Lofoty. Nordycka kraina gór i morza

Archipelag w północnej Norwegii słynie z przepięknych krajobrazów, zorzy polarnej i dorsza /123RF/PICSEL
Reklama

Przyszedł czas na nieco bardziej wymagającą i podróżniczą propozycję. Zabierzemy was aż za koło podbiegunowe, na dalekie Morze Norweskie, gdzie wspólnie poznamy archipelag Lofotów. Siedem połączonych mostami i podwodnymi tunelami głównych wysp i bez liku mniejszych wysepek bez nazwy uchodzi za jeden z najpiękniejszych zakątków Norwegii, w której nie brakuje przecież zapadających w pamięć, malowniczych skandynawskich krajobrazów. Co ciekawego do zobaczenia odkryje przed nami archipelag nazywany Karaibami Północy?

Historia Lofotów. Wikingowie

Wyspy od tysięcy lat kusiły ludzi lasami bogatymi w zwierzynę i wodami pełnymi ryb. To zasługa Golfsztromu, ciepłego prądu zatokowego, dzięki któremu klimat jest tu o wiele bardziej łagodny niż w innych miejscach położonych na podobnej wysokości geograficznej - w Alasce, czy na Grenlandii.

Pierwsi osadnicy pojawili się tu już w epoce kamienia, a w erze Wikingów Lofoty stały się ważnym ośrodkiem społecznym i handlowym. Vågar, dziś malutka rybacka osada, w średniowieczu było największym miastem w całej Północnej Skandynawii, a angielski król Alfred już w 860 roku na tyle rozsmakował się w podarowanych mu przez wodza Wikingów Ottara suszonych dorszach, że pozostała po tym wzmianka w kronikach.

Reklama

Świadectwa ściśle powiązanej z Wikingami i rybołówstwem historii wysp znajdziemy w dwóch interesujących ośrodkach. W Borg w XX wieku odkryto bardzo dobrze zachowane pozostałości po siedzibie jarla. Odnaleziony przez archeologów kompleks jest największym tego typu w Skandynawii.

Główny budynek ma 8,5 m szerokości i aż 83 metry długości. W 1995 roku otwarto tu wspaniałe muzeum Wikingów, gdzie dowiemy się wszystkiego o życiu władców mórz Północy. W poszczególnych izbach poznamy sztukę, rękodzieło i codzienność Wikingów. W sali jadalnianej w okresie letnim serwowana jest zupa z jagnięciną przygotowywana na otwartym ogniu według tradycyjnego przepisu oraz "napój Bogów", czyli pitny miód.

Pomieszczenia, w których kiedyś znajdowały się stajnie, poświęcono lokalnym legendom, mitom i wierzeniom. To nie koniec atrakcji. Nad morzem możemy obejrzeć wnętrze tradycyjnego domku rybackiego i kuźni, a na dziedzińcu spróbować swoich sił w łucznictwie i miotaniu wikińskim toporem. Najmłodszych ucieszy widok swobodnie przechadzających się po farmie koni, krów, owiec i udomowionych dzików.

Aby lepiej poznać bardziej współczesną i ogólną historię wysp udajmy się do Storvågan, gdzie na turystów czeka Centrum Dziedzictwa Lofotów SKREI, czyli, a jakże, DORSZ. Na kompleks składają się trzy instytucje, które możemy zwiedzić kupując jeden łączny bilet.

Pierwsza z nich to ciekawe muzeum rybołówstwa, gdzie w głównym budynku z 1815 roku poznamy tajniki głównego źródła utrzymania lokalnej społeczności. Na odwiedzających czekają tradycyjne rybackie chaty, eskpozycja przybliżająca metody połowu oraz historię naturalną wysp, a także kolekcja dobrze odrestaurowanych łodzi rybackich.

Druga atrakcja to nowoczesne akwarium. I tu głównym bohaterem jest wschodnioatlantycki dorsz, który co roku migruje z Morza Barentsa w wody okalające wybrzeża Lofotów, by się rozmnażać. Poznamy cykl jego życia, a także, z oddzielnej ekspozycji, dowiemy się więcej o współczesnej hodowli, tej najbardziej cenionej z europejskich ryb. W pozostałych zbiornikach możemy zobaczyć inne gatunki ryb mórz północy, a w otwartych basenach na zewnątrz budynku obserwować bawiące się foki i wydry. Ciekawa jest wystawa "The Art of Co-existence" poświęcona zrównoważonemu współistnieniu najważniejszych gałęzi norweskiego przemysłu: rybołówstwa, rolnictwa i wydobycia ropy i gazu.

Trzecia instytucja to galeria sztuki współczesnej Espolin. W zdominowanej przez dzieła artystki Kaare Espolin Johnson galerii obejrzymy prace, które rzucą jeszcze inne spojrzenie na wyzwania, codzienność i dramatyczną historię ludzi zamieszkujących wybrzeża na dalekiej północy.

Przyroda Lofotów

Zorza polarna i orki

Wspomnieliśmy, że nieskazitelnie piękna i bogata natura Lofotów od stuleci przyciągała tu ludzi na polowania. My zapolujemy na niezapomniane emocje i widoki, do których będziemy wracać wspomnieniami przez całe życie.

Może was to zaskoczy, ale Lofoty to dobry kierunek podróży przez cały rok. Pomimo położenia na dalekiej północy zima nie jest tu aż tak surowa, jak w głębi Skandynawii. Temperatura rzadko spada wiele kresek poniżej zera.

A dlaczego warto wybrać się tam zimą? Już samo doświadczenie nocy polarnej, gdy słońce wstaje tylko na krótki czas lub jego tarcza w ogóle nie pojawia się ponad horyzontem jest przeżyciem samym w sobie. Spowite w mglistej szarówce, strzeliste i przyprószone śniegiem szczyty gór archipelagu i morskie zatoczki z niewielkimi, kolorowymi domkami rybackich osad, oświetlone żółtym światłem latarni, wyglądają majestatycznie i wprowadzają nas w refleksyjny nastrój.

Podczas zimowego polowania ciemności i wyżowa, mroźna, pogoda będą jednak naszym sprzymierzeńcem. Lofoty to jedno z najlepszych miejsc na Ziemi, by zobaczyć zorze polarne - światła północy. To unikalne zjawisko jest nieregularne i wiąże się z przepływem prądu w jonosferze, około 100 km ponad Ziemią. Powstaje, gdy cząsteczki niesione przez wiatr słoneczny natrafiają na pole magnetyczne naszej planety i jest najlepiej widoczne właśnie w pobliżu jej magnetycznych biegunów w ciemną, bezchmurną noc. Świetlne pasma, łuki, promienie, korony i inne kształty mogą przybierać różne barwy: zielone, niebieskie, żółte, czerwone i białe. Przy odrobinie szczęścia w magicznym, naturalnym amfiteatrze zimowych Lofotów czeka nas spektakl przekraczający granice wyobraźni.

W lecie krajobraz wysp zmienia się nie do poznania. Stoki, choć tu i ówdzie nadal widać plamy śniegu, pokrywają się świeżą zielenią, a słońce świeci niemal przez całą dobę nadając wodzie absolutnie lazurowy odcień. Taka sceneria to znakomite tło dla morskiego safari.

Polowanie z aparatem na morskie stworzenia możecie zorganizować na kilka sposobów. Niemal w każdej miejscowości na Lofotach jest mały port, w a porcie czekają na odwiedzających łodzie typu RIB - pontony z twardym dnem wyposażone w mocny silnik. Taka jednostka znakomicie nadaje się do pływania po płytkich wodach Morza Norweskiego oblewających archipelag. Przewodnicy prowadzący łodzie doskonale wiedzą, gdzie szukać gniazd morskich orłów, kolonii fok wylegujących się na skałach i największej atrakcji okolicy, czyli chętnie żerujących tu stadnie, uchodzących za najinteligentniejsze spośród morskich drapieżników, biało-czarnych orek. Te zwierzęta z rodziny delfinowatych mogą osiągać nawet 8 metrów długości i ważyć po 5 ton.

Fantastycznym pomysłem na podglądanie morskiego życia jest także wynajęcie kajaka morskiego. Kajak jest nie tylko cichy, dzięki czemu nie zakłóca spokoju zwierząt, ale także ekologiczny, bo napędzany siłą naszych własnych mięśni. Ma jeszcze jedną olbrzymią zaletę. Daje wolność. Możemy sami zdecydować, który fiord, morską zatoczkę lub anonimową wysepkę chcemy odkryć. Kajakiem możemy przybić do jednej z pokrytych jasnym piaskiem plaż archipelagu i mieć ją wyłącznie dla siebie. Relaks i posiłek w takim otoczeniu uzmysłowi nam, że w przydomku Karaiby Północy nie ma cienia charakterystycznej dla turystycznych folderów przesady.

Aktywny wypoczynek na Lofotach

Góry i morze to synonim urlopu na Lofotach. Jeżeli lubicie odpoczywać aktywnie, to czeka na was mnogość możliwości związanych z tymi środowiskami. Latem popularne są wielodniowe piesze wędrówki po tutejszych szczytach i przełęczach. Lokalna organizacja turystyczna sprzedaje mapy regionu i wytycza szlaki w najbardziej atrakcyjnych okolicach. Wartością dodaną takiego trekkingu jest możliwość wybrania najlepszej waszym zdaniem panoramy w ciągu dnia i spędzenie nocy w namiocie na dzikiej plaży. W tym mało zmienionym przez człowieka terenie zawsze jakaś będzie w zasięgu.

Zimą lokalną specjalnością są wyprawy typu Ski & Sail, podczas których część czasu spędzacie na jachcie pod żaglami, a część podchodząc na szczyty w nartach skitourowych i szusując po białym puchu z widokiem na morze.

Oprócz żeglarstwa i kajakarstwa Lofoty, co niektórych może zaskoczyć, są także znakomitym miejscem do postawienia swoich pierwszych kroków w surfingu. Długie plaże północnych wybrzeży z regularnymi falami doskonale nadają się do bezpiecznego uprawiania tego sportu. To zdecydowanie najbardziej wysunięty na północ na naszej planecie spot, aby zapolować na wielką falę!

Kuchnia Lofotów

Sztokfisz i wodorosty

Wspominaliśmy, że suszony dorsz z Lofotów lądował na stole angielskiego króla nawet 1200 lat temu. Do dziś niewiele się zmieniło. Sztokfisz to symbol archipelagu. W wielu rybackich wioskach natkniemy się na tradycyjne drewniane konstrukcje, gdzie w słońcu i morskiej bryzie suszą się tuszki skrei. Już w 1816 roku norweski parlament przyjął rezolucję nazywającą tutejsze farmy ryb norweskim złotem.

Nie sposób opuścić Lofoty bez zwiedzenia suszarni, spróbowania tego przysmaku i bez kilku hermetycznie zamkniętych opakowań sztokfisza w plecaku. Co ciekawe, największym odbiorcą norweskiego złota są tradycyjnie Włosi, a ułożoną przez nich szantę z wpadającym w ucho refrenem "Viva lo stocafisso! Viva la Norvegia!" do dziś może wpaść nam w ucho nucona przez miejscowych rybaków pracjących przy sieciach.

Innym ciekawym produktem morskiego pochodzenia na wyspach są zyskujące coraz większą popularność w światowych kulinariach wodorosty. Firma Lofoten Seaweed specjalizuje się w poszukiwaniu zastosowań dla bogactwa morskich alg Lofotów. Założyły ją przyjaciółki, Angelita, córka norweskiego rybaka wychowana zgodnie lokalną tradycją kulinarną oraz Tamara, która dorastała na Nowej Zelandii, której pochodząca z Japonii mama dodawała wodorosty do wielu przygotowywanych przez siebie dań. Wytwarzane przez nie produkty możemy kupić w ponad stu punktach na wyspach oraz spotkać w lokalnych restauracjach. Miejscowi kucharze coraz częściej sięgają po "oceaniczne trufle", poszukując w przypominających aromatem cenione białe grzyby wodorostach smaku umami.

Lofoten Seaweed produkuje doprawiane morskimi roślinami makarony, sól morską i sery, a nawet czekoladki. To nasza rekomendacja na oryginalny prezent dla bliskich po powrocie z tych niezwykłych wysp. Dla siebie zachowacie moc upolowanych przygód i doświadczeń.

INTERIA.PL/materiały prasowe
Dowiedz się więcej na temat: Norwegia | Podróże | ciekawostki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy