Czytanie jest męskie: Republika Piratów
Barwne pirackie legendy lata temu na dobre zadomowiły się w kulturze masowej. Ile w historii piratów, jaką znamy, jest prawdy, a ile fikcji? Odpowiedzi na to pytanie udzielił Colin Woodard, autor "Republiki Piratów". Książka, nakładem Wydawnictwa SQN, trafi na rynek 24 września.
Na początku XVIII wieku było wiele zawodów, którymi warto było się zająć. Jednym z nich z pewnością nie był zawód marynarza. Po brytyjskich miastach portowych chodziły bojówki, siłą wcielające "ochotników" na pokład, dowódcami okrętów często byli sadyści skłonni w najlepszym razie wychłostać i gorzej karmić słabszego załoganta, w najgorszym zaś zostawić go gdzieś na pastwę losu lub wyekspediować za burtę.
O pomstę do nieba wołał też podział zysków. Oszustwa były na porządku dziennym, a o godziwych zarobkach za morderczy, wielomiesięczny wysiłek wielu marynarzy mogło jedynie pomarzyć.
Tyle tytułem wstępu. O tyle istotnego, że ukazuje grunt, na jakim powstali i urośli w siłę piraci - z jednej strony bezwzględni grabieżcy, z drugiej wyznawcy demokracji, równości i sprawiedliwości. To bowiem na statkach pirackich niewolnicy byli ludźmi wolnymi, czarni żyli na takich samych warunkach jak biali, podział złupionych skarbów był uczciwy, a przywódców wybierano i obalano na drodze głosowania.
Tak piracką działalność wyłożył jednemu z zatrzymanych kapitanów legendarny Sam Bellamy:
- Niech was wszystkich szlag! Banda chytrych łajdaków. I wy (kapitanowie i marynarze), którymi się wysługują, idioci o płochliwych sercach! Szkalują nas, szubrawcy, choć jest (pomiędzy nami) taka oto różnica: oni okradają biednych pod osłoną prawa... a my łupimy bogatych, za oręż mając jedynie naszą odwagę.
Colin Woodard, pochodzący z Maine pisarz i dziennikarz, opierając się na biografiach Czarnobrodego, Sama Bellamy’ego i Charlesa Vane’a, a także na dokumentach, starych księgach i licznych archiwach odtworzył historię piratów, samozwańczej republiki, która w krótkim, lecz burzliwym, okresie świetności, potrafiła zatrząść fundamentami brytyjskiego i hiszpańskiego imperium.
Piraci, rzecz jasna, ministrantami nie byli. Kradli, pili, wdawali się w bójki i terroryzowali portowe miasteczka, do których zawinęli. Swoją postawą dawali jednak nadzieję na wolność, a przy tym przeżywali niezwykłe przygody, epickie bitwy, dalekie podróże i zuchwałe abordaże.
Nic dziwnego, że barwne legendy o ich dziejach na dobre weszły do kultury masowej, czego dowodem chociażby ogromny sukces kasowy filmowej serii przygód Jacka Sparrowa, czy wcześniejsze przeboje kinowe jak "Piraci" Romana Polańskiego czy "Karmazynowy pirat". Colin Woodard w "Republice Piratów" pokazuje prawdziwe oblicze piratów i ich historię, ciekawie kreśląc przy tym obraz XVIII stosunków międzynarodowych, gospodarczych i międzyludzkich.
Interesująca lekcja historii, chociaż jak na lekcję przystało, nie zawsze jest równie porywająca, co zainspirowane nią hollywoodzkie ekranizacje.
***
Czytanie jest męskie to stały cykl serwisu FACET. Pojawią się w nim wybrane książki, które warto przeczytać. Będą kryminały, thrillery, horrory, będzie też literatura faktu, biografie i lżejsze klimaty. Czasem, jak przystało na prawdziwego faceta, nawet się wzruszymy.
Wpadła ci w ręce ciekawa książka i chcesz ją polecić? Napisz do mnie (dariusz.jaron@firma.interia.pl) albo tweetnij (https://twitter.com/DarekJaron).
Darek Jaroń