Zombie nie ma. Niewolnicy są

Legendy o krwiożerczych zombie krążą od setek lat. Niedawno okazało się, że w opowieściach tych może być ziarnko prawdy - związane z nielegalnym niewolnictwem.

Czy zombie to fikcja? Niech za odpowiedź posłuży tu zdarzenie, do którego doszło w RPA. W marcu 2009 r. we wsi Hluleka leżącej w pobliżu miasta Mqanduli w regionie Transkei pojawił się Nkosinathi Ntsente.

Powrót zombie

Jego tożsamość potwierdziła matka, Mabhikani Ntsente i wuj, Washington Qalingoma. Ntsente, taksówkarz z zawodu, w styczniu 2001 r. został zastrzelony przez bandytów. Pochowano go na cmentarzu w Hluleka, a w pogrzebie uczestniczyła cała wieś. Wobec tego mieszkańcy wsi uznali Nkosinathi Ntsente za zombie.

Czarownice karmią krwią

Przyczyniły się do tego również opowieści Ntsente, który twierdził, że jego ciało wydobyły z grobu czarownice, po czym napoiły go krwią i zamieniły w zombie. Gdy po latach czar przestał działać, Ntsente wrócił do domu. Zombie z RPA, to bardzo spokojny człowiek. Co innego zombie z filmów. Takiego zombie interesuje tylko jedno, dopaść żywego człowieka i zjeść jego mózg. Zabity w tak drastyczny sposób człowiek także staje się zombie i rusza na łowy. Tyle oczywiście mówią legendy. Filmowe zombie mnożą się w postępie geometrycznym, jak wirusy najbardziej śmiercionośnych chorób.

Zombie nas zgładzą

I to właśnie zwróciło uwagę zespołu kanadyjskich naukowców z University of Ottawa oraz Carleton University. Według ustaleń tych badaczy, gdyby doszło do inwazji zombie, to ludzkość stanęłaby na krawędzi zagłady. Zespół kanadyjskich epidemiologów pracując nad symulacjami epidemii rozmaitych groźnych chorób, w tym jeszcze nie znanych naukowcom, wziął pod uwagę także pozornie fikcyjny scenariusz, w którym hordy zombie prowadzą zmasowany atak na żywych ludzi. Wyniki analiz nie są optymistyczne.

Działa na żywe trupy

Uczeni założyli, że tak, jak w legendach, a za nimi w książkach, filmach i grach komputerowych, człowiek ugryziony przez zombie wkrótce także w zombie się zamienia. I choć zombie poruszają się niezdarnie, to symulacje komputerowe wykazały, że żywi ludzie szybko staliby się mniejszością. Jedynym rozwiązaniem okazała się szybka reakcja władz i brutalny atak wojska. Naukowcy nie mają wątpliwości, że tylko natychmiastowe fizyczne zniszczenie każdego zombie może uratować ludzkość przed zagładą.

Po 18 latach ożył

Zombie łączone są z voodoo, a współcześnie voodoo łączy się głównie z Haiti. To tam odnotowano najbardziej znany i najszerzej opisany przypadek przemiany człowieka w zombie, niejakiego Clairviusa Narcisse. Narcisse zmarł wiosną 1962 r. w szpitalu na nieustaloną przez lekarzy chorobę. Pochowano go na cmentarzu rodzinnej wsi L'Estere, jednak w 1980 r. Narcisse pojawił się żywy w L'Estere. Nie potrafił wyjaśnić, co działo się z nim przez 18 lat. Jego tożsamość potwierdziła siostra i wielu mieszkańców wsi. Wniosek był tylko jeden. To bokor, mroczny kapłan voodoo przemienił Clairviusa w zombie. Powszechności voodoo na Haiti opisuje w swej opublikowanej w lutym 2011 r. relacji z tego kraju Igor Kipman, ambasador Brazylii w Haiti.

Okradają z organów

Według tego dyplomaty, gdy doszło do załamania haitańskiej władzy po straszliwym trzęsieniu ziemi w 2010 r., skutki praktykowania voodoo stały się szczególnie widoczne.

- Brazylijscy żołnierze z korpusu sił pokojowych ONZ wielokrotnie widzieli porzucone na ulicach Port-au-Prince zmasakrowane ludzkie ciała, przy których leżały symbole voodoo - wspomina ambasador Kipman. - Zaprzyjaźnieni Haitańczycy wyjaśniali żołnierzom, że to skutki praktyk bokorów, kapłanów voodoo uprawiających czarna magię i wykorzystujących w rytuałach ludzkie serca, oczy i dłonie. Najbardziej znaną na świecie złoczynną praktyką voodoo jest właśnie przemiana ludzi w zombie.

Reklama

Legenda? Nie do końca

Badania antropologów dowiodły, że tworzenie tak zwanych żywych trupów nie jest tylko legendą. Faktycznie niektórzy bokorzy próbują zawładnąć wolą wybranych osób i w tym celu podają im tetrodotoksynę, truciznę pozyskiwaną z gatunku ryb żyjących w haitańskich wodach. Praktyki te rozpoczęły się przed stuleciami, jeszcze w Afryce, gdzie do dziś są odprawiane. Tam przemianą w zombie karano ludzi za ich przewiny wobec współplemieńców. Jeszcze mroczniejszą kartą voodoo zapisaną przez bokorów było tworzenie zastępów zombie z własnych krajanów, aby ich później sprzedać w niewolę.

Ludzie w letargu

Zombie był niewolnikiem idealnym - pozbawionym woli, wykonującym na polecenie proste prace fizyczne. Zombie łączy się z voodoo, a voodoo głównie z Haiti. Trzeba więc tu podkreślić, że Haiti to kraj, w którym voodoo i sprawę zamieniania ludzi w zombie traktuje się poważnie. Dowodzi tego artykuł 246 kodeksu karnego Haiti zakazujący zatruwania ludzi w celu wywołania u nich stanu letargu, czyli przemienienia w zombie. Kanadyjscy uczeni twierdzą, że z filmowymi zombie nie ma żartów. Podobną opinię o twórcach prawdziwych zombie mają haitańscy prawnicy. Pozostaje mieć nadzieję, że prawdziwe zombie nie zaczną zachowywać się jak te filmowe, i że na razie nie grozi ludzkości epidemia żywych trupów.

Tadeusz Oszubski

MWMedia
Dowiedz się więcej na temat: zombi
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy