Od kałacha, po zabawkę. Co można było kupić od "Ruskich"?

W czasach PRL na targowisku można było kupić prawie wszystko, czego brakowało w sklepach: mięso, elektronikę, alkohol, a nawet dolary. Po zmianie ustrojowej bazary stały się ostoją raczkującego polskiego kapitalizmu. W każdym, nawet najmniejszym, mieście było takie targowisko.

targ
targGetty Images/Flash Press Media
Do dziś na miejskich targach można kupić wszystko
Do dziś na miejskich targach można kupić wszystkoGetty Images/Flash Press Media

Z czasem targowiska urosły do rangi najważniejszych miejsc handlu w wielu miastach. Tak na przykład było z targowiskiem na Stadionie X-lecia, z wrocławskim Dworcem Świebodzkim czy targowiskiem przed krakowską Halą Targową.

Dziś większość z nich już nie działa, albo ma wielkie problemy, gdyż muszą się opierać brutalnym prawom rynku. Jednak wspomnienia pozostały.

Słynne stały się opowieści o tym, że można było na placach targowych kupić sprzęt militarny od wycofujących się żołnierzy radzieckich. W większości były to jedynie plotki choć, na przykład w Oleśnicy pod Wrocławiem, na targu można było kupić amunicję pakowaną w reklamówkach.

W Legnicy czerwonoarmiści chcieli sprzedać samochód ciężarowy. A nad Bałtykiem łodzie ratunkowe. Aż do połowy lat dziewięćdziesiątych rosyjscy handlarze byli największą grupą obcokrajowców handlujących na polskich targach. Dziś miejsce wyrobów radzieckich zajęły te "Made in China", a my z rozrzewnieniem wspominamy czasy, gdy z sobotniej wyprawy na targ wracaliśmy z nową latarką ładowaną przez gniazdko, grą elektroniczną (wilk zbierajacy jajka - pamiętacie?), czy zegarkiem używanym przez prawdziwych komandosów w ZSRR!

Kałasznikow

Prace nad słynnym karabinem zaczęły się jeszcze w czasie trwania Drugiej Wojny Światowej. Broń na tak zwany nabój pośredni była prawdziwą sensacją. Kiedy na początku lat 90-tych Rosjanie wycofywali się z Polski karabinek można było kupić za 20 dolarów. Sprzedawcy gratis dorzucali zwykle kilkadziesiąt sztuk amunicji.

Kałasznikow był tłustym kąskiem, ale łatwo dostępnym
Kałasznikow był tłustym kąskiem, ale łatwo dostępnym123RF/PICSEL

Pistolet TT

Podobnie jak kałasznikow, tak pistolet Tokariewa był hitem sprzedażowym na polskich targowiskach. Dobrze poinformowane osoby twierdzą, że można było do kupić wraz z amunicją za 12-15 dolarów.

Słynna TeTetka była hitem na przełomie lat 80-tych i 90-tych
Słynna TeTetka była hitem na przełomie lat 80-tych i 90-tychINTERIA.PL/materiały prasowe

Granat F1

Granaty obronne można było kupić dość łatwo. Jeśli ktoś mieszkał w pobliżu poligonu (jak w podlegnickiej Raszówce), czy jednostki wojskowej, można było się bez problemów zaopatrzyć w zgrabną "cytrynkę".

Granat obronny F1 zwany też "cytrynką"
Granat obronny F1 zwany też "cytrynką"123RF/PICSEL

Lornetki

Wszelkiego rodzaju lornetki, począwszy od wojskowych lornetek obserwacyjnych kątowych 12x60, aż po zwykłe cywilne Baigisha 20x50 stanowiły podstawowy asortyment na polowych łóżkach wszystkich targowisk w Polsce.

Lornetek było dostatek na każdym łóżku polowym
Lornetek było dostatek na każdym łóżku polowym123RF/PICSEL

Noktowizor

Niczym dziwnym też nie był noktowizor, jak na przykład PPN-2, który był montowany na najbardziej popularnych karabinach maszynowych tamtego okresu - Gorjunow oraz PK. Można było go już mieć za 10 dolarów.

Noktowizor typu PPN-2
Noktowizor typu PPN-2INTERIA.PL/materiały prasowe

Wiertarka

Bardzo poręczne, małe urządzenie, które w niejednym domu się przydało. Można powiedzieć, że remonty mieszkań na początku lat 90-tych opierały się na rosyjskich wiertarkach.

Ręczna wiertarka, którą można było często spotkać na małych targowiskach
Ręczna wiertarka, którą można było często spotkać na małych targowiskach123RF/PICSEL

Elektryczne foremki

Prawdziwy hit, dzięki któremu można było zostać mistrzem cukiernictwa. Wystarczyło zrobić masę i można było zostać mistrzem w wyrobie słodkich, nadziewanych orzeszków.

Wystarczyły lektryczne foremki na orzechowe ciastka i wychodziły takie cuda
Wystarczyły lektryczne foremki na orzechowe ciastka i wychodziły takie cudamateriały prasowe

Licznik Geigera

Mimo, że oficjalnie w Polsce nie było broni atomowej, to jednak wojska liniowe powszechnie były wyposażone w liczniki Geigera. Od 1991 roku można było kupić go, jeśli tylko znało się odpowiednie osoby. Kiedyś kosztowały grosze, dziś ceny są wręcz astronomiczne.

Licznik Geigera typu DP-5W
Licznik Geigera typu DP-5W123RF/PICSEL

Pamiętacie, co jeszcze oprócz tony słodyczy i elektroniki można było kupić na targowiskach z okresu przełomu?

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas