Anatomia kłamstwa - jak zdemaskować łgarza
Chcesz wiedzieć, kiedy ktoś cię okłamuje? Dowiedz się tego od najwybitniejszych na świecie specjalistów od demaskowania kłamstw i oszustw, którzy pracując w CIA rozgryzali niejednego kłamcę.
Przeczytaj fragment książki "Anatomia kłamstwa" autorstwa agentów CIA: Philipa Houstona, Michaela Floyda, Susan Conicero oraz Dona Tennanta i dowiedz się, jak rozpoznać kłamcę, a przy okazji możesz wziąć udział w konkursie!
***
Dzięki serialowi telewizyjnemu "Magia kłamstwa" [tytuł oryginalny: "Lie to Me"], emitowanemu na kanale Fox od stycznia 2009 do stycznia 2011 roku, ogromna część widowni na całym świecie zapoznała się z problemem wykrywania kłamstwa.
Główny bohater tego serialu, doktor Cal Lightman - po mistrzowsku zagrany przez brytyjskiego aktora Tima Rotha - jest ekspertem w obserwacji i interpretacji mikroekspresji, czyli mimowolnych ruchów twarzy, które przekazują różne emocje. Doktor Lightman jest w stanie wychwycić takie ruchy na twarzach złych facetów i - z dramatycznym zacięciem - ogłaszać, że kłamią.
To, oczywiście, obraz hollywoodzki i z pewnością nie oddaje sprawiedliwości wynikom badań, które przeprowadzono w obszarze mikroekspresji. Te błyskawiczne ruchy twarzy, które mogą oddawać tak różne emocje, jak: strach, gniew, pogarda, wściekłość, wina, wstyd czy obrzydzenie, posiadają nieocenioną wartość, gdy chcemy się przekonać, co dana osoba rzeczywiście myśli, znajdując się w danej sytuacji. Jeśli wydaje się ona pozornie spokojna i opanowana, ale jednocześnie możemy u niej dostrzec mikroekspresje wskazujące na skrywany niepokój, może to być niezwykle przydatna informacja.
Niemniej jednak, gdy chodzi o wykrywanie kłamstwa, osoba posługująca się mikroekspresją powinna pamiętać o dwóch istotnych ograniczeniach. Pierwsze polega na tym, że nie istnieje mikroekspresja charakterystyczna wyłącznie dla kłamstwa. Na przykład mikroekspresja powiązana z niepokojem - w kontekście konkretnego bodźca - może być wskaźnikiem kłamstwa. Jednak gdy traktuje się go w oderwaniu od kontekstu, wiarygodność tego wskaźnika jest raczej niewielka. Dlatego wszelkie wnioski na temat znaczenia danej mikroekpresji opierają się na przypuszczeniach.
Drugie ograniczenie mikroekspresji polega na jej niepraktyczności. By zauważyć ruchy twarzy trwające zaledwie ułamek sekundy, musisz być świetnie wyszkolony i rozwinąć w sobie zdolność niezwykłego skupienia - w przeciwnym razie będzie to dla ciebie narzędzie zupełnie niepraktyczne i nie zastosujesz go w typowej, dziejącej się w czasie rzeczywistym konfrontacji. Tak więc charakterystyczny dla doktora Lightmana sposób - polegający na wpatrywaniu się w czyjąś twarz i określaniu na tej podstawie, czy dana osoba kłamie - sprawdza się w serialu, ale w rzeczywistości należy go sobie odpuścić.
Mikroekspresje, które powszechnie są postrzegane jako wiarygodne wskaźniki kłamstwa, według nas - a opieramy tę opinię na doświadczeniu - w sytuacjach rzeczywistych są zwykle niewiarygodne. Poniżej przedstawiamy inne zachowania, a ich obserwację radzimy przeprowadzać z niezwykłą ostrożnością. Wrzucamy je do jednej wspólnej kategorii, którą należałoby opisać jako "behawioralne sygnały ostrzegawcze".
KONTAKT WZROKOWY
Jednak my doradzamy, by nie brać tego za pewnik. Owszem, unikanie kontaktu wzrokowego może być - w zależności od tego, w jakiej poruszamy się kulturze - zachowaniem niewłaściwym. Jednak zdajmy sobie sprawę z tego, że od niewłaściwego zachowania do kłamstwa jest daleka droga.
Powiedzmy, że rozmawiamy z kimś i ten ktoś - nagle, w krytycznym momencie - zrywa kontakt wzrokowy, zaczyna zerkać na boki lub patrzy w dół. Jaki powinniśmy wyprowadzić z tego wniosek? Czy może chodzić o zakłopotanie? Czy stanowi to odbicie poczucia wzmożonego niepokoju? Czy jest to problem związany z brakiem zaufania do siebie lub niską samooceną? A może jest to spowodowane brakiem przystosowania do złożonych relacji społecznych lub poczuciem dyskomfortu w nich? Czy ta osoba nie patrzy na ciebie, bo ma zamiar cię okłamać?
Tak naprawdę w grę może wchodzić każda z tych rzeczy, ponieważ utrzymywanie kontaktu wzrokowego jest zachowaniem bardzo indywidualnym. Nie da się go odczytywać w sposób uniwersalny, a co więcej, jest ono inaczej traktowane w różnych kulturach - i to nie tylko w różnych krajach, ale nawet w poszczególnych regionach tego samego państwa.
Poza tym przez jak długi czas rzeczywiście spoglądamy w oczy drugiego człowieka? Zastanów się, co oznacza przedłużony kontakt wzrokowy pomiędzy dwojgiem ludzi, czego jest on znakiem: stanowi wiadomość wysyłaną zazwyczaj w sytuacji intymnej lub wtedy, gdy rzuca się komuś wyzwanie - a są to dwie zupełnie różne sytuacje. W ten sposób dokładnie to samo zachowanie może przekazywać dwie przeciwne wiadomości. Gdy próbujemy interpretować znaczenie kontaktu wzrokowego, musimy być niezwykle ostrożni.
ZAMKNIĘTA POSTAWA
Ponieważ nie wiesz tego na pewno, nie możesz polegać na takiej ocenie, nie możesz na jej podstawie podejmować żadnych decyzji. Nie możesz danemu zachowaniu przypisywać konkretnego znaczenia, jeśli nie wiesz, czym jest ono spowodowane.
OGÓLNE NAPIĘCIE NERWOWE
Czy dana kobieta denerwuje się dlatego, że kłamie; dlatego, że to ona popełniła czyn karalny? Czy odczuwa napięcie dlatego, że nigdy przedtem nie była przesłuchiwana przez policję? A może uważa, że jej przesłuchanie jest kwestią drugorzędną, ponieważ sama ma pewne podejrzenia co do konkretnej osoby? A może cierpi na jakąś dolegliwość, która sprawia, że wygląda na zdenerwowaną? Może jest nerwowa z natury? Kto może to wiedzieć?
ODPOWIEDZI WYPRZEDZAJĄCE
Osoba prawdomówna umiera z niecierpliwości, by móc przedstawić fakty świadczące o tym, że nie zrobiła nic złego. Nie zastanawia się, czy udziela odpowiedzi wyprzedzającej. Fakty stoją po jej stronie i chce cię poinformować o tym tak szybko, jak to tylko możliwe. Zaś kłamca, przeciwnie, znajduje się w skrajnie niewygodnej pozycji i musi sobie poradzić z faktami, które przemawiają przeciwko niemu. Dostraja swój umysł do zamiaru wypowiedzenia kłamstwa i chce jak najszybciej je wyrzucić, mieć to już za sobą.
RUMIEŃCE I TIKI
Udowodniono, że zachowania tego rodzaju nie są tak jednoznaczne, jak te, o których mówimy w związku z naszym modelem.
ZACIŚNIĘTE PIĘŚCI
Gdy nie pojawia się ono jako bezpośrednia natychmiastowa odpowiedź na bodziec, możesz tylko zgadywać, jakie jest jego znaczenie. Owszem, może być ono wyraźną oznaką, że dana osoba jest przestraszona, ale w żaden sposób nie dowiesz się, czym spowodowany jest ów strach. Czy ten facet boi się, ponieważ odczuwa lęk przed osobami reprezentującymi władzę? Może boi się, że nikt mu nie uwierzy? A może dlatego, że kłamie? Jest to równie niepewne, jak wynik rzutu kośćmi.
TWORZENIE PUNKTÓW ODNIESIENIA
To podejście jest rozsądne jako że my - ludzie - uwielbiamy porównywać różne rzeczy. To właśnie dlatego kochamy analogię, pomaga nam ona znaleźć sens w bardzo skomplikowanych problemach i czyni nasze życie łatwiejszym.
Ale gdy zaczynamy tworzyć punkty odniesienia, stajemy wobec kilku problemów. Po pierwsze, błędem logicznym jest twierdzenie, że zawsze, gdy dana osoba robi coś inaczej niż zwykle, należy to traktować jako wskaźnik kłamstwa. Nie jest to mechanizm, który działa niezawodnie, ponieważ istoty ludzkie są zbyt skomplikowane. Ocean emocji i zachowań, w którym nurza się każda z nich, jest zdecydowanie zbyt rozległy, by tego rodzaju porównania mogły nam powiedzieć coś, co byłoby w pełni znaczące.
Po drugie, faktem jest, że ludzie są wystarczająco bystrzy, by pogrywać z systemem punktów odniesienia. Nie jest to szczególnie trudne. Podpalacz, który spalił szkołę, wie, że zostaną mu zadane pewne trudne pytania, więc jest przygotowany na udzielanie takich odpowiedzi, które dadzą mu nadzieję, że - przynajmniej przez jakiś czas - uniknie przykrych konsekwencji swoich działań. Gdy zada się mu pytanie kontrolne typu: "Kiedy się urodziłeś?", on może już wcześniej zaplanować, że powtórzy je lub udzieli odpowiedzi niebędącej odpowiedzią na to pytanie. Zrobi tak, ponieważ wie, że w ten sam sposób będzie mógł kupić sobie trochę czasu, gdy zostanie mu zadane naprawdę trudne pytanie.
Poza tym (to już bardziej skomplikowane działanie) nie będzie czekał na moment, gdy zadasz mu pytanie: "Czy to ty podpaliłeś szkołę?", by dopiero wtedy zacząć cię przekonywać o swojej niewinności. Gdy zapytasz go, czym się zajmuje w życiu zawodowym, może uraczyć cię długą opowieścią o tym, co robi i dlaczego jest to bardzo ważne zajęcie. Każde słowo, które wtedy wypowie, może być prawdą, jednak jego celem będzie przekonanie cię, że jest skłonny do współpracy, że pragnie tylko ci pomóc i że nie obawia się tego, co może wypłynąć w tej sytuacji.
I wtedy, gdy pojawi się pytanie: "Czy to zrobiłeś?", osoba ta zaprezentuje ci całą serię zdań przekonujących: "Płacę podatki, które idą na budowę naszych szkół", "Mam przyjaciół, których dzieci chodzą do tej szkoły", "Jestem szanowanym członkiem lokalnej społeczności". Dojdziesz wówczas do wniosku, że ten facet po prostu z taką manierą odpowiada na pytania. I w ten sposób zostaniesz pokonany.
Istnieje jeszcze jeden aspekt tworzenia punktu odniesienia, który może ci przysporzyć sporych kłopotów. Posiadamy pewne podstawowe przekonania co do tego, jak ludzie z danej grupy wiekowej czy społecznej działają w konkretnych sytuacjach - przekonania te traktujemy jako punkt odniesienia.
Jeśli osoba z określonej grupy działa w sposób znacznie odbiegający od tego, co uznajemy za normę traktowaną jako punkt odniesienia, wtedy odczytujemy to jako sygnał ostrzegawczy i zaczynamy myśleć, że ta osoba kłamie. Jest to jednak bardzo niebezpieczne myślenie. Kłamstwo nie jest sportem drużynowym - to coś bardzo indywidualnego. Zarówno kłamcy, jak i ludzie prawdomówni, mogą prezentować zachowania, które zupełnie nie wpasowują się w oczekiwaną normę.
Przyjrzyjmy się przykładowi stanowiącemu doskonałą ilustrację do tego, o czym mówimy. Siedemnastoletnia dziewczyna, biorąca udział w Police Explorers - państwowym programie, którego celem jest zachęcanie młodzieży do angażowania się w działania na rzecz służby publicznej i pomoc przy operacjach policyjnych - wspomniała pracownicy lokalnego oddziału policji, że miała stosunek seksualny z jednym z oficerów miejscowych służb.
Nie wiedziała, że owa pracownica spotykała się akurat z tym oficerem. Nic więc dziwnego, że kobieta - wściekła do granic możliwości - natychmiast zgłosiła ów incydent swojemu szefowi. Oskarżony oficer, powszechnie lubiany i szanowany przez swych kolegów ze służby, zdecydowanie zaprzeczył, jakoby taki incydent miał mieć miejsce, zaś wszyscy wokoło - od szefa policji po ojca dziewczyny - sądzili, że siedemnastolatka wymyśliła całą tę historię.
Przesłuchanie nastolatki tylko utwierdziło ich w tym podejrzeniu, ponieważ dziewczyna nie okazywała żadnych oznak wstrząsu czy zawstydzenia. Nie odczuwała wstydu ani innego rodzaju emocjonalnego dyskomfortu, który - według śledczych - powinien charakteryzować każdą nastolatkę w jej sytuacji, więc policjanci od razu uznali, że dziewczyna kłamie. Tak było aż do momentu, gdy w sprawę - pomimo tego, że uznawano ją za rozwiązaną - zaangażował się Michael [jeden z autorów książki - red.]. Po przesłuchaniu dziewczyny uznał, że siedemnastolatka mówiła prawdę. Gdy więc w następnej kolejności zabrał się za przesłuchanie oficera, chciał uzyskać jego wyznanie winy. Wystarczyło tylko jedno przesłuchanie, by oficer potwierdził, że naprawdę miał kontakt seksualny z dziewczyną.
***
Fragment książki "Anatomia kłamstwa". Philip Houston, Michael Floyd, Susan Carnicero, Don Tennant. Wydawnictwo SQN. Premiera: 18 lutego 2015.