Jacht rosyjskiego oligarchy przegoniony z Fidżi. Pod nową banderą płynie do USA

Wart 300 milionów dolarów jacht "Króla Złota" Suleymana Kerimowa musiał przez sankcje opuścić wyspę Fidżi i zmierza w kierunku Stanów Zjednoczonych. Jego roczne utrzymanie kosztuje fortunę.

Sankcje nałożone na rosyjskich oligarchów działają! Dowodem mogą być kłopoty, jakie ma ze swoim superjachtem miliarder Suleyman Kerimow. Rosyjski biznesmen zwany "Królem Złota" jest od lat bardzo blisko związany z Władimirem Putinem. Na dworze obecnego "cara Rosji" pełnił ważną funkcję, gdyż prawdopodobnie od lat zajmował się praniem brudnych pieniędzy ludzi Kremla (w USA został za ten proceder ukarany w 2018 roku). Trudno się w tej sytuacji dziwić, że po ataku Rosji na Ukrainę sankcje objęły go w pierwszej kolejności.

Przerwany rejs "Króla Złota"

Jak większość rosyjskich oligarchów także Suleyman Kerimow posiada własny superjacht o wdzięcznej nazwie Amadea, który jest wart 300 milionów dolarów.  12 kwietnia Amadea przybyła na Fidżi po 18-dniowej podróży przez Ocean Spokojny. Miliarder wyraźnie nie przewidział, że władze wyspy będą przestrzegały sancji nałożonych na rosyjskich oligarchów. Tymczasem w tydzień po zacumowaniu Amadea dostała zakaz opuszczania portu. Kilka dni później Sąd Najwyższy Fidżi orzekł, że jacht ma być przejęty przez Stany Zjednoczone i musi jak najszybciej opuścić Fidżi. Jako powód takiej decyzji podano, że jego utrzymanie kosztuje rząd Fidżi zbyt dużo pieniędzy! Roczne koszty utrzymania takiej jednostki wynoszą 25-30 milionów dolarów.

Reklama

Amadea pływała wcześniej pod banderą Kajmanów, ale od kilku dni powiewa nad nią amerykańska flaga. Informację o tym, że jacht "Króla Złota" płynie do Stanów Zjednoczonych potwierdził Rzecznik Departamentu Sprawiedliwości USA Anthony Cole.

Według firmy Spire zajmującej się śledzeniem położenia statków Amadea zmierza obecnie na północny wschód w kierunku zachodniego wybrzeża Ameryki. Statek miał opuścić port Lautoka na Fidżi we wtorek 7 czerwca.

Amadea to prawdziwy pałac na wodzie. Na pokładzie superjachtu są luksusowe apartamenty dla 16 gości, lotnisko dla helikopterów, jacuzzi, basen i ogród zimowy. O komfort w czasie rejsu dba 36 członków załogi. Nie wiadomo, czy na pokładzie jachtu przemierzającego Atlantyk w kierunku USA znajduje się rosyjski miliarder. Jest to raczej mało prawdopodobne.

Co teraz z superjachtem?

Armadea to kolejny superjacht rosyjskich oligarchów, który został przejęty w ramach sankcji nałożonych na bliskich przyjaciół Władimira Putina przez państwa zachodnie. Eksperci ostrzegają, że jeśli tylko jachty nie będą regularnie serwisowane (co kosztuje fortunę), ich wartość gwałtownie spadnie. Nie jest także pewne, czy można będzie je odsprzedać, bo byłoby to naruszenie prawa własności. To może oznaczać, że po zakończeniu wojny Rosji z Ukrainą oligarchowie będą mogli domagać się potężnych odszkodowań nawet przewyższających wartość superjachtów.

Suleyman Kerimov jest członkiem Rady Federacji Rosyjskiej. Jego rodzina posiada pakiet kontrolny koncernu Polyus Gold, czyli największego producenta złota w Rosji. Jest także współwłaścicielem spółki Nafta Moscow, jednej z największych grup finansowych działających na terenie Federacji Rosyjskiej. Strata superjachtu na pewno zaboli rosyjskiego miliardera, ale nie powinien się martwić, gdyż stać go będzie na zakup nowej jednostki. Majątek rosyjskiego oligarchy wyceniany jest na 14,5 miliarda dolarów.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: jacht | rosyjscy oligarchowie | Rosja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy