Miejsce, gdzie grawitacja nie działa. Jak wyjaśnić anomalię w Karpaczu?
Karpacz to popularna miejscowość turystyczna. Jedną ze znanych atrakcji jest droga, po której przedmioty mają poruszać się pod górkę, wbrew grawitacji. Czy rzeczywiście to możliwe?
Samo miasto również oferuje wiele atrakcji do zwiedzania. Poza słynną Świątynią Wang można poznać tu przygody Ducha Gór, zwiedzić zaporę na Łomnicy, zdobyć niewielki szczyt - Karpatkę. Stąd też startuje część szlaków na Śnieżkę. Niedaleko dolnej stacji wyciągu na Kopę, na szczyt należący do Korony Gór Polski prowadzi żółty szlak, jeśli jednak pójdziemy nim w drugą stronę, w kierunku miasta, po przejściu około 200 metrów trafiamy na kolejną z atrakcji Karpacza. To anomalia grawitacyjna - miejsce, gdzie przedmioty poruszają się wbrew grawitacji, pod górkę.
Anomalia grawitacyjna w Karpaczu. Miejsce, gdzie wszystko porusza się pod górkę
Choć byłem w tym miejscu wiele razy, nigdy nie miałem okazji, żeby sprawdzić ów fenomen. Zawsze przechodząc lub przejeżdżając, trafiałem na większy ruch, więc nie można było zatrzymać samochodu, ani puścić butelki, ale patrząc w kierunku, który ma być "pod górkę", faktycznie miałem wrażenie, że się wznosi. Spróbujmy jednak podejść to tego nieco bardziej naukowo. Czy rzeczywiście to możliwe?
Tablica umieszczona na poboczu dość wyraźnie informuje o miejscu anomalii grawitacyjnej - według badań, grawitacja w tym miejscu jest o 4 proc. mniejsza. Inna z kolei informuje, że "grawitacja jest powszechna, są jednak na Ziemi takie miejsca, w których jej prawa nie działają tak jak wszędzie. Są to okolice Gold Hill w Kanadzie, miejsce w prowincji Gansu w Chinach, Languedoc we Francji, czy też niedaleko letniej rezydencji papieży nad Jeziorem Albańskim na Via del Laghi. Takie wyjątkowe miejsce znajduje się także w Polsce w Karpaczu".
Wokół tych wzniesień, pojawiły się liczne teorie próbujące wyjaśnić osobliwe zjawisko. Oprócz anomalii grawitacyjnej spotkamy więc informacje o silnym cieku wodnym, anomalną magnetyczną, bogatymi złożami ferromagnetyków, a nawet ingerencją obcej cywilizacji.
Rzeczywistość jest mniej magiczna, niż pokazują to przewodniki turystyczne
Choć w pierwszej chwili naprawdę można odnieść wrażenie, że przedmioty poruszają się pod górkę, to jest to zwykłe złudzenie optyczne. I choć liczne źródła mówią o badaniach naukowych, które to potwierdzają, nie musimy się wcale zagłębiać w publikacje, aby tego dowieść.
Wystarczy spojrzeć na pierwszą lepszą mapę topograficzną na tyle szczegółową, że będzie pozwalała na odczytanie wartości poziomic. My zerknijmy do OpenStreetMap. O ile warstwa podstawowa nie pozwala na dokładne prześledzenie ukształtowania terenu, to umożliwiają to inne - rowerowa i cyclOSM. Cięcie poziomicowe, a więc odległość pomiędzy dwiema sąsiednimi poziomicami wynosi tu 10 metrów. Widać wyraźnie, że ulica Strażacka w okolicy Dzikiego Wodospadu zbliża się do wartości 800 m n.p.m. (interpolując, wyszłoby około 798-799 m n.p.m.). Przemieszczając się wzdłuż drogi w kierunku miasta, w okolicy zakrętu dochodzimy do wysokości ok. 780 m n.p.m. Niespełna 20 metrów spadku na całej długości drogi, gdzie ma być... pod górkę?
Potwierdza to szybka analiza z użyciem Geoportalu. Za Łomniczką (przy przejściu dla pieszych) możemy odczytać wartość 785,3 m n.p.m, natomiast w okolicy kolejnego zakrętu 779,5 m n.p.m. Jakby tego było mało, możemy sobie wygenerować wykres profilu terenu całego fragmentu ulicy. Wyraźnie widać spadek. Jeśli więc nie możemy dyskutować z faktami...
... jak wytłumaczyć to złudzenie optyczne?
Wiemy już, że szosa biegnie wzdłuż zbocza i wznosi się w kierunku Dzikiego Wodospadu, czyli kierunku, w którym według anomalii ma... zjeżdżać w dół. W wielu tego typu miejscach na świecie potwierdzono, że złudzenie jest to spowodowane brakiem punktów odniesienia na horyzoncie oraz pochyleniem drzew ku ziemi. W tym przypadku warto zwrócić uwagę na dwa widoczne krańce odcinka. Widok w kierunku wodospadu jest zalesiony, a na drugim końcu ulicy widać przerwę w drzewach (zdj. poniżej). Lekko zarysowuje się fragment koron drzew rosnących niżej na zboczu, ale nad nimi otwarta przestrzeń. To sprawia wrażenie, że nasz mózg jest oszukany przez przyrodę i ten widok interpretuje jak wzniesienie.
W Polsce jest kilka miejsc z "anomalią magnetyczną"
Choć w sieci punkt z rzekomą anomalią magnetyczną jest najpopularniejszy, to w całym kraju znajdziemy kilka takich miejsc. Szybki rzut oka do Wikipedii informuje nas, że oprócz Karpacza są to:
- Góra Żar w Międzybrodziu Żywieckim niedaleko Żywca w województwie śląskim
- Izerski punkt antygrawitacyjny w Świeradowie-Zdroju w województwie dolnośląskim na ulicy Strażackiej
- Wzniesienie w Walimiu niedaleko Wałbrzycha w województwie dolnośląskim obok Muzeum Sztolni Walimskich
- Magiczna górka w Zubowicach w gminie Komarów w województwie lubelskim
- "Dziwne miejsce" na drodze w kierunku Starych Dzieduszyc w województwie lubuskim
- Piekielna górka w Otominie w województwie pomorskim, niedaleko Gdańska
- Niewielkie wzniesienie niedaleko Folusza w województwie podkarpackim
Polecamy na Antyweb | Ceny iPhone'ów na przestrzeni lat. Kiedy było najdrożej?