Potężne trzęsienie ziemi wkrótce zniszczy amerykańskie miasta?

Wkrótce Zachodnie Wybrzeże Stanów Zjednoczonych może nawiedzić gigantyczne trzęsienia ziemi o sile ponad 9 stopni w skali Richtera. Takie zjawisko jest w stanie zburzyć całe miasto na terenie większym niż kilkanaście tys. km.

Z najnowszych badań opublikowanych w Bulletin of the Seismological Society of America wynika, że USA niebawem może nawiedzić trzęsienie ziemi o sile co najmniej 9 stopniu w skali Richtera. Jest to wynik wzmożonej aktywności sejsmicznej pacyficznego pierścienia ognia, czyli strefy częstych trzęsień ziemi i erupcji wulkanicznych otaczającej Ocean Spokojny. Wstrząsy o sile ponad 9 stopni w skali Richtera są generowane średnio co 10 tys. lat.

Sejsmolodzy byli zaskoczeni, gdy w 2004 r. trzęsienie ziemi o sile 9,3 stopni i tsunami zdewastowały Sumatrę i zabiły ponad 200 tys. osób na całym Pacyfiku. Szok był nie mniejszy w 2011 r., kiedy to trzęsienie ziemi o sile 9,0 stopni w skali Richtera i spowodowane przez nie tsunami zabiły w Japonii ponad 15 tys. osób. Skutki tej katastrofy są odczuwalne do dziś.

W każdym z wymienionych przypadków, do trzęsień ziemi dochodziło w strefie subdukcji, czyli rejonach, gdzie jedna płyta litosferyczna wchodzi pod drugą. Naukowcy nie sądzili, że te miejsca są w stanie generować tak silne wstrząsy sejsmiczne. Teraz zespół badawczy z Center for Property Risk Solutions pod kierownictwem Yufanga Ronga zarysował pełniejszy obraz problemu. Wykorzystując metodę Monte Carlo, stosowaną do modelowania matematycznego procesów zbyt złożonych, by można było przewidzieć ich wyniki za pomocą podejścia analitycznego, oszacował jak silne trzęsienia ziemi mogą dotknąć Stany Zjednoczone.

Według obliczeń matematycznych, trzęsienia ziemi o sile 9 stopni w skali Richtera powinny pojawiać się raz na 10 tys. lat. Trzęsienia ziemi o sile 8,5 stopni powinny nawiedzać ludzkość raz na 250 lat, a trzęsienia ziemi o 0,3 stopnia silniejsze raz na 500 lat. To jednak tylko statystyka, a rzeczywistość może być znacznie bardziej zaskakująca.

- Tylko dlatego, że strefa subdukcji nie wygenerowała trzęsienia ziemi o sile 8,8 stopni w skali Richtera przez 499 lat, nie oznacza to, że zdarzy się to w przyszłym roku. Cały czas poruszamy się w sferze szeroko rozumianego prawdopodobieństwa - powiedział Rong.

W matematycznych obliczeniach nie wzięto pod uwagę wstrząsów generowanych bezpośrednio pod kontynentami, jak te, które co jakiś czas można odnotować w Kalifornii. Tyczy się ona natomiast strefy subdukcji Cascadia, która leży u wybrzeżu stanu Waszyngton. Obszar ten jest znany z tego, że doprowadził do roju potężnych trzęsień ziemi w 1700 r., które doprowadziły m.in. do podniesienia poziomu wód u wybrzeży Japonii. Jeżeli takie trzęsienie ziemi pojawiłoby się teraz, zabiłoby co najmniej 10 tys. osób i spowodowało straty szacowane na sumę 80 mln dol. Wywołałoby także tsunami, które zagroziłoby miastom Vancouver i Seattle.

Zespół Ronga porównał swoje wyniki z geologiczną przeszłością strefy Cascadia i okazało się, że w tym obszarze trzęsień ziemi o sile 9,0 stopni w skali Richtera należy spodziewać się co 1000 lat, a wstrząsów o magnitudzie 9,3 stopni raz na 10 tys. lat.

- Najważniejszym wnioskiem z przeprowadzonych badań jest to, że wiemy mniej niż przypuszczaliśmy o tym, jak potężne trzęsienia ziemi mogą pojawiać się w różnych częściach świata - powiedział John Vidale, szef Pacific Northwest Seismic Network.

Oznacza to, że tradycyjny sposób projektowania budynków odpornych na trzęsienia ziemi może wkrótce się zmienić. Po trzęsieniu ziemi z 2011 r. w Japonii i katastrofie nuklearnej w Fukushimie, eksperci przestrzegają, by "spodziewać się niespodziewanego".

Reklama
INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: trzęsienie ziemi | Tsunami | USA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama