​Wjechał w słonia, skończyło się tragicznie

Nierozważny kierowca z Tajlandii zginął w nader pechowy sposób. Lekceważąc znaki ostrzegające wjechał przez przypadek w słonia. Ten odpłacił mu się taranując samochód i miażdżąc nieszczęśnika.

Kierowca z całą pewnością nie dostosował prędkości do warunków na drodze
Kierowca z całą pewnością nie dostosował prędkości do warunków na drodze123RF/PICSEL

Kierowca podróżował wąskimi drogami w pobliżu Parku Narodowego Khao Yai, w północno-wschodniej Tajlandii. Wszyscy wiedzą, że w tej części kraju, szczególnie w okolicach Parku dzikie zwierzęta często pojawiają się na drogach.

Jakby tego było mało - po drodze rozstawione są znaki ostrzegające przed ewentualnym spotkaniem ze zwierzęciem.

Rzecznik policji, Kemchat Paedkaew, powiedział, że mężczyzna najwyraźniej zignorował ostrzeżenia i znaki mówiący, aby zwolnić. Z pełną prędkością wjechał w idącego słonia uderzając go w nogi.

Rozjuszone zwierzę zaczęło biegać w kółko. Słonie indyjskie ważą do 5 ton. Pojazd nie miał szans - został zgnieciony, a kierowca zginął.

Paedkaew powiedział w rozmowie z mediami, że wypadki z udziałem słoni, które kończą się śmiercią człowieka zdarzają się w tym regionie średnio dwa razy do roku.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas