Prawdziwy Bond musiałby zapisać się do grupy AA?

Gdyby James Bond był żyjącym w prawdziwym świecie agentem, to miałby poważne problemy z wątrobą i groziłaby mu impotencja - do takich konkluzji doszli naukowcy, którzy postanowili zbadać... stan zdrowia najsłynniejszego, fikcyjnego szpiega świata.

Martini z wódką (wstrząśnięte, nie zmieszane) to kultowy drink, ale czy Bond go nie nadużywał?
Martini z wódką (wstrząśnięte, nie zmieszane) to kultowy drink, ale czy Bond go nie nadużywał?East News

Agent Jej Królewskiej Mości już od kilkudziesięciu lat trudzi się ratowaniem świata w kolejnych książkach i filmach o swoich przygodach. Mimo iż każde z dzieł opowiada inną historię, to mają one kilka elementów wspólnych: niebezpieczne sytuacje, w których 007 zawsze jest o włos od śmierci, romanse z pięknymi kobietami i wreszcie - drogie alkohole.

Badaczy szczególnie zainteresowały te ostatnie, a zwłaszcza ich wpływ na organizm Bonda. Czym może skończyć się spożywanie martini z wódką, koniecznie wstrząśniętego, ale nie zmieszanego, po każdej śmiertelnie niebezpiecznej akcji?

Zespół naukowców nie ma żadnych watpliwości. Bond, gdyby tylko żył w prawdziwym świecie, miałby marskość wątroby, a do tego zmagałby się z impotencją. Według ich wyliczeń przekraczał on bezpieczną tygodniową "dawkę" alkoholu aż czterokrotnie!

W raporcie naukowców znalazło się sformułowanie, według którego prawdziwy 007 powinien szukać specjalistycznej pomocy do walki ze swoim nałogiem. Innymi słowy: trafiłby on na spotkania grupy AA!

W tym miejscu warto zaznaczyć, w jaki sposób naukowcy zbierali dane do swoich badań. Otóż przeczytali oni dwanaście książek o przygodach agenta 007 autorstwa Iana Fleminga, "ojca" tej postaci, jednocześnie notując, jak często i w jakich ilościach ich protagonista pił alkohol. Następnie ustalili bezpieczny limit spożycia napojów procentowych dla przeciętnego mężczyzny - wynosi on od trzech do czterech jednostek.

007 w czasie wykonywania misji dla Królowej wypijał tygodniowo od ponad sześćdziesięciu do ponad dziewięćdziesięciu jednostek - mówią naukowcy.

Badacze nie mają wątpliwości - Bond wypijał znacznie więcej niż powinien
Badacze nie mają wątpliwości - Bond wypijał znacznie więcej niż powinienEast News

Przytaczają też przykłady. W książce "Goldfinger" tylko w jednej scenie Bond wypija aż 18 jednostek, po czym, po skończonym obiedzie zjedzonym w towarzystwie swojego arcywroga Aurica Goldfingera, wsiada za kółko!

W "Casino Royale", którego akcja dzieje się kilka lat wcześniej, James jest w jeszcze lepszej formie i pościg za złoczyńcami zaczyna dopiero po wlaniu w swoje gardło 39 jednostek. Na przestrogę dla bohatera, jak i czytelników, Fleming zdecydował, że dla Bonda skończy się to dwutygodniowym pobytem w szpitalu.

Jednakże postać, w którą na wielkim ekranie wcielało się aż sześciu różnych aktorów, nie powiedziała wtedy ostatniego słowa i w "Pozdrowieniach z Rosji" pobiła swój rekord, wypijając w ciągu jednego dnia 50 jednostek.

Agentowi 007 alkohol towarzyszył w każdej właściwie sytuacji. I nigdy nie było go za mało...
Agentowi 007 alkohol towarzyszył w każdej właściwie sytuacji. I nigdy nie było go za mało...East News

- Opisy tego, że 007 był w stanie wykonywać niezwykle skomplikowane zadania po wypiciu takich ilości alkoholu, trzeba włożyć między bajki - podkreślają badacze.

Z analiz zespołu naukowców wynika, że Fleming opisał w swoich dziełach łącznie sto dwadzieścia trzy dni z życia agenta. Tylko przez trzydzieści sześć nie był on w stanie sięgać po mocniejsze drinki, a to ze względu na to, że znajdował się on wtedy w szpitalach lub był w trakcie rehabilitacji, jak chociażby w powieści "Operacja Piorun".

Naukowcy zauważyli też, że z biegiem lat Bond pił coraz mniej, ale pod koniec swojej kariery znów zwiększył spożycie. Co ciekawe, ten schemat jest taki sam jak u osób borykających się z problemami wątroby.

Eksperci nie mają wątpliwości, że Bond mógłby równie dobrze zginąć od ilości wlewanego w siebie alkoholu, a nie od obrażeń odniesionych w spektakularnych walkach wręcz bądź strzelaninach. Na całe szczęście mamy do czynienia z fikcją i przygodami Jamesa w różnych zakątkach globu, a nie szpitali, będziemy cieszyć się jeszcze przez długie lata.

Życie prawdziwego Bonda wcale nie wyglądałoby tak różowo...
Życie prawdziwego Bonda wcale nie wyglądałoby tak różowo...East News
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas