Fiaty 126p, które od razu przeszły do historii motoryzacji

Gąsienicowy Wszędołaz zbudowany na nadwoziu fiata 126p /Łukasz Pieniążek /INTERIA.PL
Reklama

Polski Fiat 126p, czyli po prostu maluch, był z początku obiektem pożądania - samochodem dla każdego obiecanym przez Gierka, a na końcu często symbolem obciachu i biedy. Na całym świecie powstało ich przeszło 4,5 mln sztuk, z czego prawie 3,5 mln w Polsce! Ale wśród tej ogromnej liczby egzemplarzy były okazy, które z racji swojej wyjątkowości przeszły od razu do historii polskiej motoryzacji, mimo że plany ich produkcji seryjnej szybko trafiły do kosza...

Maluch był produkowany w Polsce od 1973 roku aż do 2000! Konstrukcja ta była bezpośrednim następcą legendarnego Fiata 500, a na początku produkcji była uznawana za nowoczesną. Marzenie Polaka epoki Gierka szybko również zmieniło podejście do motoryzacji, oraz wzniosło choć trochę nowoczesności do motoryzacyjnego przemysłu. Dlatego 126p stał się bazą do opracowania nowatorskich prototypów, które miały pomóc w sprawniejszym działaniu wielu służb czy wojska.

Na szczególną uwagę zasługuje maluch nazwany pieszczotliwie "Wszędołaz" osadzony na podwoziu... gąsienicowym! Pod koniec lat 70. powstał on w Zakładzie Transportu Energetyki w Radomiu, a pierwotnie miał służyć do kontroli trudno dostępnych linii energetycznych. Był też przystosowany do pływania co miało ułatwić mu przemieszczanie, natomiast nie mógł poruszać się po szosie, przez co została ograniczona jego normalna eksploatacja. Tego typu pojazd byłby na pewno pomocny chociażby dla służb ratowniczych czy straży pożarnej działającej poza dużymi miastami i w terenie górzystym. Niestety zbudowano tylko jeden egzemplarz po czym projekt zarzucono.

Reklama

Drugim z unikatowych maluszków jest tzw. LPT, czyli Lekki Pojazd Terenowy, który powstał w połowie lat 70. właśnie na bazie 126p. Opracowano go w Instytucie Techniki Pancernej i Samochodowej w Sulejówku i miał być pojazdem wspomagania na polu walki. Zaprojektowano go tak, żeby radził sobie w trudniejszym terenie oraz miał możliwość pływania. Zamiast standardowych czterech kółek zastosowano ich sześć, niestety jak się okazało, były one zbyt małe, by sprawnie poruszać się w terenie, a dodatkową wadą był za słaby fabryczny silnik i również ten projekt ostatecznie porzucono. LPT znany jest też z udziału w filmach o przygodach Pana Samochodzika: "Pan Samochodzik i niesamowity dwór" oraz "Latające machiny kontra Pan Samochodzik".

Obie te niesamowite konstrukcje można zobaczyć w Muzeum Komunikacji i Techniki w Szczecinie. Placówkę inaczej nazywa się Zajezdnią Sztuki. Powstała w 2006 roku, dzięki wytrwałości i zaangażowaniu pasjonatów ze Szczecińskiego Towarzystwa Miłośników Komunikacji Miejskiej i wsparciu ze strony władz miasta. Na siedzibę wybrano opuszczoną zajezdnię tramwajową - Niemierzyn, a na remont tego obiektu udało się pozyskać znaczne środki finansowe z Norweskiego Mechanizmu Finansowego. Już w 2010 roku nowa ekspozycja została udostępniona wszystkim chętnym.

Placówka jest połączeniem tradycji z nowoczesnością, zabytkowych murów ze szklanym wnętrzem. W środku na odwiedzających czekają perełki polskiej motoryzacji w tym pojazdy unikatowe i przy tym niezwykłe, tak jak wspomniane wcześniej terenowe maluszki. Uwagę przyciąga nysa 522, ale w formie przekroju. Widać doskonale jej konstrukcję wewnętrzną nadwozia w formie kratownicy. Są też oczywiście FSO warszawy, syrenki, polonezy, 125p, czy pożarniczy star a26p i autobusy z stajni jelcza. Jak przystało na muzeum zajmujące się komunikacją, są tu też pieczołowicie odrestaurowane tramwaje.

Przy wyjściu, na ekspozycji zewnętrznej, żegnają nas dumnie prezentujące się kołowe pojazdy pancerne: wojskowy BRDM i policyjny BTR. Ten ostatni ma szczególnie ciekawą historię. Wyprodukowano go w 1983 roku w ZSRR, a służył w Zmotoryzowanych Odwodach Milicji Obywatelskiej we Wrocławiu. Na początku lat 90. został przekazany do Opola, skąd ostatecznie trafił do szczecińskiego muzeum. Na wyposażeniu standardowo miał karabiny maszynowe umieszczone w obrotowej wieżyczce. Ten niemy świadek historii daje do myślenia czym w czasach PRL dysponował aparat bezpieczeństwa do walki z ówczesną opozycją...

Polecam to miejsce jako obowiązkowy punkt wycieczek do Szczecina, ale i całego regionu zachodniego Pomorza. Warto poznać historię komunikacji tego miasta, jak również zobaczyć jedyne z Polsce zachowane egzemplarze niezrealizowanych marzeń polskich konstruktorów motoryzacji - terenowych Polskich Fiatów 126p.

O autorze

Łukasz Pieniążek jest inicjatorem powstania i współzałożycielem Muzeum Ratownictwa w Krakowie. Absolwent Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II w Krakowie. Jego artykuły o historii ratownictwa pojawiają się regularnie w serwisie Menway.interia.pl.

***Zobacz także***

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy