Kameleon Chapmana: Nie miał szans, a rozpaczliwie trzymał się skrawka drzew
- Nie mogłam uwierzyć. Wydawało się, że taka kruszyna nie miała prawa przetrwać - mówi prof. Krystal Tolley z Uniwersytetu Witwatersrand w Johannesburgu w RPA. To jej wyprawa odnalazła jednego z najmniejszych gadów świata - kameleona Chapmana. Miał już nie istnieć.
Los maleńkiego kameleonika zdawało się pieczętować wycięcie wszystkich lasów, w których niegdyś żył na terenie państwa Malawi w południowej Afryce. Był od nich uzależniony, a drzewa poszły pod topory i piły pod uprawę manioku i kukurydzy. Nic nie zostało.
A zatem odkryty w 1922 roku na tym terenie malutki Rhampholeon chapmanorum został skazany na zagładę wraz z nimi - tak się zdawało. Południowoafrykańska wyprawa odnalazła jednak maleństwo w polu kukurydzy, na skraju jednego z ostatnich skupisk drzew, których nie wyrżnięto.
Nie było to łatwe, bo ten maleńki kameleon mierzy zaledwie pięć cm długości, tyle ile ludzki kciuk. Należy do kameleonów liściastych żyjących w środkowej i południowej Afryce, tzn. że nie kamufluje się zmianą barwy ciała jak inni jego krewniacy, ale od razu upodabnia się wyglądem do małego, zeschniętego liścia.
- Gdy go znalazłam, miałam gęsią skórkę - mówi prof. Krystal Tolley, dumnie prezentując malutkiego gada w mediach społecznościowych. Sprawę opisuje naukowe pismo "Oryx—The International Journal of Conservation".
Kameleon Chapmana przetrwał na skrawku kępy drzew, ale jego los i tak jest chyba przesądzony. Nie wiadomo, ile osobników przetrwało i czy nie krzyżują się już zwierzęta zbytnio ze sobą spokrewnione. Szansą jest reakcja rządu Malawi, poruszonego znaleziskiem. Może przeniesie on malutkie kameloniki do pobliskiego rezerwatu Matandwe.
Radosław Nawrot
Zobacz więcej:Tłumy nad Morskim Okiem. Takiej sytuacji jeszcze nie byłoWspólna walka przeciwko zanieczyszczaniu środowiska maseczkami