Od zera do dewelopera, czyli aplikacja bezdomnego Leo Granda

Leo Grand był jednym z wielu bezdomnych w Nowym Jorku, kiedy los się do niego uśmiechnął. Właściwie nie tyle los, co Patrick McConlogue - młody programista, który postanowił odmienić jego życie. Podszedł do Granda na ulicy i dał mu wybór: albo da mu 100 dolarów, albo nauczy programowania. Leo wybrał to drugie.

McConlogue zamówił w Amazonie trzy używane książki z lekcjami programowania i odnowionego Chromebooka, którego podarował swojemu nowemu uczniowi. Przez 16 tygodni spotykali się codziennie, a w tym czasie Leo samodzielnie, lecz pod czujnym okiem swojego dobrodzieja pisał własną aplikację mobilną. Właśnie trafiła ona do sklepów Apple Store i Google Play.

Program nazywa się Trees for Cars. Został napisany w trosce o ekologię i w założeniu ma pomóc mieszkańcom Nowego Jorku w poruszaniu się po mieście. Zasada jest prosta: użytkownik wskazuje miejsce, do którego chce dotrzeć, a aplikacja z bazy użytkowników wyszukuje osobę, która znajduje się w pobliżu i jedzie w tym samym kierunku. Podczas jazdy program przelicza, w jakim stopniu udało się im zmniejszyć emisję CO2 (przy założeniu, że w innym wypadku każdy z nich jechałby swoim samochodem).

Tak przynajmniej całą sprawę opisują zachodnie media. Historia jest piękna, lecz - moim zdaniem - zbyt piękna, by mogła być prawdziwa. Chciałbym się mylić, ale wygląda mi to na zakrojoną na szeroką skalę akcję promocyjną, której celem jest wypromowanie aplikacji, którą - powiedzmy sobie szerze - normalnie nikt by się nie zainteresował. Akcja okazała się jednak skuteczna, czego można pogratulować pomysłodawcom.

Aplikacja Trees for Cars znajduje się w sklepach App Store (0,89 euro) i Google Play (3,07 zł). Jak jednak wspomniałem, przyda się ona jedynie mieszkańcom Nowego Jorku, więc dla nas to jedynie ciekawostka. 

Reklama

Miron Nurski

komórkomania.pl

Komórkomania.pl
Dowiedz się więcej na temat: aplikacje mobilne
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy