Korupcja w sporcie - robili to nawet starożytni

Korupcja w sporcie nie jest wynalazkiem naszych czasów. Brytyjscy naukowcy odkryli jej ślady w starożytnym Egipcie.

zapasy
zapasyGetty Images/Flash Press Media
Korupcja w sporcie to nie jest nowy wynalazek
Korupcja w sporcie to nie jest nowy wynalazekGetty Images/Flash Press Media

Badacze odszyfrowali papirus z odpowiednim kontraktem, potwierdzającym, że w 267 roku naszej ery mecz zapaśniczy między niejakim Demetriusem a Nicantinousem był "ustawiony". Demetrius "podłożył się" za 3 800 drachm w srebrze. Piszą o tym w najnowszym numerze periodyku "The Oxyrhynchus Papyri".

Jak donosi portal livescience.com, na ślad przekrętu natrafiono w jednym z papirusów, znalezionych w Egipskim mieście Oksyrynchos ponad sto lat temu przez ekspedycję pod kierunkiem archeologów Bernarda Grenfella i Arthura Hunta. Transkrypcji tekstu dokonał teraz John Rea z Uniwersytetu w Oksfordzie, a jego tłumaczenia prof. Dominic Rathbone z King's College London.

Nicantinous i Demetrius walczyli w greckiej odmianie zapasów. Wygrywał ten, który przy pomocy różnego rodzaju chwytów i rzutów trzykrotnie powalił przeciwnika na ziemię. Obaj byli nastolatkami i dotarli do finału prestiżowych zawodów w mieście Antinopolis. W kontrakcie napisano, że ojciec Nicantinousa zobowiązuje się zapłacić za zwycięstwo syna trenerom Demetriusa sumę 3800 drachm w srebrnych, starych monetach.

Precyzyjnie spisana umowa przewidywała, że Demetrius dostanie pieniądze nawet wtedy, gdyby sędziowie zorientowali się, że mecz jest ustawiony i nie przyznali Nicantinousowi oficjalnego zwycięstwa. Gdyby jednak Demetrius zmienił zdanie i wygrał, miał bez zwłoki wypłacić rywalowi trzy talenty w srebrze. Jak podkreśla Dominic Rathbone, 3 800 drachm to nie była zawrotna suma, można za nią było kupić co najwyżej osła. Kara za nie dotrzymanie umowy była znacznie bardziej dotkliwa.

Do przekupstwa doszło przy okazji 138. igrzysk, poświęconych pamięci Antinousa, kochanka cesarza Hadriana, który utopił się w pobliskim Nilu. To na jego cześć miastu nadano nazwę Antinopolis. Miasto miało z tych zawodów konkretne korzyści, przybywało na nie wielu przyjezdnych, miejscowi zarabiali na handlu.

Jak podejrzewa Rathbone, w sytuacji gdy tylko zwycięzca zdobywał w tych zawodach nagrodę, strony zdecydowały się podzielić ryzykiem tak, by nikt nie odszedł z pustymi rękami. Nie jest natomiast jasne, dlaczego zdecydowano się na spisanie kontraktu, który w razie późniejszej różnicy zdań i tak raczej nie mógł być argumentem w sądzie. Tak, czy inaczej dla badaczy starożytności to prawdziwa gratka. Choć znajdywano już wzmianki o ustawionych meczach w innych tekstach, ten jest pierwszym, który potwierdza to wprost.

Tak wygląda umowa dotycząca ustawionego meczu
Tak wygląda umowa dotycząca ustawionego meczuINTERIA.PL/materiały prasowe
RMF24.pl
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas