Nałóg to choroba mózgu
Uzależnienie nie ma nic wspólnego z siłą woli. Według najnowszej definicji amerykańskich specjalistów, jest to permanentna choroba mózgu wymagająca odpowiedniego leczenia, obojętnie czy chodzi o uzależnienie od alkoholu, leków lub hazardu - informuje AP.
Według klasycznej definicji, uzależnienie jest nabytą silną potrzebą wykonywania jakiejś czynności lub zażywania jakiejś substancji. Określa się je także jako ryzykowne, "wymykające się spod kontroli" zachowanie.
Wikipedia podaje, że uzależnienie psychiczne objawia się wzrostem napędu związanego z poszukiwaniem środka uzależniającego, spadkiem tolerancji na jego działanie (obniżenie efektu przyjemności), osłabieniem woli, obsesją brania i natręctwami myślowymi, które nawracają nawet po wieloletniej abstynencji. Do tego dochodzi jeszcze samooszukiwanie się i fizyczne wyniszczenie.
W nowej definicji amerykańskich specjalistów podkreśla się, że uzależnienie jest zaburzeniem mózgu, co lepiej ma uzmysłowić zarówno rodzinom osób uzależnionych, jak i lekarzom rodzinnym dlaczego tak często zdarzają się nawroty tej choroby i niepowodzenia w leczeniu.
Wyjaśnienie natury uzależnień stało się możliwe dzięki postępom w badaniach mózgu w ostatnich dwóch dekadach. "Przede wszystkim trzeba uzmysłowić sobie, że jest to zaburzenie chroniczne, występujące nawet po zaprzestaniu leczenia" - podkreśla dr Nora Volkow, dyr. National Institute on Drug Abuse.
Co takiego dzieje się w mózgu osób uzależnionych? Specjaliści ogólnie określają, że dochodzi do zakłócenia powiązań między emocjami, myśleniem i zachowaniem. Według dr Volkow wystarczy, że nastąpi zakłócenie funkcjonowania kory czołowej, gdyż splata się tam sfera emocjonalna i kognitywna. Ta część mózgu dojrzewa najpóźniej, co tłumaczy dlaczego tak niebezpieczne jest eksperymentowanie z używkami w okresie dorastania.
Niektóre osoby są genetycznie bardziej predysponowane do wpadania w nałogi. Ale uzależniają się też ludzie, którzy nie mają takich skłonności. Wystarczy, że często sięgają po używki lub eksperymentują z hazardem, gdy chcą się pozbyć stresów, z którymi sobie nie radzą.
"W obu przypadkach dochodzi do zaburzeń w układzie nagrody mózgu" - twierdzi dr Volkow. Następuje wtedy wzrost wydzielania neuroprzekaźnika mózgu dopaminy w odpowiedni na pewne sprawiające przyjemności zachowania, takie jak picie alkoholu, palenie papierosów czy zażywanie narkotyków.
Takie zachowanie stopniowo wbudowuje się w układ nagrody, w następstwie czego rozwija się uzależnienie. I staje się ono przymusem nawet wtedy, gdy nie sprawia już przyjemności.
Dr Miller przekonuje, że nie należy z tego wnioskować, że nic już nie można, by wyrwać się z tego błędnego koła. "Chory musi podjąć walką i się leczyć" - twierdzi amerykański specjalista.
Nie ma tylko pewności czy do uzależnień można zaliczyć niektóre zachowania, takie jak seksoholizm, nadmierne objadanie się i uprawianie gier hazardowych. W tej sprawie nie ma zgodności nawet wśród specjalistów. "Niezbędne są dalsze badania w tym zakresie" - przyznaje dr Miller.
Dr Volkow dodaje, że dzięki najnowszym badaniom mózgu opracowywane są nowe, bardziej skuteczne metody leczenia uzależnień. Zamiast blokowaniu uczucia zadowolenie czy ukojenia, jakie daje używka, jak próbowano to robić do tej pory, będzie można wzmacniać połączenia w mózgu pomagające w pozbyciu się nałogu.
Dr Miller dodaje, że dzięki tym połączeniom w mózgu niektóre osoby łatwiej i szybciej wychodzą z uzależnienia. Nowe leki lub terapie powinny pomóc także tym osobom, które nie mają takich predyspozycji.