Poltergeist: Duch w moim domu

Kadr z filmu "Poltergeist" z 1982 roku /East News
Reklama

Tajemnicze hałasy, przemieszczanie się bądź samozapłon przedmiotów czy inne niewytłumaczalne zdarzenia, do których dochodzi w najzwyklejszych okolicznościach i miejscach, badacze określają wspólnym terminem "poltergeist". Co roku na świecie ma miejsce mniej więcej 100 000 podobnych zjawisk!

Żyjący w XVII wieku znany angielski filozof Joseph Glanvill przez wiele lat badania poltergeistów zgromadził materiały na całą książkę, która cieszyła się dużym powodzeniem. A wszystko przez pewnego bębniarza z miasta Tedworth. Jak to się zaczęło? W roku 1661 sędzia John Mompesson nakazał aresztować zdemobilizowanego wojskowego werblistę o nazwisku Drury, a następnie wydalić go poza granice okręgu. Mężczyznę oskarżono o żebractwo oraz sporządzanie fałszywych dokumentów. Podczas zatrzymania Drury'ego skonfiskowano należący do niego bęben, za pomocą którego upraszał przechodniów o jałmużnę. Na wygnaniu były żołnierz zachorował i niebawem zmarł...

Niedługo potem w domu sędziego zaczęły zewsząd rozbrzmiewać odgłosy bębna. Czasami można było zobaczyć także sam instrument, który wisiał w powietrzu. Po kilku dniach dźwięk werbla jakby przycichł, za to jakaś nieznana siła zaczęła unosić w powietrzu dzieci, rzucać w ludzi butami, wylewać do łóżek domowników zawartość nocników. Pewnego dnia zdarzyło się i tak, że tajemne moce, nieznanym sposobem, wepchnęły koniowi do pyska jego własną nogę. Glanvill przyjechał do domu sędziego, gdy tylko dowiedział się o rzekomym poltergeiście. Zebrał relacje od członków rodziny oraz służących. Nie potrafił jednak wyjaśnić tego, co się stało, podobnie jak komisja powołana przez króla. Co więcej, ta ostatnia, przybywszy na miejsce, nie doświadczyła żadnych niecodziennych zjawisk.

Po raz kolejny Glanvill odwiedził dom sędziego w 1663 roku. Wtedy ponownie osiedliło się tam coś, co szczególnie dokuczało dzieciom. W czasie gdy dwie córki Mompessona kładły się spać, zza zagłówków ich łóżek rozlegało się dziwne chrobotanie. Początkowo dorosłym wydawało się, że psocą same dziewczynki. Jednak dzieci trzymały ręce na kołdrze, z kolei dziwne dźwięki były na tyle głośne, że mógł je wydawać jedynie właściciel długich paznokci. Uczony wraz z kolegą dokładnie obejrzeli łóżko, a następnie ostukali ścianę za nim. Chcieli sprawdzić, czy w pokoju istnieje jakieś materialne źródło odgłosów. Niczego nie znaleźli.

Minęło około 30 minut, skrobanie przemieściło się na środek łóżka, bezpośrednio pod leżące na nim dziewczynki. Wtedy zmienił się również rodzaj dźwięku - teraz słychać było dyszenie, jakby pod mebel wszedł zasapany pies. Przy tym wszystkim materac podskakiwał, a okna i drzwi trzęsły się złowrogo. Chwilę później Glanvill zauważył, że w płóciennym worku wiszącym na ścianie coś się ruszało, najpewniej jakieś małe zwierzę. Kiedy dotknął worka, przekonał się, że jest pusty. Krótko mówiąc, naukowiec zrozumiał, że wszystko to, czego był świadkiem, to sprawka demona albo ducha, czyli istoty nadprzyrodzonej.

Reklama

Towarzyski duch

 Dwa stulecia później zjawisk nadprzyrodzonych miał okazję doświadczyć znany brytyjski fizyk i znamienity badacz spraw paranormalnych William Barrett. W 1877 roku zaproszono go do domu pewnego wieśniaka w celu zbadania obecnego tam poltergeista. Gospodarz był wdowcem i miał pięcioro dzieci w wieku od 10 do 20 lat. Coś, co zamieszkało wraz z rodziną, najbardziej upodobało sobie dwunastoletnią wówczas Maggie. Podczas wizyty Barretta i jego kolegi w ciągu dnia było spokojnie, za to wieczorem w domu rozlegały się stuki. Towarzysz naukowca pozostał na zewnątrz. Miał za zadanie wykluczyć ewentualne psoty sąsiadów, ale nie zauważył wokół budynku żywej duszy. Z kolei Barrett wraz z wdowcem wszedł do dziecięcego pokoju. Spały wszystkie dzieci, z wyjątkiem Maggie.

To nie ona hałasowała: jej ręce spoczywały na pościeli, zaś nogi pozostawały odsłonięte. Tak czy inaczej, odgłosy były wyraźne! Kiedy Barrett zapalił światło, na pewien czas zapadła cisza, a potem wszystko zaczęło się od nowa. Okazało się, że dźwięki dobiegały ze ścian, podłogi i sufitu, przy czym żadna z osób, które znajdowały się w pokoju, nie wykonywała najmniejszych ruchów.

Na koniec na łóżko spadł kamień. Szczęśliwie nikt nie ucierpiał. Opisując to wydarzenie, uczony wspominał, że nawet kontaktował się z "niewidocznym gościem". Barrett w myślach prosił go, by zastukał określoną liczbę razy, i rzeczywiście, "coś" grzecznie spełniło prośbę naukowca.

Po prostu żarty

Aż do XIX wieku wszystkie podobne zjawiska przypisywano diabłom, demonom, wiedźmom oraz innym siłom nieczystym. Później znaleziono kolejne kozły ofiarne w postaci spirytystów i mediów, którzy wywoływali duchy zmarłych. W połowie XX wieku pojawiła się hipoteza zakładająca, że poltergeist powstaje wskutek projekcji pobudzonych negatywnych emocji - gniewu, złości, wrogości. Badania dyrektora Fundacji Badań Psychiatrycznych z Północnej Karoliny Williama G. Rolla częściowo potwierdzają tę hipotezę. Roll przypuszcza, że przyczyną powstawania poltergeista jest nierozpoznana psychokineza. Przecież nieprzypadkowo większość podobnych zjawisk ma miejsce w obecności konkretnego człowieka (tak zwanego agenta), najczęściej dziecka bądź nastolatka. W ten sposób ujawnia się wewnętrzna agresja powstała w wyniku stresu. Przerwać wizyty hałaśliwego ducha może jedynie ekspert: udział w psychoterapii wystarczy, by rozwiązać wewnętrzne problemy agenta. Jednak nawet taki specjalista nie pomoże, jeśli poltergeist ujawni się w obecności osób stabilnych psychicznie.

Istnieje również teoria, wedle której winą za pojawianie się głośnych zjaw obarcza się pewną zagadkową cywilizację. Ponoć zamieszkuje ona ziemię razem z nami, tyle że w innym wymiarze. Jest znacznie bardziej rozwinięta od naszej i, sądząc po niektórych wyczynach, jej przedstawiciele posiadają specyficzne poczucie humoru. Skąd takie podejrzenia? Z obserwacji! Przecież poltergeist nie tylko wywołuje zjawiska takie, jak ruch przedmiotów przemieszczających się po krzywoliniowych trajektoriach z niezwykłą prędkością czy występowanie niszczycielskiej siły w takiej skali, że wybryki te nie mogą być właściwe ludziom ani urządzeniom skonstruowanym ludzką ręką. Poltergeist jest istotą rozumną: nawiązuje kontakt, niekiedy dyktuje swoją wolę, ale najbardziej lubi się... bawić!

Świat Tajemnic
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy