"Człowiek psów": pięć lat, 400 ocalonych zwierząt

​Edgardo “Perros" Zuñiga od pięciu lat podróżuje na rowerze po Meksyku pomagając porzuconym, chorym i rannym psom. Przez ten czas uratował już ponad 400 zwierząt.

W 2013 postawił sobie jeden cel: pomóc tylu psom, ilu się da
W 2013 postawił sobie jeden cel: pomóc tylu psom, ilu się daYouTube

W Meksyku na nazywają go "El hombre de los perros" czyli "Człowiek psów" albo po prostu "Perros". Kiedy opuszczał swoje rodzinne miasto Jalisco w 2013, 48-letni Zuñiga postanowił, że spróbuje uratować tak dużo psów, jak tylko da radę. Przebył dotychczas drogę przez 14 meksykańskich stanów i pomógł czterem setkom czworonogów.

Psi anioł stróż stara się pomóc każdemu bezdomnemu psu, którego napotka na swojej drodze. Zdrowe zawozi od razu do schronisk, chore leczy na własną rękę i również szuka dla nich adopcji - w ośrodkach lub w rękach pojedynczych ludzi. Jeśli nie znajdzie dla nich schronienia robi wszystko, co w jego mocy, aby poprawić ich stan, zanim odjedzie w dalszą podróż. 

"Człowiek psów" przemieszcza się na trójkołowym rowerze wożąc ze sobą tyle zapasów, ile uda mu się zapakować. Są to głównie leki i jedzenie. Co jakiś czas łapie dorywcze prace, żeby na nie zarobić. Korzysta także z pomocy innych ludzi, choć sam nigdy o nic nie prosił. Dwa lata temu zyskał sławę dzięki filmikowi, który pojawił się w internecie.

Kilka zwierząt jeździ z nim na stałe - mówi, że to jego "ekipa ratunkowa", dzięki której łatwiej o zaufanie innych psów.

"Perros" podróżuje na rowerze z grupą najbardziej lojalnych psów
"Perros" podróżuje na rowerze z grupą najbardziej lojalnych psówdomena publiczna

Edgardo sam nadał sobie przydomek "Perros" (hiszp. "Psy"), żeby podkreślić swoje oddanie sprawie i zakomunikować innym, czym się zajmuje. - Ludzie bardzo chętnie pomagają dzieciom - opowiada w wywiadach. - Dużo mówi się także o tym, żeby ratować zagrożone gatunki zwierząt. Ja postanowiłem wyruszyć na pomoc psom. Większość z nas o nich zapomina, a one także tego potrzebują. Kiedy nie mam już jedzenia ani leków, staram się chociaż znaleźć im dach nad głową.

- To taka moja misja, żeby obudzić w ludziach świadomość. Robię to z miłości, nie z litości. Psy są bardzo lojalne i okazują duże przywiązanie. Chcę dać im coś w zamian, czuję, że im się to należy. Nigdy nie jest za późno, żeby zrobić coś dobrego, niezależnie od tego, ile błędów popełniło się w przeszłości.  - dodaje Zuñiga.

/rk

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas