Urbanizacja powoli zabija dzikie zwierzęta
Proces rozrastania się miast zmusza dzikie zwierzęta do życia w bardziej ograniczonych środowiskach, przez co izoluje je w tak zwanych „wyspach”. W takich okolicznościach dochodzi do częstszego kojarzenia zwierząt blisko ze sobą spokrewnionych, co prowadzi między innymi do spadku odporności i sprzyja ich wyginięciu.
Grupa naukowców postanowiła przyjrzeć się bliżej populacji węży tygrysich mieszkających na terenie Swan Coastal Plain, czyli równiny położonej w południowo-zachodniej Australii, oraz niewielkiej wyspy leżącej obok. Obszar ten uległ znacznej degradacji w wyniki rozrostu Perth - czwartego największego miasta w kraju.
Zbadano siedem różnych skupisk wspomnianych gadów i zaobserwowano, że im były one bardziej wyizolowane, tym częściej dochodziło wśród nich do chowu wsobnego. Odosobnienie spowodowane było w większości przypadków wcześniejszym rozrostem miasta.
- Jeśli populacje węża tygrysiego izolowane przez urbanizację cierpią z powodu mniejszej różnorodności genetycznej, mogą one wkrótce stracić zdolność adaptacji do przetrwania w stale zmieniającym się środowisku w wyniku zabudowań, zanieczyszczeń i zmian klimatu - stwierdził Damian Lettoof, jeden z autorów publikacji.
- Wiele innych małych gatunków - takich jak żaby, jaszczurki i ryby - żyjących na tych mokradłach, które są coraz bardziej "odcinane" przez rozwój miast, może również cierpieć i być zagrożone spadkiem populacji, a nawet wyginięciem - dodał.
W ten sposób może dojść do wymarcia kolejnych gatunków. Odpowiednie zarządzanie ekosystemami mogłoby uchronić zwierzęta przed dalszą utratą różnorodności genetycznej, jednak aby to się stało, trzeba wystarczająco wcześnie podjąć odpowiednie kroki.