Anonimowość w sieci? Nie żartuj!

Dane lokalizacyjne z zaledwie dwóch aplikacji mobilnych wystarczą, by powiązać konta używane przez tę samą osobę i ją zidentyfikować - przestrzegają naukowcy z Columbia University i Google.

sieć
sieć123RF/PICSEL
W Internecie nikt nie jest anonimowy
W Internecie nikt nie jest anonimowy123RF/PICSEL

Informacje na temat kolejnych powodów do obaw o naszą prywatność przedstawią dziś podczas konferencji World Wide Web w Montrealu. Twierdzą, że procedury czyszczenia danych lokalizacyjnych z nazwisk i danych osobowych nie wystarczą, by zapewnić użytkownikom pełną anonimowość.

Od dawna wiadomo, że dane lokalizacyjne, wskazujące na nasze położenie w określonym czasie należą do najbardziej wrażliwych, gdyż są dla większości z nas bardzo czytelnie odmienne. Na podstawie zaledwie kilku punktów, na przykład czterech transakcji z wykorzystaniem karty kredytowej, można z tłumu anonimowych klientów wyróżnić konkretną osobę.

Nowa praca pokazuje, że sytuacja jest nawet jeszcze poważniejsza. Okazuje się, że z dużym stopniem pewności można zidentyfikować daną osobę porównując jej lokalizacje w dwóch oddzielnych bazach danych.

- Jeśli można sprawdzić to, jak się poruszasz, analizując twoje połączenia komórkowe, da się powiązać te informacje z danymi lokalizacyjnymi transakcji z pomocą kart kredytowych - tłumaczy współautor pracy, Chris Riederer z Columbia University School of Engineering and Applied Science.

Zespół badawczy stworzył algorytm porównujący dane lokalizacyjne postów zamieszczanych na Twitterze, Instagramie i Foursquare, by sprawdzić, czy można na ich podstawie identyfikować konta należące do tej samej osoby. Program działa przy tym w ten sposób, że szacuje prawdopodobieństwo, że dana osoba, publikująca w danym miejscu i czasie posta na jednym portalu, może w innym miejscu i czasie publikować posta na innym portalu. Okazało się, że taka identyfikacja jest możliwa. Co więcej, algorytm radzi sobie również z kojarzeniem transakcji z pomocą kart kredytowych z logowaniami telefonów komórkowych do najbliższych stacji bazowych.

Lokalizacja, zwana też geotaggingiem, to usługa, w którą z pomocą GPS zaopatrzono w tej chwili większość urządzeń mobilnych. Jest na tyle użyteczna, że większość z nas nawet nie myśli o tym, by ją wyłączyć. W przypadku połączeń komórkowych, czy kart kredytowych dane zapisują się zresztą niezależnie od naszej woli. W praktyce oznacza to, że często nie sposób zachować anonimowości, bowiem dane, które zostawiamy pod nazwiskiem (karty kredytowe) mogą posłużyć do skojarzenia nas z kontami, które używamy pod pseudonimem, choćby na portalu społecznościowym.

- Wiele osób chce zachować w sieci, czy na portalach społecznościowych anonimowość - mówi profesor Augustin Chaintreau z Columbia Engineering i Data Science Institute. Jeśli powiemy im teraz, że dane lokalizacyjne pozwalają zidentyfikować ich wszystkie konta, czy zmienią swoje zachowanie? - pyta.

Praca pokazuje, że w rzeczywistości proste usunięcie danych osobowych z danych lokalizacyjnych nie wystarczy, a ponieważ większość z nas wciąż nie zdaje sobie sprawy, ile danych lokalizujących za sobą zostawia. Nie można więc wykluczyć, że kontroli dostępu do tych danych trzeba poświęcić jeszcze więcej uwagi, niż do tej pory. 

Grzegorz Jasiński

RMF24.pl
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas