbki z Marsa na Ziemię. Kluczową rolę odegra w nim łazik Sample Fetch Rover (SFR). 

Projekt łazika SFR powstał w międzynarodowym konsorcjum. Należy do niego m. in. Airbus oraz firma PIAP Space. To polska firma, która specjalizuje się w rozwiązaniach z zakresu robotyki dla sektora kosmicznego.

Reklama

Próbki z Marsa, czyli aż trzy rakiety

Pierwszym etapem jest misja łazika Perseverance, który od 2021 r. bada marsjański krater Jezero. Próbki zbiera w cylindrycznych pojemnikach i pozostawi je na powierzchni planety.

W drugim etapie, który rozpocznie się w 2026 r., rakieta z lądownikiem i łazikiem Sample Fetch Rover wyruszy na Marsa. Łazik załaduje próbki do pojazdu Mars Ascent Vehicle (MAV). Jego powrotna podróż rozpocznie się w 2029 roku od wyniesienia na orbitę wokół Czerwonej Planety.

W ostatnim etapie satelita Earth Return Orbiter przechwyci MAV i przetransportuje próbki na powierzchnię Ziemi. Orbiter dotrze na Marsa w 2027 r. i powróci na Ziemię w 2031 roku.

Kosmiczna technologia, polska spółka

PIAP Space to spółka założona przez Sieć Badawczą Łukasiewicz - Przemysłowy Instytut Automatyki i Pomiarów. Ma na koncie już dwa kontrakty dla Europejskiej Agencji Kosmicznej.

Pierwszym jest robotyczne ramię do serwisowania satelitów TITAN. Drugim - robot autonomicznego VELES do projektu PRO-ACT. To program, który ma przygotować przyszłe misje załogowe na inne planety, oczywiście przy wsparciu robotów.

Polski instrument był już w kosmosie

Nie będzie to jedyny udział Polaków w badaniach kosmosu. Próbnik Philae, który wylądował na komecie Czuriumow-Gierasimienko w 2014 r. wyposażony był w polski instrument MUPUS. Miał wbić się na 40 cm, by zbadać właściwości powierzchni komety.

Nie poszło zgodnie z planem. Kometa okazała się twardsza niż zakładano. Mimo kilku prób udało się wbić tylko na 2 cm. To okazało się błogosławieństwem dla pozostałych eksperymentów.

Uderzenia strząsnęły pył z paneli słonecznych lądownika. Dzięki temu udało się utrzymać jego zasilanie znacznie dłużej, niż planowano. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Mars | badania Marsa | Łazik marsjański
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama