Dzikie Chiny z Rayem Mearsem: Przyrody nie obchodzi geopolityka

Ray Mears jest brytyjskim podróżnikiem i działaczem na rzecz ochrony przyrody, który zjeździł właściwie całą kulę ziemską. Celem jego ostatniej wyprawy były Chiny, w których toczy się walka nie tylko o przetrwanie pand. W podróży towarzyszyły mu kamery, czego efektem jest serial dokumentalny "Dzikie Chiny z Rayem Mearsem".

Ray Mears - entuzjasta przyrody, podróżnik i gospodarz programu "Dzikie Chiny z Rayem Mearsem"
Ray Mears - entuzjasta przyrody, podróżnik i gospodarz programu "Dzikie Chiny z Rayem Mearsem"materiały prasowe

Masz na swoim koncie kilkanaście produkcji telewizyjnych. Dlaczego tym razem zdecydowałeś się pojechać do Chin i nakręcić program "Dzikie Chiny z Rayem Mearsem", który polscy widzowie mogą oglądać na Polsat Viasat Nature?

- Wystarczy spojrzeć na mapę świata, aby przekonać się, jak wielkie są Chiny, a tereny wiejskie odgrywają bardzo ważną rolę w ochronie przyrody i kwestiach środowiskowych. Zależało mi więc na tym, aby pojechać i znaleźć tam miejsca, zwierzęta i krainy, które mi się spodobają. Na Zachodzie myślimy, że w Chinach tematyka ochrony przyrody jest obecna od zawsze. Chińskie parki narodowe wydają się być bardzo stare, ale tak naprawdę, jeśli zagłębić się w ich historię, to jest to tak naprawdę nowa koncepcja dla całej ludzkości. Myślę, że wszyscy jesteśmy zgodni co do tego, że tematyka zachowania środowiska naturalnego będzie jednym z najważniejszych problemów w przyszłości.

- Teraz mamy możliwość pojechać i przyjrzeć się temu, co robią Chiny i docenić ich działania. Mam nadzieję, że będziemy wspierać ten proces. Kiedy spojrzymy na ogromną skalę Chin, zauważymy, że wiele gatunków nie zwraca uwagi na granice geopolityczne. Wspieranie chińskich działań w dziedzinie zachowania środowiska i ochrony przyrody jest niezwykle ważne.

W jednym z odcinków programu jesz śniadanie z pandami. Jakie to uczucie spotkać te wyjątkowe zwierzęta, które są symbolem walki o zagrożone gatunki?

- To bardzo interesujące doświadczenie. Po pierwsze byłem pod wrażeniem wiedzy, jaką posiadają Chińczycy na temat pand i jak bardzo są świadomi ich delikatnej natury oraz zwyczajów żywieniowych, ponieważ panda jest pod tym względem niezwykle wybredna. Chińczycy angażują się również w pomoc innym krajom, w których te zwierzęta przebywają tymczasowo w ogrodach zoologicznych. Doradzają i dzielą się swoją wiedzą, ale są także dość krytyczni wobec tych, którzy nie posłuchali ich wskazówek i przez to stracili pandy.

"Ochrona gatunku nigdy się nie kończy. Ale skoro pojawiła się nadzieja dla pandy, to jest też nadzieja dla innych gatunków"
"Ochrona gatunku nigdy się nie kończy. Ale skoro pojawiła się nadzieja dla pandy, to jest też nadzieja dla innych gatunków"materiały prasowe

- Takie sytuacje dodatkowo wzmacniają ich oddanie ochronie gatunku. Same pandy to wspaniałe i piękne stworzenia. Zwłaszcza młode, bardzo lubiące wszelkie psoty. A opiekunowie, u których byliśmy, mieli z nimi bardzo dobre relacje. Pandy odwzajemniały się im życzliwością i baraszkowały ze sobą. Patrzenie na to sprawiało mi wielką radość. Ale co ciekawe, większość odwiedzających centrum działające przy rezerwacie to Chińczycy. Zachwycali się i ekscytowali zwierzętami. To bardzo ważne, ponieważ cały system ochrony pandy wielkiej został zbudowany na działaniach zwykłych ludzi zatroskanych losem tych pięknych zwierząt. Mogłem odwiedzić też sam rezerwat, który nie jest dostępny dla zwiedzających.

- Wejście tam jest całkowicie zabronione mocą najsurowszych praw, które są egzekwowane, a ludzie nie kwestionują prawa w Chinach. Zobaczyłem teren, na którym żyją dzikie pandy w ich naturalnym środowisku, a same zwierzęta mogłem zobaczyć na nagraniach z kamer. Dostrzegłem wtedy, jak bardzo są mobilne, ponieważ kiedy obserwujemy je w zamknięciu, nie mają swobody poruszania się w sposób, w jaki robią to na wolności. Ze względu na swoją symbolikę, pandy to najbardziej znane zwierzęta na świecie, przedstawiciele wszystkich zagrożonych gatunków na ziemi. Ostatnio Chińczycy ogłosili, że nie grozi im już wyginięcie, mimo to oczywiście nadal pozostaje bardzo dużo pracy, bo ochrona gatunku nigdy się nie kończy. Ale skoro pojawiła się nadzieja dla pandy, to jest też nadzieja dla innych gatunków.

Zwiedziłeś praktycznie cały świat. Czy były miejsca, do których chciałbyś wrócić?

- Jest wiele takich miejsc. Szczególnie kocham Australię, Kanadę i Afrykę. Uwielbiam te części świata i spędziłem tam wiele czasu. Marzę o podróży na Bliski Wschód. Chciałbym zobaczyć, jak wygląda praca na rzecz ochrony różnych zagrożonych zwierząt w krajach arabskich. Domyślam się, że podejmowane są tam ważne wysiłki, o których prawie nic nie słychać.

Często zapominamy, że Chiny poza gigantycznymi metropoliami, to także wspaniała, dzika przyroda
Często zapominamy, że Chiny poza gigantycznymi metropoliami, to także wspaniała, dzika przyrodamateriały prasowe

Czy podczas wypraw zdarzyły Ci się jakieś niebezpieczne sytuacje? Jeśli tak, opowiedz nam o nich.

- Bywam w miejscach, w których żyją dzikie zwierzęta. Mogą one w pewnych okolicznościach stanowić zagrożenie dla zdrowia i życia. Z reguły mówi nam się i pokazuje w mediach niebezpieczne dzikie zwierzęta, ale z mojej perspektywy i przez pryzmat mojego doświadczenia mogę stwierdzić, że to ludzie są o wiele bardziej niebezpieczni. Jest jednak kilka zwierząt, wokół których trzeba być bardzo ostrożnym, np. niedźwiedź polarny, który może patrzeć na człowieka jak na kanapkę.

- Inny przykład to krokodyl słonowodny, niesamowicie niebezpieczny, skradający się myśliwy. Potrafi się niesamowicie kamuflować i niepostrzeżenie podkrada się do ofiary. Zarówno niedźwiedź polarny, jak i krokodyl to łowcy, którzy próbowali mnie upolować. Na szczęście wciąż jestem tutaj, aby o tym opowiedzieć. Mój spryt utrzymał mnie przy życiu. Sekretem jest bardzo szybka reakcja - w momencie, gdy zorientujesz się, że coś jest nie tak, musisz działać i ustawić się w bezpieczniejszej pozycji.

Z twojej fascynacji naturą i sztuką przetrwania wywodzi się filozofia bushcraft. Czym jest i jakie są jej główne założenia?

- Kiedy byłem dzieckiem, zacząłem tropić lisy i chciałem zostać na noc w lesie, ale nie miałem sprzętu kempingowego. Chodziłem w owym czasie do szkoły, w której obowiązkowym przedmiotem było judo. Nasz nauczyciel podczas II wojny światowej walczył w Birmie za linią frontu w dżungli. Powiedziałem mu, że nie mam żadnego sprzętu kempingowego, a chcę rozbić obóz. Odwrócił się do mnie i powiedział, że on na wojnie też nie miał sprzętu i że ja również go nie potrzebuję.

- Wtedy zacząłem się uczyć, jak korzystać z natury, żeby dbać o siebie, żyć jak tubylec, co doprowadziło mnie do zainteresowania botaniką, roślinami, grzybami. A także archeologią i historią. Bushcraft to podstawa i ogromne wsparcie moich podróży po świecie. Ale najważniejszą rzeczą jest to, że uczy nas, jak bardzo jesteśmy zależni od natury i jakie korzyści może nam przynieść, jeśli dobrze się z nią obchodzimy.

"Należy wiedzieć, jak rozpalić ogień, znaleźć schronienie, pożywienie i efektywnie używać narzędzi, które nosimy ze sobą"
"Należy wiedzieć, jak rozpalić ogień, znaleźć schronienie, pożywienie i efektywnie używać narzędzi, które nosimy ze sobą"materiały prasowe

Co zrobić, aby rozpocząć przygodę ze sztuką przetrwania? Jakie są pierwsze kroki?

- Dla mnie survival jest wstępem do bushcraftu. Najpierw trzeba zrozumieć, że zimno zabija. Niedawno w Wielkiej Brytanii wielu ludzi zmarło podczas pływania w wodzie, ponieważ nie docenili niebezpieczeństwa związanego z zimnem. Należy pojąć, że jesteśmy stworzeniami tropikalnymi i że poza tropikami musimy myśleć  Musimy wiedzieć, jak działa hipotermia i jak jej uniknąć. To powinno prowadzić do naturalnego zainteresowania pierwszą pomocą.

- To niezwykle ważny element potrzebny w podróżach w dalekie miejsca. Po poznaniu zasad pierwszej pomocy trzeba nauczyć się korzystania z mapy i kompasu. To właśnie kompas jest kluczem do dziczy. Nie GPS, tylko kompas i mapa. Gdy nauczymy się nawigować, możemy rozpocząć dalekie podróże. A podczas nich należy wiedzieć, jak rozpalić ogień, znaleźć schronienie, pożywienie i efektywnie używać narzędzi, które nosimy ze sobą. Trzeba też nauczyć się, jak sygnalizować, jeśli napotkamy trudności. Jest to więc naturalny proces. Zaczynając od zrozumienia naszej fizjologii, pierwszej pomocy, nauki znajdowania drogi, kończąc na umiejętnościach, jak żyć poza społeczeństwem.

"Bycie częścią natury powinno być normą, a nie wyjątkiem" - Ray Mears
"Bycie częścią natury powinno być normą, a nie wyjątkiem" - Ray Mearsmateriały prasowe

Jakich rad udzieliłbyś rodzicom, aby zachęcić ich dzieci do przebywania na świeżym powietrzu?

- To naprawdę proste. Nie trzeba robić z tego czegoś niezwykłego. Jeśli rodzic nagle zdecyduje, że chce zabrać dzieci na zewnątrz, dzieci staną się podejrzliwe. Zaczną się zastanawiać, dlaczego matka czy ojciec niespodziewanie chcą zabrać je na dwór. Trzeba zacząć po prostu to robić, dawać przykład, aby bycie częścią natury było normą, a nie wyjątkiem.

Ray Mears - brytyjski podróżnik, entuzjasta dzikiej przyrody, specjalista od sztuki przetrwania i filozofii bushcraft. Prezenter telewizyjny - gospodarz serii "Dzikie Chiny z Rayem Mearsem", którą możecie oglądać w każdą niedzielę o 14:30 na kanale Polsat Viasat Nature.

Dzikie Chiny z Rayem Mearsemmateriały prasowe
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas