Śmiercionośne komary zagrażają Europie
Coraz większy obszar Starego Świata obejmuje swym zasięgiem nowa groźba - komary, owady będące nosicielami rozmaitych chorób. Nazywa się je wektorami, m.in. gorączki Zachodniego Nilu, dengi, żółtej febry i innych niebezpiecznych patogenów. Dla zapobieżenia czarnym scenariuszom do monitorowania aktywności insektów włączane są już nawet satelity.
Dlaczego sytuacja tak znacząco się pogorszyła? Przyczyną było złagodzenie mrozów w środkowej i północno-zachodniej Europie. Ten fakt szybko wykorzystały azjatyckie komary tygrysie (Aedes albopictus).
Ich samice wysysają krew zwierząt stałocieplnych. Nie potrzebują jej do przeżycia, ale traktują ją jako źródło białek niezbędnych do rozwoju jajeczek. Roznoszą przy tym bardzo groźne choroby.
Małe stworzenie to duże zagrożenie
Ukłucie może wywołać ciężką chorobę, zazwyczaj dengę lub gorączkę Zachodniego Nilu. Z kolei ofiarą gorączki chikungunya stał się - w 2007 r. - obywatel Włoch. Chociaż jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo, mogą pojawiać się różne komplikacje pochorobowe.
Latający intruzi coraz zuchwalej wkraczają na terytorium Europy. W grudniu 2007 r. komary pojawiły się w Szwajcarii. Kolejnym krajem, do którego przybyły, stała się Belgia. Mówi się także o ich obecności na Bałkanach i Półwyspie Pirenejskim. Dotychczas nie stwierdzono ich występowania w Polsce.
Największy wpływ mają zmiany pogody
Prognozy obejmują też Wielką Brytanię. Właśnie tam uczeni z Uniwersytetu w Liverpoolu dokładnie zbadali dane dotyczące zmian europejskiego klimatu. Analizowali pomiary od 1950 r., kiedy temperatura w Europie zaczęła wzrastać.
Jaki był wynik? Warunki klimatyczne są bardzo korzystne dla ekspansji komara tygrysiego nawet w Europie Północnej. Mamy łagodniejsze, bardziej wilgotne zimy, po których następuje gorące lato, optymalne dla komarów.
Jak z nimi walczyć?
Badania klimatu nie przepowiedzą jednak, jak silna inwazja nam grozi. Naukowcy muszą się wpierw skupić na analizie warunków roślinnych i glebowych w przyszłych siedliskach komarów. Mają one bowiem wpływ na ich rozmnażanie i utrzymanie się w nowym miejscu. Badania przeprowadzane są w terenie i w laboratoriach.
Pomoc z nieba
W ramach międzynarodowej inicjatywy VECMAP odbywają się próby mapowania komarzych intruzów w Europie. Najpierw skupiono się na zagrożonych krajach: Francji, Włoszech i Belgii, gdzie gatunek ten odnotowano w 2002 roku. Od 2009 r. prowadzone są obserwacje satelitarne Holandii, Wielkiej Brytanii i Szwajcarii.
Eksperci nie ukrywają, że choroby przenoszone przez komary i kleszcze zaczynają powodować w Europie coraz większe zagrożenie. Sytuację komplikuje fakt, że bardzo trudno jest przewidzieć, kiedy komary się rozmnożą i zaczną roznosić infekcje, bowiem sprzyjające warunki, lokalizacja oraz czas rozmnażania są odmienne u różnych gatunków.
Nie znają stereotypów
Wyniki badań naziemnych umieszczane na w smartfonach lub specjalnych terminalach ręcznych i uzupełniane o dokładne dane lokalizacyjne otrzymane z satelitarnych systemów nawigacyjnych. Tym sposobem badania terenowe są efektywne.
VECMAP, dzięki tworzeniu mapy rejonów podwyższonego ryzyka, umożliwia stosunkowo łatwe rozwiązanie problemu i ułatwia śledzenie populacji komarów.
Oryginalna mapa pomoże zdrowiu
Nieprzerwane monitorowanie sytuacji i dostęp do informacji pomagają utrzymywać stan uciążliwych owadów na poziomie, na którym nie sprawiają one wielkich problemów i, co więcej, nie stają się zagrożeniem epidemiologicznym.
Współpraca się opłaca
Naukowcy obserwowali komary z Ziemi i z Kosmosu przez cały sezon. Ciekawy projekt ma być kontynuowany od marca 2013 r. Miejmy nadzieję, że dzięki satelitom ESA z czasem przestanie nam zagrażać mała, ale podstępna samica komara pijąca łapczywie naszą krew.
Krzysztof Pochwicki