On mieszka w nawiedzonym domu!
Kontakt z zaświatami zwykle uczy człowieka pokory, bo przed oddziaływaniem tajemniczych sił nie osłoni ani pochodzenie, ani majątek, ani też zastęp ochroniarzy. Do grona tak doświadczonych osób dołączył ostatnio pewien milioner...
zapłacił za rezydencję godną lorda 3,6 mln funtów.
Niestety, nie nacieszył się nowym nabytkiem. We wrześniu tego roku zaczął walkę, aby Yorkshire Bank, od którego kupił posiadłość, zabrał sobie Clifton Hall z całym jego niewidzialnym inwentarzem i zwrócił pieniądze.
Rashid chciał osiąść w godnym swego majątku miejscu - majątek biznesmena szacowany jest na 25 mln funtów. Teoretycznie Clifton Hall gwarantował prestiż, bo wart był zapłaconej za niego ceny. Rezydencja ma 52 pomieszczenia użytkowe, w tym 17 sypialni, 10 salonów, 10 łazienek, salę gimnastyczną, a nawet salę kinową. Mimo tych luksusów, milioner, który przeprowadził się do rezydencji z żoną Nabilą, trzema córkami i maleńkim synkiem, wytrzymał w Clifton Hall zaledwie 8 miesięcy. Jednak biorąc pod uwagę mrożące krew w żyłach zajścia
było to nie "zaledwie" lecz "aż" 8 miesięcy!
Bo przez cały ten czas w rezydencji dawały o sobie znać tajemnicze siły. W pomieszczeniach pojawiały się mgliste postaci, w różnych miejscach wykwitały plamy świeżej krwi.
Anwar Rashid to zaprawiony w bojach biznesmen, nie miał więc zamiaru poddać się bez walki. Okazało się jednak, że sprowadzenie ekspertów od zjawisk paranormalnych nie przyniosło pożądanych skutków. Stary dwór wciąż był nawiedzony i nic nie wróżyło, że ten stan ulegnie zmianie.
- Clifton Hall to piękna posiadłość, dlatego ją kupiłem. Ale za piękną fasadą kryje się mroczna tajemnica. Ten dom jest nawiedzony - oświadczył Rashid w wypowiedzi dla brytyjskich mediów. - Duchy nie chciały byśmy tam byli, a nie mogliśmy z nimi walczyć, bo jak walczyć z czymś czego nie widać.
Jak twierdzi Rashid, tajemnicze siły dały o sobie znać już
pierwszego dnia po przeprowadzce do rezydencji.
- Wieczorem usiedliśmy wspólnie, by się odprężyć, jednak relaks okazał się niemożliwy, bo coś zaczęło uderzać w ścianę salonu - wspomina milioner. - Obszedłem cały dom sprawdzając, czy nie zakradł się jakiś intruz, ale drzwi były zamknięte na klucz. Wszystkie okna też były pozamykane.
Następne wieczory i noce również nie należały do spokojnych. Przez pomieszczenia przemykały jakieś mgliste sylwetki. Z nieznanych przyczyn w niektórych miejscach domu spadała temperatura zamieniając pokoje w lodownie. Pamiętajmy, że ta pierwsze fala paranormalnych incydentów miała miejsce zimą, od stycznia do marca ubiegłego roku.
Po kilku tygodniach zaczęły pojawiać się plamy krwi.
Najpierw na ścianach, a później nawet na kołdrze w jednej z sypialni dzieci. Takie doświadczenia wiele zmieniły zarówno w życiu rodziny Rashida, jak i w psychice samego milionera.
- Dawniej, gdy opowiadano mi historie o duchach, to nie wierzyłem w nie - zapewnia Anwar Rashid. - Ale teraz każdemu nowemu właścicielowi powiem, że ten dom jest nawiedzony. Wiem, co mówię, bo sam tego doświadczyłem. Nie mógłbym spać spokojnie, gdybym kolejnego właściciela nie uprzedził o tym, co go może spotkać w Clifton Hall.
Rashid z rodziną wyprowadził się z rezydencji
w sierpniu 2007 r. Rashidowie osiedli w nieodległym Wollaton, położonym także w hrabstwie Nottingham. Z nowym miejscem nie ma podobno żadnych problemów natury paranormalnej.
Czyje niespokojne dusze dają o sobie znać w Clifton Hall, nie wiadomo. Trudno to ustalić, bo rezydencja ma długą historię. Pierwszy dwór w tym miejscu postawiono ponad tysiąc lat temu, w czasach najazdu Normanów na Brytanię. Od tamtych czasów w posiadłości doszło do wielu dramatycznych zajść. To właśnie jedno z nich, według ekspertów, mogło przywiązać duszę tragicznie zmarłego człowieka do Clifton Hall. Duszę, która uważa, że dwór należy tylko do niej.
Tadeusz Oszubski