Jak się robi karty? Przekonaliśmy się na własne oczy!
Czy grając w tysiąca, remika, makao bądź pokera zastanawialiście się, w jaki sposób zostały zrobione przedmioty, które trzymacie w ręku? Nas intrygowało to już od dłuższego czasu, dlatego postanowiliśmy dotrzeć do źródła, czyli do... fabryki kart.
Kraków, dawna siedziba królów, ma chyba najwięcej wspólnego z dostojnymi figurami władców i arystokratów, których można podziwiać na awersach kart. Według podań, to właśnie tutaj, na dworze Zygmunta I Starego pojawiły się pierwsze karty do gry oraz osoby zajmujące się ich tworzeniem - tak zwani kartownicy. Wyrabiali je ręcznie, zdobiąc talie odręcznymi rysunkami.
Z czasem proces ten musiał ulec automatyzacji. Karty produkowane są w Krakowie od końca lat 20., kiedy to powstała Krakowska Fabryka Kart Do Gry. Po wojennej zawierusze, w 1947 roku, rozpoczęto produkcję wyrobów karcianych w nowo powstałych Krakowskich Zakładach Wyrobów Papierowych, które zostały 50 lat później sprywatyzowane i działają pod marką Trefl.
Tam zaczyna się "życie" kart
Ogromny budynek pachnie jeszcze nowością. Zaraz po wejściu na teren zakładu dostrzec można wmurowane w jedną ze ścian kamienie litograficzne z wzorami kart. Są to pozostałości po dawnej siedzibie zakładu. Moimi przewodnikami są Piotr Stankiewcz i Paweł Tworzydło. Panowie najpierw zabierają mnie do pokoju grafików. To właśnie tu zaczyna się "życie" każdej karty. Tu opracowuje się awersy i rewersy kart, które następnie zostaną naniesione na specjalny papier.
- Karta jest wyłącznie nośnikiem informacji. To, co zostanie na niej nadrukowane, zależy od naszej wyobraźni i wielkości "kartonika". To wcale nie musi być as, król, dama, czyli typowa sekwencja - wyjaśnia Paweł Tworzydło.
To właśnie klasyce firma zawdzięcza największe sukcesy. Karty do gry z herbami polskich miast zaprojektowane przez twórców z Akademii Sztuk Pięknych, talie z motywami malarstwa ludowego albo podobiznami polskich władców stały się hitami. W pamięci wielu Polaków w szczególny sposób zapisała się wyjątkowo popularna edycja kart pt. "Odsiecz Wiedeńska", wydana w roku 1983 z okazji 300. rocznicy bitwy pod Wiedniem.
- Te zestawy sprzedawały się jak szalone. I to w dodatku prosto z ciężarówki. Wystarczyło, że dostawczak podjechał pod krakowskie Błonia i w dwie minuty schodziła cała "paka" kart - opowiada wieloletni szef działu eksportu, Grzegorz Skokoń.
Widząc charakterystyczną talię na zdjęciu uświadamiam sobie, że przecież też mam taką w domu. Zastanawiam się, kto z moich bliskich miał tyle szczęścia, że udało mu się wówczas ją kupić...
W druku, z ekranem
Kiedy wzór kart jest już ostatecznie zaakceptowany, rozpoczyna się właściwy proces produkcyjny. Karty drukowane są offsetowo (odmiana druku płaskiego stosowana w przemyśle - przyp. red.). Wcześniej stosowano kamienie litograficzne, później używano "filmów". Teraz wszystko odbywa się cyfrowo, ale nie należy mylić tego z drukiem cyfrowym oferującym znacznie gorszą jakość.
- To nie są prawdziwe karty z prostego powodu: druk cyfrowy nie jest możliwy na surowcu karcianym, czyli specjalnym trójwarstwowym papierze - tłumaczy jeden z grafików.
Trzymam w ręku arkusz trójwarstwowego papieru - jest grubszy niż zwykły, ale jednocześnie dość elastyczny. Rozrywając go, zobaczyłbym w środku tak zwany "ekran" - czarną warstwę, która sprawia, że awers karty nie jest widoczny od strony rewersu, kiedy na kartę patrzymy pod światło. Nieprześwitujące karty są podstawą wszelkich karcianych gier.
- Niektórych to dziwi, ale nasze produkty muszą spełniać wszystkie normy alergiczne. Dlatego stosujemy materiały tylko odpowiedniej jakości - mówi Paweł Tworzydło.
Pan Tosiek pracuje przy kartach od 44 lat
Maszyna offsetowa jest sercem linii produkcyjnej. "Wyplute" przez nią arkusze - zawierające najczęściej 55 kart - trafiają do urządzenia, które najpierw tnie je w paski, po kilka kart, a następnie rozdziela na pojedyncze sztuki. Cały proces nie jest jednak do końca automatyczny, bo właściwie na każdym etapie nadzorują go pracownicy odpowiedzialni za ustawienie maszyn oraz selekcję wadliwych wyrobów.
W hali produkcyjnej pracuje sporo osób starszych, w tym kobiet. - Staramy się zachować rodzinną strukturę, a do tego stawiamy na sprawdzonych i doświadczonych pracowników, czego przykładem jest nasz pan Tosiek, który przy kartach pracuje od 44 lat - mówi z dumą Tworzydło.
Pan Tosiek na moje pytanie o to, jak mu się tu pracuje, odpowiada krótko: "Zajebiście"! Od innych pracowników słyszę, że nie wyobrażają sobie tej hali bez niego...
Pół miliona talii dziennie
Obok swoje stanowisko ma pani Zofia, która dobiera karty w talie i umieszcza je w kolejnej maszynie. Urządzenie to obcina rogi, dzięki czemu mają one charakterystyczne półokrągłe krawędzie, i dodatkowo pakuje zestawy w folię. Tak przygotowane karty lądują następnie w rękach kolejnych pracowników, którzy wkładają je do kartoników.
Ile talii kart dziennie jest w stanie wyprodukować zakład? - Około pół miliona. Zależy to oczywiście od zamówień. Zdarza się, że produkujemy 500 talii jednego rodzaju, ale są też zamówienia na kilkaset tysięcy zestawów - odpowiada Paweł Tworzydło.
Moi przewodnicy opowiadają, że duże liczby właściwie od zawsze były wpisane w historię firmy. Oddział produkujący karty w Krakowskich Zakładach Wyrobów Papierowych zaopatrywał w nie cały rodzimy rynek. Powstawało tutaj kilka milionów talii kart rocznie!
- Był to tak pożądany towar, że trzeba było zatrudniać dodatkową ochronę dla przewożących karty pociągów, kiedy te zatrzymywały się na bocznicach - śmieje się Grzegorz Skokoń.
- Karty miały szczególne miejsce w polskich domach. Służyły rozrywce, ale raczej nie dawało się ich dzieciom do zabawy. Pamiętam, że moi rodzice trzymali je pomiędzy ubraniami, głęboko w szafie - dodaje Paweł Tworzydło.
Zamówienia z całego świata
Dzisiaj fabryka produkuje nie tylko klasyczne wzory, ale także karty z pytaniami quizowymi, memo oraz takie, które są elementami gier planszowych. Duża część produkcji to karty dedykowane na rynek reklamowy. Realizowane są zamówienia z całego świata.
- Marzy nam się, aby gra w karty wróciła do łask. Naszym zadaniem jest, aby znów nauczyć Polaków tej formy rozrywki. Pojawia się tutaj problem "sztafety pokoleń", podobnie jak w przypadku szachów i warcabów - młodzi ludzie w wielu przypadkach po prostu nie potrafią w nie grać. Karty ominęły właściwie całą generację, a jest to przecież świetny sposób na spędzanie wolnego czasu - mówi Piotr Stankiewicz.
- Obserwujemy ogromny wzrost popularności gier analogowych. Planszówki przeżywają swój renesans. Karty doskonale wpisują się w ten trend - dodaje.
Podczas naszej rozmowy pojedyncze kartoniki trafiają do większych pudeł, a te z kolei na palety. Karty z niepołomickiego zakładu wysyłane są właściwie na każdy kontynent. W ten sposób właściwie we wszystkich krajach ludzie świetnie bawią się produktem "made in Poland"... Najwyższy czas, aby w Polsce odkryć karty na nowo
Michał Ostasz
-----
Dziękujemy firmie Trefl za pomoc w przygotowaniu materiału.