Samolot Żwirki i Wigury znaleziony na... strychu

Fragmenty samolotu RWD-6, w którym zginęli w katastrofie w 1932 roku Franciszek Żwirko i Stanisław Wigura, trafiły do izby pamięci lotników w Cierlicku stworzonej przez Polaków z Zaolzia. Przez blisko 80 lat były ukryte na strychu domu Józefa Kiszy z Kocobędza.

w
wINTERIA.PL/materiały prasowe
 Wręga - niedawno odkryty fragment samolotu RWD-6, w którym zginęli w katastrofie w 1932 r. Franciszek Żwirko i Stanisław Wigura
Wręga - niedawno odkryty fragment samolotu RWD-6, w którym zginęli w katastrofie w 1932 r. Franciszek Żwirko i Stanisław WiguraAndrzej GrygielPAP

Ranno 11 września 1932 roku z Krakowa wystartował samolot RWD-6. Za sterami zasiadł por. pil. Franciszek Żwirko, dowódca eskadry szkolnej Centrum Wyszkolenia Oficerów Lotnictwa w Dęblinie. Obok niego siedział mechanik - inż. Stanisław Wigura, jeden z konstruktorów samolotu.

Obaj kilkanaście dni wcześniej, 28 sierpnia, triumfowali na największej imprezie lotniczej świata - Międzynarodowych Zawodach Samolotów Turystycznych Challenge 1932 w Berlinie. Tam na polskim RWD-6, po próbie technicznej, sprawdzianie szybkości oraz locie okrężnym przez Europę przez ponad 7360 km pokonali uchodzące za faworytów niemieckie załogi w nowoczesnych samolotach Heinkel He-64 i Klemm Kl-32.

Wcześniej w 1929 r. samolotem RWD-2 Żwirko i Wigura oblecieli Europę dookoła.

Tym razem lecieli na meeting lotniczy do Pragi. Po około dwóch godzinach lotu dopadła ich burza nad czeskim Cierlickiem.

"Po godzinie 8 rano dał się zauważyć nad naszą okolicą samolot, zdążający w kierunku zachodnim. Wskutek nie dającego się niczem uspokoić gwałtownego wiatru, zmuszony był zawrócić, decydując się prawdopodobnie na powrót do Polski, gdyż dalszy lot był niemożliwy" - czytamy w "Księdze Pamiątkowej Górnego Cierlicka". Dalej napisano: "Los chciał, że samolot ten, zbudowany do zawodów a więc lekki, doznał wskutek panującej wichury silnego uszkodzenia (złamało się skrzydło) i runął w lasku p. Michla na Kościelcu w Cierlicku Dolnem na ziemię, łamiąc silne świerki".

Żwirko i Wigura przed samolotem RWD-6
Żwirko i Wigura przed samolotem RWD-6Polska Zbrojna

Cenna pamiątka

- Nie mamy wątpliwości, że dwa fragmenty, które otrzymaliśmy są autentyczne. Po konsultacji m.in. z przedstawicielami Muzeum Sił Powietrznych w Dęblinie, potwierdziliśmy, że tworzyły one wręgę, znajdującą się przy silniku RWD-6 - powiedział prezes cierlickiego koła Polskiego Związku Kulturalno-Oświatowego Tadeusz Smugała. Związek jest największą organizacją zrzeszająca Polaków z Zaolzia.

Części wręgi, które łącznie mają wymiary 40 cm na 40 cm, to największe elementy historycznego samolotu, jakie posiada w tej chwili izba pamięci w Domu Polskim Żwirki i Wigury w Cierlicku.

- Mieliśmy dotychczas tylko kilka niewielkich fragmentów poszycia. Wręga jest największym elementem konstrukcji maszyny, jaki mamy - powiedział Smugała.

Prezes cierlickiego koła PZKO zapowiedział, że wręga będzie eksponowana w izbie pamięci. Oprócz niej zobaczyć tam można m.in. także paszport Żwirki, który został znaleziony na miejscu katastrofy oraz tabliczkę od prezydenta Ignacego Mościckiego, który odwiedził Cierlicko w 1938 r.

Części wręgi znalazł na strychu swego domu Józef Kisza, który mieszka w nieodległej od Cierlicka miejscowości Kocobędz na Zaolziu.

- Ojciec Józefa Kiszy, również Józef, jako małe dziecko pasł krowy u gospodarza. Widział katastrofę na własne oczy. Pobiegł na miejsce ze starszymi chłopcami, którzy z miejsca wypadku zabrali drewnianą, okrągłą część samolotu. Koledzy Józefa wracając bawili się częścią, toczyli ją, aż w końcu złamali na pół i stracili nią zainteresowanie. Wówczas mały Józek zabrał je do domu - relacjonował Smugała słowa Józefa Kiszy, który przyniósł fragmenty RWD-6.

Po wybuchu wojny Kisza obawiał się Niemców. Złamaną wręgę oraz nieco pamiątek rodzinnych, w tym listy, schował nad drzwiami na strychu, i całość zakrył deskami. Później opowiadał synowi, że był świadkiem katastrofy, ale o skrytce nie wspominał. Zmarł 1989 roku.

Latem zeszłego roku syn świadka katastrofy zwrócił uwagę, że znad drzwi na strychu wysuwa się jakiś papier. Odbił deskę i znalazł pamiątki, w tym jedną z części wręgi. Początkowo nie domyślał się co to może być. Miał nawet spalić ją w kominku.

- Po jakimś czasie błysnęło mu w głowie, że to mogą być odłamki z RWD-6, o którym wielokrotnie opowiadał mu ojciec. Teraz przywiózł je do naszej izby pamięci - powiedział prezes Smugała.

INTERIA.PL/materiały prasowe
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas