Dziwactwa w bagażu podręcznym. Tego nie bierz do samolotu
Szykując się do lotu samolotem pakujemy walizkę, przygotowujemy dokumenty i nasz bagaż podręczny. Co można wsadzić do środka? Całkiem sporo, ale pewnych rzeczy za żadne skarby nie powinny znaleźć się na pokładzie samolotu. Nie wiedzieli o tym pewni pasażerowie, którzy pakowali, co tylko popadnie. Najdziwniejsze rzeczy z bagaży podręcznych mogą zaskakiwać.
Spis treści:
Bagaż podręczny w samolocie
Wyprawa samolotem wiąże się z zabraniem na pokład niewielkiego przedmiotu osobistego. Może być nim plecak lub torba - ważne, by rozmiar, waga i zawartość zgadzały się z wytycznymi linii lotniczych. Bagaż podręczny w samolocie musi najpierw jednak zostać sprawdzonym podczas kontroli bezpieczeństwa. A to może powodować spore kłopoty, o ile znajdują się w nim rzeczy zakazane.
Czego nie można zabrać w bagażu podręcznym? Większych ilości płynów, niebezpiecznych narzędzi czy specyficznych materiałów, jak fajerwerki. Można też pójść o krok dalej i włożyć do naszego plecaka rzeczy absolutnie odjechane - zupełnie tak, jak "bohaterowie" dzisiejszego rankingu dziwnych rzeczy znalezionych w podręcznych torbach i plecakach.
Czy leci z nami wąż?
Pewna podróżniczka z podróży bardzo chciała, aby w podróży samolotem towarzyszył jej zwierzak. Jak sama przyznała, chodziło o jej bliskiego przyjaciela, z którym stworzyła mocną więź. Zwierzak był rzekomo emocjonalnym wsparciem, dlatego można stwierdzić, że zapewne chodziło o pieska lub kotka. Przyznajcie, że pomyśleliście o miłym zwierzaku domowym, prawda?
Jakie było zdziwienie obsługi lotniska, które odkryło mroczną tajemnicę jej bagażu podręcznego. Podczas procedury skanowania, w torbie kobiety zauważono dość charakterystyczne "zawiniątko". Był to 4-metrowy wąż Boa. Było duże zaskoczenie, ale i stanowczy zakaz ze strony linii lotniczych. Wąż nie poleciał.
Drogocenny szkic i fałszywy paragon
Dzieła sztuki i podobne kosztowności faktycznie, czasem przewozi się w samolotach. Są to jednak specjalne czartery przygotowane właśnie w celu transportu drogocennych obrazów, rzeźb czy rękodzieł. A co, jeżeli jakiś pasażer chce to zrobić w zwykłym samolocie rejsowym, a na dodatek... niekoniecznie powinien w ogóle posiadać owe dzieło? Taka sytuacja miała miejsce na hiszpańskiej Ibizie.
Pasażer chciał przewieźć szkic autorstwa Pablo Picasso z 1966 roku o nazwie "Trois Personnages". Dzieło wyceniane na 461 tysięcy dolarów było zawinięte w bagażu podręcznym, a pasażer posiadał nawet fałszywy paragon sugerujący jego zakup za jedyne 1500 dolarów, jako reprodukcję. Służby w Hiszpanii szybko odkryły przekręt i nie doprowadziły do skutecznego przemytu szkicu artysty.
Elektronika nadziewana kasą
W samolocie można bez problemu przewozić małe urządzenia elektroniczne. Laptop, tablet, telefon czy konsola do gier - to nie budzi niczyich podejrzeń, a na dodatek wskazanym jest przewóz urządzeń w bagażu podręcznym, nie zaś rejestrowanym, z uwagi na zamontowane w nich baterie. Może się jednak zdarzyć sytuacja, w której pasażer zaopatrzony w takie urządzenie wzbudzi spore podejrzenia.
Miało to miejsce na lotnisku Logan w Bostonie. Pewien pasażer chciał zabrać ze sobą niewielką kuchenkę przenośną. Nic dziwnego? No niby nie, z tym że sprzęt był wypakowany po brzegi gotówką. Portfel nie budzi podejrzeń, ale kuchenka pełna kasy już tak. Co zabawne, dochodzenie służb nie wskazało żadnych nieprawidłowości. Serio, facet przewoził sporo pieniędzy w kuchence, ale wszystko okazało się legalne.
Paw na drogę
W przypadku omawianego wcześniej węża mieliśmy do czynienia z rzekomym zwierzęciem wsparcia emocjonalnego. Jak łatwo się domyślić, gad to nie jedyny przypadek, gdy ktoś chciał zabrać na pokład iście nietypowe stworzenie. Taka sytuacja miała miejsce na lotnisku Newark w stanie New Jersey w Stanach Zjednoczonych.
Jeden z pasażerów linii United Airlines chciał zabrać ze sobą ptaka - na dodatek pawia, czyli zwierzę wcale nie najmniejszych rozmiarów. Bardzo mu na tym zależało, a na wieść o ewentualnych problemach, chciał mu nawet kupić dodatkowy bilet. Przewoźnik był jednak nieugięty - paw nie spełniał wymogów dotyczących rozmiarów zwierząt przewożonych na pokładzie samolotu. Musiał iść pieszo.
Swoją drogą, zwierzęta bardzo często stają się bohaterami, co by nie mówić, przykrych historii o próbach ich przewozu w samolocie. Po wężach czy ptakach można wymienić np. tygrysa - i to małego, bo zaledwie 3-miesięcznego. Pewien pasażer chciał go przemycić w walizce lecąc z Tajlandii do Iranu. Zwierzak był w okropnym stanie z powodu braku wody i jedzenia. Na szczęście służby na lotnisku skutecznie zareagowały, a przemytnika ukarano więzieniem.
Uważajcie na mięso w samolocie
Jeżeli narzekaliście kiedyś na współpasażera zajadającego kabanosy na pokładzie samolotu, to nie róbcie tego więcej. Bo mogło być gorzej, a przekonali się o tym pasażerowie lotu USAir w 2010 roku, który miał wystartować z Atlanty. Słowo miał jest tutaj użyte nieprzypadkowo, gdyż krótko po załadowaniu i zajęciu miejsc, ze schowka na bagaż podręczny pewnego pasażera zaczęły wydostawać się... robaki.
Winne było zepsute mięso, które ów człowiek chciał zabrać ze sobą. Ciężko wyobrazić sobie jego zły stan, skoro doszło do aż tak nieprzyjemnej sytuacji. W efekcie wszyscy musieli wysiąść, a samolot został poddany czyszczeniu. Coś z tym mięsem w samolocie musi być, skoro w Fort Lauderdale na Florydzie inny pasażer wykorzystał surowego kurczaka do próby przemycenia pistoletu. Tak, zapakował go do środka.
Polskie lotniska i głupie pomysły
W Polsce też przytrafiają nam się przypadki dziwnych zachowań pasażerów. Niestety, często dotyczą one żartów z procedur bezpieczeństwa. Z reguły objawia się to próbą skłamania na temat rzekomo niebezpiecznych przedmiotów przewożonych w bagażu podręcznym. Dziwne, że w dalszym ciągu niektórzy decydują się na tak niesmaczny dowcip.
Za każdym razem scenariusz jest identyczny. Podczas kontroli walizki lub plecaka dowcipniś informuje o niebezpiecznych materiałach, rozpoczyna się akcja służb, niczego nie znajdują i pasażer otrzymuje mandat. Czasami lot jest przez to opóźniony, a i sam zainteresowany może zostać niewpuszczony na pokład. Tyle dobrego.