Uzależnił się od seksu w pracy

Dziennikarz brytyjskiego magazynu dla mężczyzn skarży pracodawcę o... uzależnienie go od pornografii.

Tak, wiemy, jest pierwszy kwietnia, więc nie uwierzycie. Ta wiadomość obiegła jednak agencje prasowe już wczoraj.

Charlie Parker, redaktor brytyjskiego magazynu dla mężczyzn, skarży pracodawcę o to, że w wyniku wykonywania obowiązków służbowych uzależnił się od seksu i pornografii. Chce 100 tysięcy funtów odszkodowania i zwrot kosztów terapii.

- Przed przyjęciem tej pracy nawet za bardzo się nie tym nie interesowałem. Nie należałem do tych maniaków, którzy odróżniają Jennę Jameson od Denise Milani po kształcie ich piersi. Szczerze, to nawet nie wiedziałem o ich istnieniu - opowiada.

Reklama

Jak twierdzi, z biegiem czasu od codziennego narażenia na treści o charakterze erotycznym, uzależnił się od seksu i pornografii. - Nie mogłem się powstrzymać i coraz częściej odwiedzałem strony porno także po pracy. Zacząłem też mieć coraz bardziej wymyślne fantazje - mówi w wywiadzie dla lokalnej gazety.

W trakcie przygotowywania materiału o technikach uwodzenia zapoznał się z kulturą uwodzicieli. - Czytałem Neila Straussa, poznałem skomplikowane techniki programowania neurolingwistycznego. Bardzo szybko uwodzenie kobiet stało się trudne do opanowania i zawładnęło moim życiem - twierdzi.

Według Parkera jego życie zmieniło się nie do poznania. Przypadkowe romanse nie dawały mu satysfakcji. Płacił abonamenty coraz większej liczby serwisów erotycznych, zaczął też korzystać z usług prostytutek. Pensja przestała mu wystarczać i bardzo szybko popadł w długi. Obecnie ma kilkadziesiąt tysięcy funtów do spłacenia a wierzyciele pukają do drzwi!

- To pierwszy taki przypadek i nie wiemy, jak go potraktować. Musimy najpierw sprawdzić, czy opowieść Parkera ma pokrycie w rzeczywistości i czy faktycznie stało sie tak ze względu na wykonywaną prze niego pracę - tłumaczy sędzia Rosa Lynn.

- Dopiero dzięki nawróceniu przejrzałem na oczy - tłumaczy. Jak mówi, odkąd uczęszcza na spotkania grupy oazowej, odczuł poprawę, choć nikt nie zwróci mu tych kilku lat życia, które stracił.

Jego były pracodawca powstrzymał się na razie od komentarzy.

ML

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy