Japończycy wybierają śmierć

W 2010 roku zabiło się ponad 30 tys. Japończyków. Młodzi trują się gazem w domach i garażach, dorośli wieszają w tzw. "lesie samobójców" lub skaczą pod pociągi. Dlaczego? Winna jest ekonomia, kultura i... religia.

Rząd zdaje się nie przejmować problemem liczby samobójstw...
Rząd zdaje się nie przejmować problemem liczby samobójstw...AFP

Zobacz materiał o zatruciu gazem:

Kosztowne śmierci

Jak wynika z danych, opublikowanych w styczniu przez japońską National Police Agency , w 2010 roku życie odebrało sobie niespełna 32 tys. Japończyków (w Polsce - kraju z trzy razy mniejszą liczbą ludności - w roku 2009 życie odebrało sobie nieco ponad 4 tys. osób). Równocześnie rząd Japonii wydal oświadczenie, w którym podane zostały koszty "samobójstw i depresji obywateli". Specjaliści oszacowali, że w ostatnich latach rząd stracił 32 miliardy dol.,(suma pieniędzy wydanych na leczenie i tych, które powinny były wpłynąć do kasy państwowej w formie podatków, ale z powodu samobójstw pracowników - nie wpłynęły).

Gdzie umierają Japończycy

Japończycy zabijają się na kolei i w metrze. W 2008 roku na kolei usiłowało odebrać sobie życie ponad 32 tys. osób. Wtedy też wprowadzono specjalne bramki, które miały odgradzać pasażerów od platformy (chodziło głównie o to, żeby potencjalni samobójcy nie mogli dostać się w pobliże lokomotywy), jednak te zabezpieczenia nie przyniosły oczekiwanych rezultatów.

Właściciele firm przewozowych, które tracą miliony jenów z powodu opóźnień pociągów (po samobójczym skoku lina metra zamknięta jest przez kilka godzin), usiłują walczyć z plagą samobójstw na własną rękę. W 2009 roku część przewoźników zdecydowała się na zmianę koloru lamp na dworach i w poczekalniach. Zamiast koloru czerwonego wprowadzono niebieski, który rzekomo uspokaja.

- Przewoźnicy są zdesperowani i zrobią wszystko, żeby zmniejszyć liczbę samobójstw na kolei - powiedział dziennikarzowi Kenji Hall , autorowi artykułu "Czy niebieskie światła powstrzymają Japończyków od samobójstw" profesor Tsuneo Suzuki z uniwersytetu w Tokio, zajmujący się badaniem wpływu kolorów na ludzi. - Ale nie ma badań, które mogą sugerować, że kolor niebieski może powstrzymać od samobójstw.

Umów się ze mną na śmierć

Mimo, że wzrost liczby samobójstw obserwowany jest już od 13 lat, sześć lat temu pojawiło się nowe zjawisko. Japończycy, chcący popełnić samobójstwo, zaczęli umawiać się w sieci. Dziennikarz Andrew Harding, korespondent BBC w Azji, dotarł do człowieka, który szukał w sieci kompana do samobójstwa.

- Nie spałem całą noc. Rozmawiałem z kobietą, która naprawdę - weź proszę moje słowa na poważnie - naprawdę chciała odebrać sobie życie - zaczął rozmowę 34-letni Naoki Tachiwana, pracownik banku przebywający na urlopie zdrowotnym. - Chciała, żebym zrobił to z nią, ale powiedziałem, że przychodzi do mnie dziś dziennikarz. Więc powiedziała, że możemy to zrobić jak pójdziecie.

- Nigdy nie myślałem, żeby zabić się w grupie. Ale kiedy wszedłem na te strony, pomyślałem, że nie będę musiał przechodzić przez to w samotności - kontynuuje Naoki. - To tak, jakby przechodzić przez ulicę na czerwonym świetle. Jeśli robisz to z kimś, nie jest takie straszne.

Dlaczego nastolatki się zabijają?

Japońscy piloci-samobójcy z czasów II wojny światowej
AFP

Tachiwana odpowiedział na jedno z setek ogłoszeń. Wszystkie brzmią podobnie. "Mam tabletki. Szukam kogoś, kto umrze ze mną. Mogę dojechać wszędzie. Mam 23 lata i chcę umrzeć."

- To jest jakiś kult - mówi Hardingowi Yukiko Nishihara, która pracuje w telefonie zaufania dla samobójców. - Kiedy ludzie są samotni, w depresji, ale boją się umrzeć - dołączają do takich grup, a ludzie tam ich zachęcają. To nieludzkie.

Nie wszyscy uważają podobnie.

Samobójstwa częścią kultury

- Nie ma niczego złego w samobójstwach - twierdzi Wataru Tsurumi, autor bestsellerowej książki o samobójstwach. - Nie mamy religii ani prawa, które zakazuje samobójstw. Przed erą Internetu ludzie umawiali się listownie lub telefonicznie. To część kultury.

Wielu z tych, którzy zakładają podobne strony, uważa, że pomaga ludziom. Jak choćby 24-letni Ama Terasu (pseudonim), który spotkał się z dziennikarzem BBC w nocnej kawiarence internetowej.

- W moim wirtualnym świecie możesz porozmawiać na tematy, które w prawdziwym życiu są zabronione - zachęca. - Są oczywiście strony, gdzie użytkownicy naprawdę zachęcają do popełnienia samobójstw, i jeśli trafisz do takiej grupy - trudno ci wyjść. Ale moja strona taka nie jest. Istnieje, bo sam chciałem się dwa razy zabić. Ale ona mi pomogła, bo mogłem porozmawiać o moich problemach.

Las samobójców

W Japonii znajduje się również drugie pod względem liczby popełnianych samobójstw miejsce na świecie. Pierwsze to most Golden Gate w USA, drugim jest Las Aokigahara, zwany także "morzem drzew". Co roku w lesie odbiera sobie życie około stu obywateli (po 2003 roku rząd zakazał publikacji liczby samobójstw popełnianych w lesie), jednak władze, prócz dorocznego "sprzątania ciał" i ustawienia tablic z napisami "nie zabijaj się, poszukaj pomocy u specjalistów" nie zrobił wiele, by zniechęcić Japończyków do umierania w słynnym lesie.

Specjaliści twierdzą, że Aokigahara stał się popularny w latach 60-tych za sprawą głośnej powieści "Czarny las" Seich Matsumoto, która opowiadała o kochankach popełniających właśnie tam samobójstwo. Jednak kulturoznawcy uważają, że życie odbierano tam znacznie wcześniej. W XIX wieku praktykowano tam rytuał zwany ubasute, który polegał na wynoszeniu starszych lub chorych członków społeczności w góry, gdzie mieli umrzeć w głodu i pragnienia. Zwyczaj ten nie był zbyt popularny, ale wiadomo, że w okresach głodu i suszy był praktykowany.

Program o lesie samobójców:

Dlaczego się zabijają?

Christopher Beam, autor artykułu "Dlaczego jest tak dużo samobójstw w Japonii?", uważa, że Japończycy zabijają się z powodu przepracowania (spora część społeczeństwa pracuje od 8. rano do 23. w nocy), bezrobocia, wadliwego systemu ubezpieczeń społecznej, a także stygmatyzacji osób chorych psychicznie. Duże znaczenie ma także kultura i religia. To w Japonii przed wiekami popełniano seppuku (samobójstwo samuraja, który w ten sposób oczyszczał się z nieprawdziwych zarzutów), to japońscy kamikadze podczas II wojny światowej ginęli, atakując amerykańskie lotniskowce.

Beam uważa również, że w Japonii samobójstwa nie uważa się za ucieczkę od odpowiedzialności, ale za zachowanie godne pochwały. Osoby, które wpadły w długi, mogą uwolnić rodzinę od konieczności ich spłacania zabijając się (japońskie towarzystwa ubezpieczeniowe wypłacają odszkodowania rodzinom samobójców), a ci, którzy popadli w niełaskę (jak minister rolnictwa Toshikatsu Matsuoka, który został oskarżony o defraudacje pieniędzy i powiesił się w 2007 roku) mogą w ten sposób oszczędzić sobie i rodzinie wstydu.

Władze umywają ręce

Peter Dyloco, dziennikarz współpracujący z redakcją japantoday.com, uważa, że rząd Japonii robi niewiele, żeby zmniejszyć liczbę samobójstw. Co prawda w 2009 roku ruszyła kampania społeczna, uruchomione zostały telefony wsparcia, ale, jak celnie zauważa Dyloco, nie pracują w nich specjaliści, ale wolontariusze. Inne kraje, jak na przykład Kanada, oferują swoim obywatelom bezpłatne konsultacje psychiatryczne. W Japonii psychologów i psychiatrów jest mało, a koszt jednej godziny to ok. 8 tys. jenów.

Katarzyna Pruszkowska

-----

Podczas pisania korzystałam z artykułów: "Why So Many Suicides in Japan?" Christophera Beama, "Japan's internet 'suicide clubs" Andrewa Hardinga, "Death be not proud" opublikowanego w "The economist", " Japan's "Suicide forest"" Mark aFrauenfeldera, "Suicide in Japan" Petera Dyloco i "Will Blue Lights Reduce Suicides in Japan?" Kenji Hall.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas