Rosja buduje największy na świecie atomowy lodołamacz

Rosja rozpoczyna budowę największego na świecie lodołamacza o napędzie atomowym. Nowa konstrukcja będzie operować na zamarzniętych wodach Arktyki i syberyjskich rzekach.

Lodołamacz Wajgacz.     Fot. Dudinka_Apu
Lodołamacz Wajgacz. Fot. Dudinka_Apumateriały prasowe

Lodołamacz o nazwie LK-60 "Arctic" powstanie w stoczni Bałtijskij Zawod w Petersburgu, a kontrakt na jego produkcję przyznano rosyjskiej firmie Atomflot. Moskwa chce przeznaczyć na to przedsięwzięcie ponad 37 mld rubli, czyli ok.1,2 mld dol.

- Nie ma wątpliwości, że prace zostaną ukończone na czas i przy zachowaniu najwyższych standardów jakości - komentuje Władimir Szmakow, dyrektor United Shipbuilding Corporation.

Przed konstruktorami stoi nie lada wyzwanie, ponieważ LK-60 będzie największym lodołamaczem na świecie. Poprzedniego rekordzistę - "50 year Victory" - przerośnie o 14 metrów długości i 4 metry szerokości. W sumie statek będzie długi na 159 i szeroki na 30 metrów. Nie jest to rekord w marynarce wojennej, ponieważ lotniskowce potrafią być nawet dwukrotnie dłuższe. Niemniej jednak będzie to potężna konstrukcja, której funkcji nie podjęłaby się żadna inna jednostka.

Potwierdza to 9, najwyższa klasa lodołamacza, oznaczająca konstrukcyjne przystosowanie do operowania na zamarzniętych wodach Arktyki i rzekach Syberii przez cały rok. W trakcie takich rejsów statek zmierzy się z pokrywą lodową o grubości nawet 3 metrów.

Do wykonywania tak trudnych zadań niezbędna jest odpowiednio wysoka moc. Tą zapewnią dwa reaktory wodne ciśnieniowe (PWR) - RITM-200 o mocy 175 MWe. W jednostce tego typu substancją służącą do zmniejszania energii kinetycznej neutronów jest woda pod ciśnieniem ok. 15 MPa. Jednocześnie pełni ona funkcję chłodziwa rdzenia reaktora. PWR jest bardzo bezpieczną konstrukcją, dlatego nadaje się do zastosowania na pokładzie statku.

Atomflot dostosuje lodołamacz do poruszania się po zbiornikach wodnych o głębokości minimalnej od 8,5 do 10,8 metra. Konstrukcja umożliwi również holowanie innych jednostek, o masie do 70 tys. ton.

"Arctic" nie będzie jednym statkiem tej klasy w rosyjskiej flocie. Już teraz ogłoszono 2,5-miliardowy przetarg na budowę dwóch bliźniaczych jednostek. Jeśli wszystko potoczy się zgodnie z przewidywaniami, to zostaną one ukończone w latach 2018-2020.

Ich główne zadanie będzie polegało na serwisowaniu Północnej Drogi Morskiej. Jest to trasa żeglugowa o długości 5600 km, prowadząca przez Morze Barentsa, Karskie, Łaptiewów, Wschodniosyberyjskie, Czukockie i Beringa.

Poruszanie się tą drogą możliwe jest tylko i wyłączenie dzięki lodołamaczom, ponieważ przez 8-9 miesięcy w roku skuwa ją lód. Północna Droga Morska ma dla Rosji szczególne znaczenie, ponieważ stanowi najkrótszy szlak żeglugowy pomiędzy jej częścią europejską i Syberią. Ten z kolei ma ogromne znaczenie dla rozwoju gospodarczego północnych rejonów naszego wschodniego sąsiada.

W grę wchodzi również zbieranie cennych danych związanych z poszerzaniem granic szelfu kontynentalnego. Tematem interesują się również: Kanada, Stany Zjednoczone, Norwegia, Islandia i Dania. Rosja jest jednak zdania, że Grzbiet Łomonosowa (grzbiet podmorski na dnie Oceanu Arktycznego) jest przedłużeniem szelfu Syberii, a zatem należy wyłącznie do niej. Ma to szczególne znaczenie, ponieważ pod Oceanem Arktycznym znajduje się jedna czwarta światowych złóż ropy i gazu.

Rosja jest jedynym krajem dysponującym lodołamaczami o napędzie atomowym. W latach 1985-2007 wybudowała w sumie 5 takich jednostek. Ich obecność w tym rejonie świata nie jest mile wdziana przez inne kraje i organizacje zajmujące się ochroną środowiska. Wiadomo bowiem, że ewentualna awaria takiej jednostki - daleko na północy naszego globu - mogłaby się okazać katastrofalna w skutkach ze względu na utrudnioną dostępność, a tym samym - możliwość dokonywania napraw.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas