Historia tracącego wzrok Polaka poruszyła Chorwatów
Pojechał na rowerze do Chorwacji, mimo że prawie nie widzi. Chciał zobaczyć ten kraj, zanim całkowicie straci wzrok. Miał przy sobie zaledwie 50 euro. Ta historia tak poruszyła Chorwatów, że jedna z tamtejszych gazet zafundowała mu ponad tygodniową wycieczkę po najpiękniejszych zakątkach ich kraju.
Szczęśliwy Marcin Żarnecki właśnie wrócił do swojego rodzinnego Nowego Targu. Przyjechał autokarem, a jego rower przywiezie kurier.
Maciej Pałahicki, RMF FM: Wróciłeś już do kraju. Jakie wrażenia przywiozłeś ze sobą?
Marcin Żarnecki: - Niesamowite wrażenia. Chorwacja jest przepięknym krajem. Przede wszystkim pojechałem poznać kraj pod względem artystycznym, żeby nabrać jakichś pomysłów, weny twórczej. Zarazem do muzyki i malarstwa, ponieważ interesuję się muzyką bałkańską. Dlatego pojechałem właśnie do Chorwacji - poznać tę kulturę. Bardzo mnie ciekawi ten kraj i być może, jak się uda, to będę mógł tam za rok dawać koncerty.
Co cię tam najbardziej zaskoczyło albo: co ci się najbardziej podobało?
- Otwartość ludzi. Są ludzie bardzo otwarci, mili, bardzo przyjemni. Tacy ciepli ludzie, naprawdę. Pozdrawiam Cię, Anamarija, dziękuję za wszystko (Anamarija pomogła Marcinowi opisując jego historie w mediach społecznościowych - przyp.red.)
Spodziewałeś się takiego przyjęcia? Właściwie przyjęli cię tam jak króla...
- To było dla mnie wielkie zaskoczenie. Pierwszy raz w życiu taka otwartość ludzi i coś tak przyjemnego mnie spotkało. Więc byłem naprawdę zaskoczony pozytywnie, niesamowicie.
Jak to się właściwie stało, że z takiej samotnej wyprawy na rowerze potem już zwiedzałeś całą Chorwację na koszt Chorwatów?
- To był przypadek. Poznałem Łukasza Lisowskiego na dworcu, bo szukałem informacji turystycznej, aby gdzieś znaleźć jakieś niedrogie spanie. I tak po prostu wszystko wyszło naprawdę z przypadku. To był jeden wielki pozytywny przypadek. Poszedłem z Łukaszem właśnie do Anamaryi. Chciałem jej podziękować za to, że załatwiła mi nocleg, dając jej jedną ze swoich prac. Jak zobaczyła, jak ja rysuję i zobaczyła moje prace, była pod wielkim wrażeniem. Wrzuciła po prostu jakiś tam post na internecie i tak się wszystko zaczęło rozwijać.
I potem znalazły cię chorwackie media?
- Tak, już na drugi dzień przyszły do mnie media - jak jeszcze byłem zakwaterowany w Zagrzebiu. Nie pamiętam już nawet jakie, bo wielu dziennikarzy przychodziło. Była nawet telewizja. Potem przyjechali z gazety "Index" i zaprosili mnie do swojej redakcji - i tak się wszystko rozpoczęło. Pytali, jak będę zwiedzać kraj. Mówię, że: "Chcę zobaczyć to, to, to... Czyli od Rijeki po sam Dubrownik. Chcę całe wybrzeże pokonać rowerem. Chcę zobaczyć Plitvice". I oni mi to wszystko zapewnili.
No proszę! Co widziałeś?
- Byłem w Plitwickich Jeziorach, które bardzo polecam, naprawdę warto je zobaczyć. Są to kaskadowe jeziora połączone wodospadami. Na jednym z tych jezior był kręcony film "Winnetou". Przepiękne miejsca... Byłem w Rijece, byłem w Splicie. Starówka jest zamknięta w ruinach pałacu rzymskiego cesarza Dioklecjana. Niesamowite wrażenie. Dubrownik - jedyne miasto, które ma jeszcze całe fortyfikacje. I to mimo że zostało zbombardowane pod koniec XX w., gdy rozpętała się wojna na Bałkanach, ale pięknie zostało odrestaurowane. Widziałem przepiękne miasta i będę miał teraz o czym myśleć. Różne myśli i pomysły rodzą się dosłownie z minuty na minutę. Nie wiem nawet, które plany wybrać.
Co zrobiło na tobie największe wrażenie w Chorwacji?
- Myślę, że chyba wszystko, bo nie da się tak określić - jedno lub drugie. Wszystko robiło na mnie wielkie wrażenie.
To był taki czysty przypadek, ale tak się ułożyło fantastycznie, że trudno było sobie chyba wymarzyć piękniejszą podróż?
- Naprawdę to było niesamowite. Dziękuję jeszcze raz za wszystko. I co ja sobie teraz myślę - chcę teraz to jakoś przetworzyć muzycznie, bo ja gram na wielu instrumentach. Bardzo chcę dać kilka koncertów w Chorwacji.
Gdzie będziesz grał?
- W Chorwacji odbywa się taki festiwal, który trwa dwa miesiące. Może wiosną uda się załatwić, żebym przyjechał tam za rok i dał koncerty. Chciałbym, żeby to się udało. Zresztą mam z nimi kontakt i na pewno przyjadę, bo jestem oczarowany Chorwacją. Już mnie zapraszają, żebym przyjechał tam za rok.
Czyli można powiedzieć, że zakochałeś się w Chorwacji?
- Piękny kraj, jak najbardziej. Piękny kraj. Kibicowałem Chorwacji od samego początku mistrzostw świata w piłce nożnej, podobnie jak Polsce, ale naszym powinęła się noga - niestety, zdarza się, bo "piłka jest okrągła, a bramki są dwie". Więc kibicowałem Chorwatom. Są naprawdę niesamowici. Jak tańczyli, śpiewali, bawili się... W Zagrzebiu jest taka fontanna na rynku, to wszyscy wskoczyli do tej fontanny, zaczęli się chlapać. Niesamowite wrażenia.
Słyszałem, że teraz wybierasz się do Gruzji?
- Bardzo bym chciał, ale na razie chciałbym realizować się artystycznie. Chciałbym nagrać własną, solową płytę z muzyką Karpat i Bałkanów, a wiem, że macie bardzo fajne studio nagrań. Bardzo chciałbym nagrać z wami tę płytę.
Czyli musimy teraz stanąć na wysokości zadania?
- Myślę, że się uda, bo muzyka łączy.