Wilk wszedł na prywatną posesję w Poznaniu. Co się dzieje?
Właścicielka domu w Szczepankowie na obrzeżach Poznania zauważyła na domowym monitoringu, jak przez ogrodzenie posesji przeskakuje... wilk. Drapieżnik zranił jednego z psów.
Doniesień o pojawianiu się wilków w okolicach Poznania jest tej zimy sporo. Były widziane na przykład w Swarzędzu czy Mosinie, a barierą występowania drapieżników w administracyjnych Poznania były dotąd okolice Zalasewa i Garbów, całkiem niedaleko ogromnego kompleksu handlowego M1. Niedaleko stąd leży Szczepankowo, gdzie wilki także widywane były w grudniu.
Teraz natomiast mieszkanka Szczepankowa zaobserwowała na monitoringu i udostępniła w sieci nagranie, na którym wilk forsuje ogrodzenie jej posesji, wkracza nocą na jej teren i atakuje mieszkające tu psy. Jeden z nich został poszarpany i kulejący, został zawieziony do weterynarza.
Film zamieścił profil facebookowy Wieści z Okolicy - Poznań i okolice. W opisie czytamy: "Już w styczniowym miesięczniku Wieści z Okolicy pisaliśmy o wilczej rodzinie mieszkającej w lesie pomiędzy Poznaniem, Tulcami i Garbami. W grudniu wilki dotkliwie pogryzły dwa psy na obrzeżach poznańskiego Szczepankowa. W lutym zaatakowały czworonogi na terenie posesji przy ul. Glebowej i Spławie w Poznaniu".
"Nasi czytelnicy zaczęli powątpiewać, czy to autentyczny film z poznańskiego osiedla. Odpowiadamy, że tak. Inni zastanawiali się, czy to faktycznie atak wilka na psy, czy też po prostu zabawa i czy to w ogóle jest wilk".
"Gdzie tu jakiś atak?" - piszą czytelnicy w komentarzach. "Dwa białe psy, trzeci wygląda jak podrostek zaczepiający, podgryzający dorosłego. Raczej zabawa, nie widzę agresji!".
"Dla uwiarygodnienia sytuacji publikujemy jeszcze jeden film z tej nocy, z tej samej posesji oraz dołączamy w komentarzach zdjęcia poważnie zranionego nie tylko w oko psa."
Sprawę bada Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska, ale zamieszczony film nie przesądza, czy mamy do czynienia z wilkiem, czy jednak z psem.
Wilki pod Poznaniem pojawiają się od kilku lat. Oto inny film z 2019 roku, który je pokazuje:
Wilk na posesji? To się rzadko zdarza
Leśnicy i przyrodnicy przyznają, że nie zdarza się często, by wilki forsowały ogrodzenia i wchodziły na posesje. W styczniu 2017 roku zwierzęta te podejrzewano o pokonanie ogrodzeń prywatnego małego zoo w Borui Kościelnej pod Poznaniem i zagryzienie tam 19 danieli, trzech muflonów i dwóch owiec, ale śledztwo wykazało, że to nie była robota wilków, ale zdziczałych psów. Wilki bardzo rzadko zbliżają się do ludzkich domostw.
Zmienia się to jednak. Specjalistka od wilczych zwyczajów Sabina Pierużek-Nowak ze Stowarzyszenia dla Natury "Wilk" wspominała niedawno w Interii, że wpływa na to zachowanie ich zdobyczy. Sarny, jelenie czy dziki pojawiają się w miejscach, w których dotąd ich nie było - w małych kompleksach leśnych, wręcz laskach, także na polach i wreszcie obrzeżach miast. A wilki podążają za nimi. - Nie mają wyjścia, muszą coś jeść - mówi specjalistka ze Stowarzyszenia "Wilk". - Zmiana zachowania zdobyczy zmusza wilki do zmiany ich zachowań.
W efekcie wilki zjawiają się w obrębie polskich miast, co szczególnie widoczne jest w okolicach Poznania. Miejscowa wataha, która liczy co najmniej siedem zwierząt, widywana jest tu coraz częściej. W listopadzie wilki zaatakowały dwa psy, a straż miejska Swarzędza wydała nawet ostrzeżenie, by nie puszczać psów luzem na terenach przylegających do lasów. Ostrzeżenia wydały też inne wielkopolskie miejscowości jak Chodzież czy Pniewy.
***Zobacz także***
Wilk ma wielkie oczy
Zoologowie twierdzą, że to jedynie niepotrzebne sianie psychozy, która trafia na podatny grunt, gdyż wilki mają fatalny PR, a strach przed nimi pielęgnowany jest w Europie od setek lat. Zastępca Nadleśniczego Nadleśnictwa Łopuchówko Piotr Szyszko w rozmowie z PAP podkreślił, że wilki to nie są postacie z bajek i "to nie jest żadna nowość, że wilki po prostu w lasach są".
Podobnie mówi Sabina Pierużek-Nowak: - Obecność wilków w lesie jest zupełnie normalna. W Wielkopolsce budzi sensację, bo wiele lat ich tu nie było. Na Podlasiu spotkanie z wilkiem w lesie jest tak normalne jak z sarną czy dzikiem. Żadna to sensacja.
Ludzie nie są zagrożenie przez wilki, które starają się ich unikać. Jak mówią fachowcy, niezależnie od zakorzenionego w naszej kulturze strachu ludzi przed wilkami, lęk wilków przed ludźmi będzie większy. Co innego jednak psy - one mogą się obawiać takich spotkań.
Wilk jest bowiem drapieżnikiem i w związku z tym stara się eliminować konkurencję pokarmową, a za taką ma psy. Poza tym gdy są one puszczane wolno, wchodzą wilkom w paradę, płosząc im zdobycz. Stąd te ataki, a trzeba pamiętać, że niemal żaden pies nie ma większych szans z dorosłym wilkiem.
Wilki same odejdą spod Poznania?
Sabina Pierużek-Nowak wspomina o tym, że wataha koło Poznania jest monitorowana i że wkrótce prawdopodobnie opuści ten teren. Wszystkie wilki użytkują swoje terytoria łowieckie w taki sposób, że przebywają kilka tygodni w jednej ich części, następnie przenoszą się w kolejne. Robią tak, aby zwierzęta, na które polują, straciły czujność. Presja drapieżnika jest bowiem ogromna.
Miasto jako takie ich nie interesuje, bo nie tworzy dla nich dobrych terenów łowieckich. Może się zdarzyć, że wilk zapuści się do takiego miasta jak Poznań za miejską sarną czy dzikiem, ale nie będzie robił tego regularnie i na stałe.
Gdyby jednak obecność wilków pod Poznaniem stała się zbyt dokuczliwa dla właścicieli psów, można próbować je przesiedlić, a nawet odstrzelić i to zgodnie z prawem, w ramach derogacji środowiskowej. Nawet gdy mowa o gatunku chronionym. Zdaniem zoologów, należy wręcz wilki usuwać z obrębu miast, bo tu i tak nie zachodzą prawidłowe procesy przyrodnicze. Jest to jednak bardzo trudne, bowiem przenosiny wilczej watahy oznaczać mogą, że albo ona wróci na swój dawny teren, albo wejdzie na terytorium innej grupy. Lepszym rozwiązaniem jest poczekać aż wilki same się wycofają.