Jak dobrze naciągnąć gumę, czyli igranie z ogniem...

Świat zasadniczo dzieli się na dwa rodzaje mężczyzn - takich którzy lubią dobrze naciągniętą gumę i tych, którzy uważają, że zupełnie nie jest im to potrzebne do szczęścia. Mowa oczywiście o dość popularnym rodzaju samochodowego tuningu, polegającym na naciąganiu wąskiej opony na szeroką felgę. Pytanie "czemu ma to służyć?" jest nie na miejscu. Tak po prostu bawią się duzi chłopcy. Zobaczcie kilka metod "obuwania" drogocennych samochodowych felg w przyciasne gumowe buciki.

Świat zasadniczo dzieli się na dwa rodzaje mężczyzn - takich którzy lubią dobrze naciągniętą gumę i tych, którzy uważają, że zupełnie nie jest im to potrzebne do szczęścia. Mowa oczywiście o dość popularnym rodzaju samochodowego tuningu, polegającym na naciąganiu wąskiej opony na szeroką felgę. Pytanie "czemu ma to służyć?" jest nie na miejscu. Tak po prostu bawią się duzi chłopcy. Zobaczcie kilka metod "obuwania" drogocennych samochodowych felg w przyciasne gumowe buciki.

Jak to szło? "Nie ma gumy bez ognia"? Zresztą, nieważne. To najszybszy sposób naciągnięcia opony na felgę, choć nie do końca bezpieczny i nie zawsze kończący się sukcesem...

Okazuje się jednak, że po opanowaniu żywiołu, taką operację można przeprowadzić w białych rękawiczkach nawet na materacu, nie ryzykując podpalenia okolicy.

Tutaj nieco mniej efektowny sposób, choć również możliwy do wykonania metodą chałupniczą.

A tak robią to profesjonaliści, czyli naciągnięcie opony od Smarta na szeroką na 9 cali felgę. Da się? Da się. Choć jazdy na takim zestawie byśmy nie zaryzykowali...

Reklama






INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy