Ludzka żarówka - ten człowiek żywi się elektrycznością
Wiem, że jestem wyjątkowy, chociaż mojej żonie nie do końca się to podoba - mówi 42-letni Naresh Kumar. Mężczyzna twierdzi, że za pożywienie służy mu... prąd.
- Kiedy czuję głód, a w domu nie ma nic do jedzenia chwytam za przewody elektryczne. Prąd jest dla mnie jak pożywienie. Po 30 minutach jestem nim najedzony - twierdzi Hindus w wywiadzie udzielonym przez Cover Asia Press.
Można by pokusić się o stwierdzenie, że Naresh jest niczym bohater komiksów Marvela - Electro. W jaki sposób zyskał swoje "moce"? Podczas pracy przypadkowo dotknął przewodu wysokiego napięcia, co powinno uśmiercić go na miejscu. Zamiast tego nic się nie stało.
Kumar nie uznał jednak tego za cud, tylko... zaczął eksperymentować. Odkrył, że może żywić się prądem.
- Mogę dotykać różnych urządzeń - telewizorów, pralek, lodówek, a nawet falowników - i nie tylko nic mi się nie stanie, ale wręcz podtrzymam tym swój poziom "naładowania". Myślę, że około 80 procent mojego ciała składa się teraz z energii elektrycznej.
Hindus nie bez przyczyny został okrzyknięty "Ludzką żarówką". Po materiale udostępnionym w sieci przez agencję Cover Asia Press tysiące internautów zaczęło zastanawiać się, czy Kumar faktycznie może żyć wyłącznie dzięki elektryczności.
Jedno jest pewne - dom, w którym mieszka elektryczny mutant zapełnił się gołymi przewodami. Naresh usunął nawet wszystkie przełączniki i zaślepki, by w chwili kryzysu móc posilić się prądem z najbliższej ściany.
Złość jego żony, bojącej się przy okazji o bezpieczeństwo ich dzieci, jest całkowicie zrozumiała. Chwali natomiast fakt, że do domu nie musi wzywać elektryka, gdyż mąż poradzi sobie z naprawą każdego urządzenia bez najmniejszych problemów.
Nareshowi kontakt z elektrycznością sprawia nie lada przyjemność. Mężczyzna jest też zdania, że bez prądu czułby się osłabiony - i to nawet po zjedzeniu normalnego posiłku.
Bez ogródek przyznaje, że jego "śniadaniem" jest trwające 10 minut chwycenie się za kabel, który daje mu - i to dosłownie - "kopa" na resztę dnia...