Kupa problemów na Mount Everest. Trzeba się będzie wspinać z... torebką

Gmina obejmująca większość regionu Everestu wprowadziła nową zasadę w ramach szerszych działań, które są związane z lepszym dbaniem o rejon. Władze podały, że ludzie wspinający się na Mount Everest będą teraz musieli zabierać ze sobą specjalne torebki. Ma to pomóc w rozwiązaniu problemu gigantycznego nagromadzenia nieczystości w górach.

Gmina obejmująca większość regionu Everestu wprowadziła nową zasadę w ramach szerszych działań, które są związane z lepszym dbaniem o rejon. Władze podały, że ludzie wspinający się na Mount Everest będą teraz musieli zabierać ze sobą specjalne torebki. Ma to pomóc w rozwiązaniu problemu gigantycznego nagromadzenia nieczystości w górach.
Mount Everest mierzy się z cuchnącym problemem. Władze postanowiły to zmienić. /123RF/PICSEL

Władze podały, że ludzie wspinający się na Mount Everest będą teraz musieli zakupić najpierw specjalne worki. Turyści w dalszą drogę muszą iść wyposażeni w taki dodatek, aby móc do niego sprzątnąć swoje odchody i zabrać je z powrotem do bazy. 

Władze wyczuły problem

"Nasze góry zaczęły śmierdzieć", powiedział BBC Mingma Sherpa, przewodniczący gminy wiejskiej Pasang Lhamu. Zamiast zostawiać po sobie nieczystości, wspinacze będą zobligowani do zniesienia ich do bazy w torebce, w celu utylizacji. W ten sposób znika cała kupa... problemów.

Od lat trwają w tym rejonie kampanie porządkowe. I rzeczywiści, doprowadziły one do usunięcia części zanieczyszczeń, ale dotyczy to głównie niższych partii gór.  

Reklama

- Odpady pozostają poważnym problemem, szczególnie w wyżej położonych obozach, do których nie można łatwo dotrzeć - mówi Chhiring Sherpa, dyrektor naczelny organizacji pozarządowej Sagarmatha Pollution Control Committee (SPCC).

Koniec ze odorem i chorobami

Problem jest naprawdę poważny. "Otrzymujemy skargi, że na skałach widoczne są ludzkie odchody, a niektórzy wspinacze chorują. Jest to niedopuszczalne i godzi w nasz wizerunek", powiedział BBC Mingma.

Chociaż nie ma oficjalnych danych, to organizacja Chhiringa szacuje, że na Evereście, pomiędzy obozem pierwszym a obozem czwartym w kierunku szczytu, znajduje się około trzech ton ludzkich odchodów. 

- Uważa się, że połowa z nich znajduje się w South Col, znanej również jako obóz czwarty - mówi Chhiring.

Wspinacze próbujący zdobyć Mount Everest oraz pobliską górę Lhotse, zostaną teraz poproszeni o zakup w obozie bazowym tzw. worków na odchody. Władze podkreślają, że sytuacja jest na tyle poważna, że torebki zostaną "sprawdzone po powrocie".

Otwarta toaleta

Ogrom ludzkich odchodów w wyższych partiach jest tak znaczący, że okolice South Col zyskały reputację "otwartej toalety". "Lód i śnieg prawie tu nie występują, więc wszędzie wokół widać ludzkie odchody" - powiedział BBC Stephan Keck, międzynarodowy przewodnik górski, który organizuje również wyprawy na Everest.

Za zgodą gminy wiejskiej Pasang Lhamu SPCC zainwestowało w około 8 000 worków na ekskrementy dla około 400 wspinaczy z zagranicy oraz 800 pracowników pomocniczych na nadchodzący sezon wspinaczkowy. Rozpocznie się on w marcu.

Te worki na nieczystości zawierają chemikalia, które zestalają ludzkie odchody i sprawiają, że są one w dużej mierze bezwonne.

Dotychczasowe przepisy nie wystarczyły

W przeszłości wdrożono kilka przepisów dotyczących wspinaczki górskiej, jednak nie udało się dopilnować ich przestrzegania. Jedną z głównych przyczyn jest brak oficerów łącznikowych na miejscu.

- W bazach zawsze brakowało funkcjonariuszy państwa, co prowadziło do wszelkiego rodzaju nieprawidłowości, między innymi do pojawiania się osób, które wspinały się bez pozwolenia - powiedział Mingma.

Teraz to wszystko ma się zmienić. Władze chcą uruchomić biuro kontaktowe, a dzięki nowym wytycznym, okolica ma być lepiej nadzorowana.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Mount Everest | podróże | góry
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama